Prezes Moje Bermudy Stali Gorzów Marek Grzyb mówi, że jego drużyna nie jedzie już w tym sezonie o żadne konkretne miejsce w tabeli. Trudno się dziwić, że z ust działacza nie słyszymy buńczucznych zapowiedzi. Zwłaszcza że gorzowianie rozpoczęli sezon od sześciu porażek z rzędu, a od dna odbili się wygrywając dwa mecze 9 i 10 sierpnia. Jednak tak późne przebudzenie nic nie znaczy. Stal wciąż ma szansę na play-off.
Zacznijmy naszą małą analizę od tego, że los Stali jest w rękach innych drużyn. Do szczęścia niewiele jednak brakuje. Wystarczy, że Eltrox Włókniarz Częstochowa przegra w środę trzeci mecz u siebie z Fogo Unią Leszno (nie można tego wykluczyć, skoro częstochowianie stracili już w domu punkty z niżej notowanymi zespołami niż Unia - Motorem Lublin i RM Solar Falubazem Zielona Góra), a Sparta straci Maksyma Drabika. Nad tym ostatnim wisi sprawa złamania procedury antydopingowej, którą Trybunał Arbitrażowy może rozstrzygnąć lada moment. Jeśli będzie ona niekorzystna i Drabik zostanie zawieszony, to Betard Sparta Wrocław straci średnio 7-8 punktów na mecz. To dużo.
Dodajmy, że dla Stali dobrze by też było, gdyby Unia, Falubaz i Motor, czyli pierwsza trójka, zabierały punkty rywalom gorzowian, a traciły je wyłącznie w meczach między sobą. Nie trzeba dodawać, że w przypadku Falubazu przydałaby się strata dwóch, a najlepiej trzech punktów na korzyść Stali.
ZOBACZ WIDEO Groźne upadki, piękne ataki i Holta wściekły na operatora kamery. Zobacz kronikę 9. kolejki PGE Ekstraligi
Żeby jednak Stal ziściła przedsezonowe marzenie, to przede wszystkim musi sama zdobywać punkty. Dobrze by było, gdyby u siebie wygrywała za trzy. Z PGG ROW-em wydaje się to oczywiste, bo odrobienie 2 małych punktów z Rybnika nie będzie żadnym wielkim wyzwaniem. W przypadku MrGarden GKM-u Grudziądz też powinno się udać, bo tam będą tylko 4 małe punkty do odrobienia. Schody zaczynają się w przypadku Falubazu (minus 10 na wyjeździe) i Sparty. W poniedziałek pierwszy mecz z wrocławianami, ale bez Jacka Holdera, więc trudno będzie wypracować odpowiednią zaliczkę przed rewanżem.
Przejdźmy do meczów wyjazdowych. Stal narobiła sobie kłopotów, przegrywając w Rybniku, gdzie nikt inny nie stracił punktów. Zrekompensowanie tej porażki wydaje się warunkiem koniecznym do awansu. 8 punktów plus 4 bonusy z Gorzowa dodane do 4 punktów już zapisanych w tabeli (w sumie 16) to może być za mało. Zwłaszcza że w pięciu ostatnich sezonach do play-off trzeba było minimum 17 punktów. To by znaczyło, że Stal musi wygrać w Częstochowie lub Wrocławiu.
- Na teraz to wygląda tak, że Stali zabraknie do awansu do czwórki tego, co straciła w Rybniku - analizuje Jacek Frątczak, żużlowy menedżer. - Jednak play-off nie jest w przypadku gorzowian niemożliwy. Po dwóch wygranych tendencja jest zwyżkowa. ZZ-tka za Iversena działa, Zmarzlik jedzie, Woźniak się obudził, Jack Holder robi swoje, Thomsen jedzie dobrze. Jedynym problemem są juniorzy, którzy się zacięli, a dobrze by było, jakby zaczęli zdobywać średnio 6 punktów na mecz. Jeśli jednak rywale Stali będą mieli pecha, czyli Włókniarz przegra u siebie z Unią, a Sparta straci Drabika, to w Gorzowie do ostatnich metrów będą się bić o czwórkę - kwituje Frątczak.
Reasumując Stal, nie chcąc się oglądać na innych, bo też nikomu źle życzyć nie wypada, musi wygrać wszystkie mecze u siebie (minimum trzy z bonusem) i choć jeden z dwóch wyjazdowych. Z 17 punktami gorzowianie mieliby pełne prawo liczyć na czwórkę. Nie byłaby ona na 100 procent pewne, ale na 99 już tak.
Czytaj także:
Klub Bońka i Golloba w poważnych tarapatach
Cegielski narzeka na tory. Jest riposta PGE Ekstraligi