Żużel. Rafał Dobrucki: Ryszard Kowalski ma rację. Dążymy do Formuły 1. Limitery nie dają oszczędności [WYWIAD]
- Świadomie czy nie, ale dążymy w żużlu do Formuły 1. A nie mamy żadnych podstaw, by to robić. Jeśli się nie ockniemy, to może być tak, jak pisze Ryszard Kowalski. Żużel nie umrze, ale będą problemy – mówi nam trener kadry juniorów Rafał Dobrucki., WP SportoweFakty: Żużlowy temat dnia to na razie wpis Ryszarda Kowalskiego. Tuner Jarosław GalewskiBartosza Zmarzlika napisał, że żużel w tym roku to żenada i za 5-6 lat grozi nam jego koniec. Prawda czy populizm?
Rafał Dobrucki, były zawodnik, trener kadry juniorów: Może być tak, jak pisze pan Ryszard, bo cały czas podświadomie lub świadomie dążymy do Formuły 1. Nie mamy podstaw, żeby to robić, bo nie dysponujemy ani takim zapleczem finansowym ani biznesowym. Cały czas rosną nam koszty. Przez 25 lat nie było ani jednej zmiany, która doprowadziłaby do ich obniżenia.
Kierunek jest odwrotny?
Pod tym względem zgadzam się z panem Kowalskim. Ponadto nie mamy jako dyscyplina żadnego przełożenia na rynek zbytu, bo nie używamy sprzętu Hondy, Suzuki, Yamahy ani żadnego innego, który jest w ogólnym obiegu. Jeździmy na sprzęcie budowanym właściwie w jednej manufakturze, która z motocyklami oprócz żużla nie ma nic wspólnego.
ZOBACZ WIDEO Niebezpieczne upadki w meczu GKM - Stal! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi
A nie jest tak, że silniki mają obecnie za duże znaczenie?
Silniki mają ogromne znaczenie. W tej chwili stosunek zawodnik - sprzęt to 20 do 80 proc. Chciałbym wrócić do żużla, w którym o tym, kto zdobywa trzy punkty w biegu w większym stopniu decydują umiejętności. Osobny temat to waga zawodników. Jesteśmy jedną z niewielu dyscyplin, w której nie waży się zawodnika z motorem. A to generuje ryzyko, że żużlowcy będą spadać z motocykli. Swego czasu rozmawiałem z Markiem Cieślakiem, który na treningu szkółki mierzył czas 15-letniemu chłopakowi z wagą 50 kg i lekko się zdziwił, że jest lepszy od zawodników pierwszego zespołu.
Zgadza się pan, że przygotowanie torów to w tym roku żenada? Ryszard Kowalski napisał, że niemożliwym jest przygotowanie toru do walki, gdy ścieżka przy krawężniku jest tak samo przyczepna, jak ścieżka przy bandzie. Dodał, że nie trzeba być ekspertem, by coś takiego wiedzieć.
Jak pamiętam, w Anglii często przed samymi zawodami bronowało się tor po zewnętrznej i nikt nie miał z tym problemu. Mam wrażenie, że u nas w tym roku powstał inny problem. PGE Ekstraliga oddała trochę pola i zrezygnowała z meczów zagrożonych. Wtedy mieliśmy do czynienia z żenadą, o której opowiada pan Kowalski. Tory nie były przygotowane odpowiednio na przyjęcie wody, a prognozy mówiły, że będzie padać. Poza tym jest jeszcze jedna niebezpieczna rzecz. Skończmy z opowiadaniem, że na przyczepnych torach jest doskonałe ściganie. To rzadkość.
Mam wrażenie, że niektórzy mylą pojęcia. Na mocno przyczepnych torach nie ma świetnego ścigania, ale z drugiej strony nie należy ulegać presji zawodników, którzy mówią, że nie pojadą, bo padał deszcz i tor jest trudniejszy niż zwykle.
Zgadzam się z panem, że to dwie różne historie. Warto jednak powtórzyć, że na przyczepnym torze jest z zasady mniej ścigania niż na twardym. Problemem nie są ścieżki, ale sprzęt. Zawodnicy szukają optymalnych ustawień na limicie, tak aby wyciągnąć ze sprzętu 100 proc. Każda szpryca strasznie hamuje żużlowca. Można oberwać nią raz i stracić znacznie prędkość lub spaść z drugiej pozycji na czwartą. Tak wygląda dziś żużel. Takiego sprzętu się dopracowaliśmy.
Ryszard Kowalski ma również sporo zastrzeżeń do procedury startowej. Pyta, jakie znaczenie ma, czy zawodnik stoi 10 czy 15 cm od taśmy i dodaje, że zbyt dużo czasu poświęcamy na oglądanie powtórek, żeby sprawdzić, kto się ruszył.
Co do startów, to musimy zacząć od początku. Głosy są różne. Jedni najchętniej wróciliby do lat 70, kiedy można było jechać do przodu, tyłu i ruszyć, kiedy tylko się chce, o ile nie dotkniemy taśmy.
To ja za taki żużel dziękuję.
Zawodnicy mają stać pod taśmą. Kiedyś mogło być inaczej, bo jeździło się za czapkę śliwek. Teraz mamy w żużlu duże pieniądze i wygrana w wyścigu nie może być dziełem przypadku. Obecnie nawet najdrobniejszy ruch na starcie pomaga zawodnikom. Trzeba tego pilnować, ale potrzebujemy elektroniki, żeby to było skuteczne. Sędziowie muszą mieć lepsze narzędzia. A z tymi 10 czy 15 cm to nie do końca tak. Będę bronić sędziów. Wieżyczka w Częstochowie jest "siedem kilometrów" od toru. Sędzia ustawia zawodników w jednej linii, bo tak mówi regulamin, ale również po to, aby sobie pomóc w ocenie sytuacji. Kiedy wejdzie elektronika, a mam wrażenie, że musi, to problem zniknie. Każdy będzie mógł sobie wybrać, gdzie stoi.
Zgadzamy się jednak co do tego, że start powinien być umiejętnością, a nie dziełem przypadku.
Oczywiście. Musimy opracować pewien bufor i granicę ludzkiego błędu. Trzeba też pamiętać, że moment puszczenia sprzęgła nie jest równoznaczny z ruchem motocykla. Wiele rzeczy należy dograć, ale to jedyny kierunek dla żużla. Elektronika "na sztywno" będzie określać, kto się ruszył.
A denerwują pana komentarze dziennikarzy, którzy tyle opowiadają o silnikach, sprzęgłach, dyszach? Ryszard Kowalski twierdzi, że w piłce nożnej nie poświęca się tyle czasu butom Roberta Lewandowskiego.
Z tym się nie zgadzam, bo te buty Lewandowskiego nie mają aż takiego znaczenia jak sprzęt w żużlu. Poza tym mam wrażenie, że kibiców te rzeczy interesują. Pan Ryszard jest pracowitym człowiekiem i od wielu lat spędza mnóstwo czasu w warsztacie, więc pewnie nie chce mu się o tym słuchać. Ma to na co dzień i może go to męczy. Ja dostaję sygnały od ludzi, że chcą to wiedzieć. I mówmy o tym, bo zamiast tego często padają stwierdzenia, że ktoś wybrał złe przełożenie i przegrał bieg. A tymczasem żużel to dziś więcej zmiennych. Są dysze, zapłon, świeca, ciśnienie powietrza, temperatura i mnóstwo ustawień. To wszystko ma znaczenie, jak jedzie motocykl. Nie można spłycać dyskusji do zdania: nie trafił z przełożeniem. To nie takie proste.
Ryszard Kowalski krytykuje limitery obrotów. Miały zmniejszyć koszty, a jego zdaniem działają tak, jakby ktoś wrzucił do silnika samochodu garść piachu.
Dobre porównanie. Od samego początku ten pomysł był nietrafiony. Dla niektórych żużlowców wprowadzenie limiterów stało się tylko kosztem. Część z nich ruszała z pół gazu lub trochę więcej. Oni dopłacają, bo im limiter nawet nie zapracuje. Nie mieli stylu jazdy, który uzasadniałby jego wprowadzenie. Mamy zatem do czynienia ze sztucznym ograniczeniem. Tunerzy mają nie szukać obrotów, ale ten temat został przespany wiele lat temu, kiedy nie zablokowaliśmy min. skoku tłoka. To samo powiedział Tomasz Gollob podczas naszego wspólnego spotkania. Limiter stał się środkiem zastępczym.
A uważa pan, że limitery sprawiły, że niektórzy zawodnicy mają poważne problemy? Nie tak dawno męczył się nawet Bartosz Zmarzlik. Przegrywał wszystkie starty.
Nie wiem, czy u Bartka, ale u niektórych mogło tak być.
Może Ryszard Kowalski narzeka na limitery, bo spadły mu z ich powodu dochody?
Zakładam, że raczej wzrosły, bo niektórzy zawodnicy męczą się przez ich wprowadzenie i szukają w silnikach .
A czy mamy problem z sędziowaniem? Brakuje jasnych reguł i konsekwencji w decyzjach arbitrów?
Trzeba by rozmawiać o konkretnych sytuacjach. W Grudziądzu został wykluczony Anders Thomsen, a mi od razu przypomniał się mecz Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź. Aleksandr Łoktajew dostał czerwoną kartkę, bo dojechał do płotu z Davidem Bellego. Dla mnie to były bliźniacze sytuacje.
Zobacz także:
Tuner Bartosza Zmarzlika pisze o żenadzie!
Łopatka Bewleya jednak złamana
-
RECON_1 Zgłoś komentarz
Moze pora zastosowac fotokomorki w zuzlu? -
omen Zgłoś komentarz
sędzia ustawił zawodnikow wcisnął zielone światło a komputer puścił taśmę. Zrobić np. 20 wariantów czasowych i komputer losowo będzie wybierał jeden z nich po włączeniu zielonego światła. -
zeeet Zgłoś komentarz
zgromadzi się luźna nawierzchnia , czyli zrobi się przyczepnie chyba ? Czy nie ? To o co w końu chodzi ? -
lukih Zgłoś komentarz
się wyrównał, ze wszyscy mają ekstra szafy, a teraz ze jednak nie? Że motocykl załatwia sprawę? Zdecydujcie się panowie znawcy. Faktem jest, ze zuzel po 35 latach oglądania zaczyna mnie nudzić. Jest slaby. Rację ma Dobrucki w jednym: charakterstyka silnikow jest zła. Moc kosztem elastycznosci. Dlatego na pewnym poziomie decydują drugorzędne niuanse. I tak np. co z tego ze zimny jest jezdziecko w innej bajce niż madsen, jesli ten drugi wazy tyle co kwit na wegiel i na betonowych torach jest nie do pokonania (bo jeszcze start ma ala hancock). Jakim jest zuzlowcem, pokazał nieco trudniejszy tor w Gnieźnie na ostatnim secu. Przeciętnym. -
Pan Jot Zgłoś komentarz
Zmarzlik jest jak piórko, a jest chyba zawodnikiem najrzadziej leżącym na torze ;] Tak więc może to kwesita wagi w jakimś stopniu, ale bardziej zależy od umiejętności. -
Maciula87 Zgłoś komentarz
żużla a sam nie potrafi pomóc żużlowcom w swojej ojczyźnie czy BSI które ma głęboko w czterech literach rozwój tego sportu, tylko kasa, kasa, kasa... W Polsce typowy beton, ciągle ci sami ludzie z coraz głupszymi pomysłami,nowinkami, regulaminami... Kiedyś żużel był fajny bo był prosty, bez głupawych przepisów, bez wielkich stadionów, sztucznych torów... Klubów żużlowych z roku na rok coraz mniej o zawodnikach już nawet nie wspomnę... Najbardziej zabawne jest lansowanie się na "najlepszą ligę świata" buhaha a ile tych lig jest? Może 10 a i tak w każdej prawie ci sami zawodnicy -
Vegas Zgłoś komentarz
będą wszystko zaprzeczać i wymyślać bzdury aby mieć kasę z tego podobnie pseudo fachowcy ,pseudo znawcy i pseudo dziennikarze i ich debilne gadki -
Jacek Nowakowski Zgłoś komentarz
zapomniał pan o sobie. Panie Dobrucki do formuły zbliżają nas od lat tunerzy którzy robią szybki sprzęt tym którzy mają pieniądze i to oni wbrew pozorom są spirytus mowens całej sytuacji. Wie pan ile kosztuje zwykła krzywka a ile niezwykła? Proszę zapytać tunera. Powtórzę jeszcze raz zaledwie kilka procent żużlowcow ma pieniądze na dobry sprzęt i tu skończył się żużel i zaczęła formuła . Dodam jeszcze że instytucja gościa również powinna znaleźć się na tej liście i to wypisane dużymi literami. Jadąc samochodem i słuchając transmisji nie wiedziałem czy jedzie Toruń, Rybnik czy Gorzów - paranoja. Każdy chyba zdaje sobie sprawę ze jeśli nie wiadomo o co chodzi to wiadomo. Stary zuzel już nigdy nie wróci bo ludzie stali się niewyobrażalnie pazerni. To tyle pozdrawiam -
Rybnik for life Zgłoś komentarz
bardziej wyrównana czyli lepsza. A w ten sposób pierwsza liga też bedzie silniejsza. Czas na zmiany i to radykalne. -
Bezwzględny Zgłoś komentarz
mechaników, tunerów i zawodników. Niech wypracują rozwiązanie, a odpowiednie władze niech to po prostu wdrożą nie oglądając się na FIM. C*** z FIMem. Do niczego ich nie potrzebujemy. -
vonsjnr Zgłoś komentarz
Tak jak wszystkie wypowiedzi p. Dobruckiego są dość trafne, tak ostatnia jest zupełnie zła. Porównanie sytuacji Thomsena i Łoktajewa i nazywanie ich bliźniaczymi to kompletna głupota. -
zawodowiec Zgłoś komentarz
W Bydgoszczy Laktajew sie ponoc patrzyl na Bellego i to byla podstawa do uznania, ze Loktajew zrobil to celowo. -
Michał Huć Zgłoś komentarz
zawsze tak będzie zachwiane zostały jedynie proporcje teraz mamy 20/80 a powinno być przynajmniej 50/50 a ideałem było 80/20...no ale to się raczej nie uda.