- W tym meczu mocno bym się zastanawiał nad walkowerem - mówi nasz ekspert i były menedżer klubu z Torunia. - Nie wiem, kto ponosi winę, ale uważam, że tor był źle przygotowany do zawodów. Nikt mnie nie przekona, że było inaczej, choć w żadnym wypadku nie twierdzę, że mieliśmy do czynienia ze świadomym działaniem GKM-u. Za błędy się jednak odpowiada, a moim zdaniem to był błąd w sztuce. Na pewno nie uwierzę w argumentację, że pogoda sprawiała, że ten tor zaczął się rozwarstawiać - podkreśla Jacek Gajewski.
Nasz ekspert przekonuje, że problemy z grudziądzkim torem było już widać przed meczem z Moje Bermudy Stalą. - Tor się rwał i uważam, że należało podjąć jakieś działania. Takie rzeczy trzeba kontrolować. Byłem w Grudziądzu na spotkaniu z Fogo Unią. Warunki były lepsze, ale już wtedy pojawiały się sygnały, że w niektórych miejscach nawierzchnia się rozwarstwia - tłumaczy Gajewski.
Były menedżer klubu z Torunia ma również swoje podejrzenia, dlaczego tor w Grudziądzu sprawiał zawodnikom problemy. - Może gospodarze wlali w tor za mało wody przed meczem? Może jest w nim za mało glinki i się nie wiąże? Powody mogą być naprawdę różne, ale na pewno jest jakiś głębszy problem, któremu trzeba się przyjrzeć - podsumowuje Gajewski.
Zobacz także:
Stępniewski: Prezes Grzyb musi liczyć się konsekwencjami
Nie ma szans na powtórkę meczu MrGarden GKM - Moje Bermudy Stal
ZOBACZ WIDEO Niebezpieczne upadki w meczu GKM - Stal! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi