Żużel. Adam Skórnicki: Największe wrażenie zrobił na mnie Pan Witold [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Adam Skórnicki
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Adam Skórnicki

- Można powiedzieć, że Witold Skrzydlewski z mediów to inny człowiek. Podoba mi się jak Pan Witold funkcjonuje, działa. Na pewno wolę z nim porozmawiać na żywo niż czytać o nim w gazetach - mówi nam trener Orła Łódź Adam Skórnicki.

Przemysław Bartusiak, WP SportoweFakty: Z pewnością jadąc do Torunia spodziewał się pan trudnego meczu, ale Apator brutalnie sprowadził was na ziemię. Torunianie są tak silni czy to Orzeł ma jeszcze zbyt wiele dziur w składzie?

Adam Skórnicki, trener Orła Łódź: Na pewno musimy jeszcze parę rzeczy poprawić. Nie weszliśmy w mecz w Toruniu tak jakbyśmy chcieli. Wybraliśmy błędne przełożenia i gospodarze nam bardzo szybko odjechali. Na szczęście nie załamaliśmy się tym i pomimo wszystko nawiązaliśmy walkę, choć wynik punktowy nas na satysfakcjonował. Cieszę się, że jeszcze w czwartej serii potrafiliśmy wygrać parę wyścigów indywidualnie i drużynowo. Nadal budujemy zespół. Mamy szeroką ławkę, ale nie wszyscy czują się jeszcze komfortowo. Pracujemy jednak nad tym żeby w decydującym momencie sezonu wszystko było poukładane i chcemy, aby żużlowcy mogli skoncentrować się na rywalizacji na torze.

[b]

Z doświadczenia wiem, że trenerzy nie lubią oceniać siły rywali, ale tutaj to pytanie nasuwa się samo. Czy przygoda Apatora z pierwszą ligą będzie trwała tylko rok?
[/b]
Po tym co widziałem na torze i poza nim, myślę, że to będzie roczna przygoda. Musimy jednak wstrzymać się do końca sezonu, który będzie bardzo intensywny w nadchodzącym okresie. Toruń różni się od nas szerokością ławki rezerwowych. Jeśli nie będzie potrzeby jej powiększenia, na przykład w przypadku kontuzji, to myślę, że będą w pierwszej lidze tylko rok.

Apator chce bardzo szybko wrócić do PGE Ekstraligi. Czy pan także o tym myśli?

Każdy ze sportowców chce brać udział w rywalizacji na samym szczycie. Tęsknoty za Ekstraligą jeszcze u mnie nie ma, dopiero co się z nią rozstałem. Byłem na meczu Unii z Falubazem i na razie to musi mi wystarczyć. Na pewno pracując w pierwszej lidze chce się jak najszybciej awansować, ale przed nami jeszcze sporo pracy i na razie sobie tym głowy nie zaprzątamy. Trzeba najpierw wykonać parę kroków, żeby później można było sobie jasno taki cel szkicować. I nie zapominajmy, że ten cel musi być realny.

ZOBACZ WIDEO Niebezpieczne upadki w meczu GKM - Stal! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi

Z pana odpowiedzi można wyczytać, że chce pan wrócić do PGE Ekstraligi, ale z Orłem Łódź.

Takie odczytywanie moich słów z pewnością nie jest błędem.

Myślę, że nie wyciągnę od pana informacji o tym, co się panu w Orle nie podoba, ale może podzieli się pan tym, co pozytywnie zaskoczyło?

Mimo wszystko największe wrażenie zrobił na mnie Pan Witold.

Rozumiem, że znał pan Witolda Skrzydlewskiego z mediów i jego wypowiedzi. Jak ten obraz różni się od rzeczywistości?

Można powiedzieć, że Witold Skrzydlewski z mediów to inny człowiek. Podoba mi się jak Pan Witold funkcjonuje, działa. Na pewno wolę z nim porozmawiać na żywo niż czytać o nim w gazetach.

Czy jest pan zaskoczony, że niekwestionowanym liderem jest Rohan Tungate? I jak na to reagują działacze z PGE Ekstraligi? Nie chcą mieć takiego żużlowca jako gościa w składzie?

U Rohana przede wszystkim widać radość z jazdy. Pokonał problemy, które go nękały w zeszłym roku i nie ma już po nich śladu. Potrafi nawet, tak jak w Toruniu, momentalnie wrócić do meczu po niepowodzeniu w pierwszym biegu. Jego dyspozycja na pewno cieszy i jest zauważana w PGE Ekstralidze. Zapytania się już pojawiły i bardzo się z nich cieszymy, ale nie zamierzamy ułatwiać życia ekstraligowym klubom. Rohan przede wszystkim powinien punktować dla Orła.

Trzymając się tematu Australijczyków. Do Orła dołączył drugi Kangur - Brady Kurtz. Jak na to zareagowali inni zawodnicy? Czy pojawiały się pytania co się dzieje?

Takie pytania z ich strony są normalne. Mamy kilkunastu zawodników i jest dość duży ból głowy jak to wszystko ustawić, aby każdy mógł zaprezentować się na torze i udowodnić swoją wartość. Myślę, że niestety wszyscy tej szansy nie dostaną, bo jest za mało spotkań, aby każdemu dać równą ilość meczów. Zawodnicy, którzy do tej pory nie mieli okazji wystartować mogą mieć problem ze wskoczeniem do składu. Trzeba pomyśleć o poszukaniu im klubu w niższej lidze, aby nie przesiedzieli całego sezonu na ławce. Nigdy nie wiadomo czy w przyszłości nie będziemy potrzebowali ich pomocy.

Gdy w Orle był jeszcze trener Lech Kędziora, to mówił pan, że chce się skupić na pracy z młodzieżą. Ostatecznie został pan sam, ale czy cel udało się zrealizować?

Z juniorami udało się popracować, ale zabrakło czasu na stworzenie szkółki i ogłoszenie naboru. Mamy teraz czas pandemii, a to jeszcze utrudnia sprawę. Ciężko zorganizować trening, bo trzeba mieć wszystkich przebadanych. Może uda się chociaż jesienią zorganizować kilka treningów, aby wybrać nastolatków, którzy zimą będą mogli robić treningi ogólnorozwojowe. Trzeba ich przygotować do jazdy na motocyklu. Będziemy sprzętowo przygotowani jesienią, ale zobaczymy czy uda się zebrać grupę młodzieży, z którą będzie można pracować.

Wracając do meczu Unii z Falubazem. Oglądał pan mecz bliskich sobie drużyn. Jakie emocje przy okazji towarzyszyły?

Rzadko mi się zdarzało oglądać mecze tych dwóch drużyn z takim spokojem i przyjemnością. Nie byłem w pracy, więc nie musiałem się stresować. Mogłem zobaczyć jak zawodnicy wykorzystali ostatnie lata i jaki zrobili postęp. W niemal każdym wyścigu startowali żużlowcy, z którymi miałem do czynienia. W związku z tym każdy bieg mnie cieszył i było to dla mnie sportowe święto.

Przed wami dwa mecze w odstępie dwóch dni. Jaki jest cel drużyny?

Wiemy jak smakuje niepowodzenie na wyjeździe, kiedy szansa na punkty jest bardzo blisko. Na pewno mecz w Gdańsku będzie dla nas ważny, tym bardziej że gdańszczanie będą pod bardzo mocną presją. Przegrali dwa pierwsze pojedynki na własnym torze i są postawieni pod ścianą. Będziemy chcieli to wykorzystać i przywieźć punkty z wyjazdu. Oczywiście do tego liczymy na pełną pulę z Ostrowem. Mecze w Łodzi są dla nas bardzo ważne. Chcemy żeby w nich się dużo działo, ale przede wszystkim chcemy je wygrywać.

Może pan mieć plany na najbliższe mecze, ale trudno mieć plany na cały sezon gdy tak naprawdę nadal nie wiecie czy odbędzie się faza play-off. Jak sobie z tym radzicie?

Jest to dla wszystkich trudna sytuacja. Terminarz jest bardzo napięty. W piątek musimy podać skład na poniedziałek, choć w sobotę mamy mecz. Na pewno nie mamy komfortu. Mam nadzieję, że to ograniczy się tylko do tego roku. Ciężkie czasy wystawią ocenę ludziom, którzy zajmują się tym sportem na co dzień. Jeśli poradzą sobie, to warto im zaufać. Jeżeli to nadal będzie się toczyło jak się toczy, to czas zastanowić się czy ktoś nie zrobi tego lepiej.

Witold Skrzydlewski mówił, że namówił pana do pracy w Orle obiecując mniejszą presję. Czy miał rację tak przedstawiając sytuację w Łodzi?

Nie wierzę w brak presji, bo presja jest w sporcie elementem nieodzownym. Sztuką jest trzymać ją na odpowiednim poziomie, z którym można sobie poradzić i wyciągnąć pozytywny ładunek energetyczny. Niektórzy zawodnicy w meczach tego nie wytrzymują. Lubię gdy są aktywni na torze, ale muszę mieć uczucie, że kontrolują to w stu procentach. Będę dążył do tego, aby takich zawodników mieć w drużynie. Wiadomo, że czasem może trafić się jakiś nieokiełznany, ale więcej takich żużlowców niż jeden to już niebezpieczeństwo.

Presja ciąży na sportowcach, ale czy w Łodzi od dziennikarzy i kibiców może odpocząć trener?

Plusem jest to, że jeśli ma się trochę wolnego czasu to można spokojnie wyjść na miasto i posiedzieć. O to w Zielonej Górze czy Lesznie było trudno. Dziennikarze tak często nie dzwonią i telefon też może odpocząć. Jest konferencja, są pytania i później jest parę dni spokoju. Taki system pracy bardzo mi odpowiada.

Może pan spokojnie chodzić po Łodzi. Czy w związku z tym ma pan już swoją ulubioną restaurację?

Zauważyłem, że w Łodzi stawia się na dobre burgery. Mój syn przy pewnej okazji znalazł niesamowity lokal i wybieram się do niego od dłuższego czasu. Tak daleko od stadionu jeszcze mi się jednak nie udało odjechać.

ZOBACZ TAKŻE:
Kontuzja Bellego okazała się poważna. Polonia Bydgoszcz będzie osłabiona
Marcin Gortat szybko przekonał się do żużla. Nosi go na dźwięk silnika

Źródło artykułu: