W Grudziądzu gorąco zrobiło się po upadku Rafała Karczmarza w 10. biegu, choć już wcześniej żużlowcy obu zespołów mieli problem z utrzymywaniem motocykla na drugim wirażu. Utworzyły się tam dziury, które sprawiały kłopoty zarówno seniorom jak i młodzieżowcom.
Po wspomnianym wypadku Rafała Karczmarza, zarządzono prace torowe. Te trwały kilkadziesiąt minut. - Pojawił się problem z torem, w szczególności na wejściu w drugi łuk. Goście prosili komisarza o interwencję, ponieważ zawodnicy - również gospodarze - mieli problem z płynnym pokonywaniem tego fragmentu - wyjaśnił przed kamerą nSport+ Remigiusz Substyk.
Sędzia, w towarzystwie komisarza toru i przedstawicieli obu zespołów, nadzorował prace przy nawierzchni. Na drugim łuku naprzemiennie jeździł ciągnik i polewaczka. Naprzemiennie, bo oba pojazdy prowadził jeden kierowca.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Kasprzak się obrazi? Stal nie potrzebuje takiego Kasprzaka
- Zszedłem na dół, zarządziliśmy prace celem polepszenia tego fragmentu toru. Niestety, mimo dużych chęci gospodarzy, one nie przynosiły efektu - wytłumaczył arbiter meczu MrGarden GKM Grudziądz - Moje Bermudy Stal Gorzów.
- Oczywiście można było to naprawić, ale wymagałoby to poważnych prac: zbronowania tego fragmentu i ułożenia go na nowo, ale rozmawiamy tu o pracach trwających półtorej godziny, a może i dwóch, przy założeniu, że by nie padało. Nie było sensu tego robić, tym bardziej, że jest zagrożenie opadami deszczu. Nie było sensu tego przedłużać, zawody należało zakończyć - zaznaczył Remigiusz Substyk.
Zobacz też:
Żużel. GKM - Stal. Kempiński grzmi. "Nie róbmy jaj, były dwie dziurki!"
Żużel. Władysław Komarnicki nie wytrzymał po meczu w Grudziądzu. "Farsa i wstyd! Sędzia do ponownego egzaminu!"