Żużel. Bartosz Zmarzlik: Cierpliwie czekałem, aż wrócę, bo nikt nie lubi dostawać piachem w twarz [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Bartosz Zmarzlik.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Bartosz Zmarzlik.

- Dbam o sponsorów, ale żużel jest najważniejszy - mówi mistrz świata Bartosz Zmarzlik, który słabo rozpoczął sezon, ale już jest w mistrzowskiej formie i odpowiada na zarzuty, że na początku zamiast trenować, zajmował się reklamowaniem Orlenu.

[b]

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Sobotni finał PGE IMME (Indywidualne Międzynarodowo Mistrzostwa Ekstraligi) gdzie pojadą najlepsi zawodnicy PGE Ekstraligi, to dla pana przetarcie przed Grand Prix?[/b]
 
Bartosz Zmarzlik, mistrz świata, żużlowiec Moje Bermudy Stali Gorzów: Na pewno tak. Będzie doborowa obsada, bo przecież mówi się, że w PGE IMME jadą najlepsi z najlepszych. To będzie dobra chwila, żeby się w takim towarzystwie sprawdzić, ale i też zobaczyć, czy wszystko należycie działa, może wypróbować. Fakt, że jedziemy w Toruniu, gdzie przed rokiem zdobyłem złoto, a w tym znowu mamy finał Grand Prix, też ma znaczenie.

Żużlowa Polska z pewnością odetchnęła z ulgą, bo na początku sezonu ta pana forma nie była najwyższa. Teraz jest mistrzowska.
 
Czy ja wiem czy mistrzowska? Na pewno nie ma się już czego wstydzić. Wpływ na to, że jestem teraz w takim miejscu, miały dobre i złe rzeczy. Żeby wyjść na prostą, musiałem pewne rzeczy zrozumieć, wyłapać błędy, dostatecznie pewne rzeczy przetestować. W żużlu czasami potrzeba naprawdę intensywnych testów, a kiedy jedzie się mecz za meczem, to nie ma na to czasu. To doświadczenie związane z trudnym wejściem w sezon na pewno się przyda. Stałem się jeszcze bardziej cierpliwym człowiekiem.

ZOBACZ WIDEO Wiktor Lampart wyjaśnił, dlaczego jeździ tak słabo

A był pan spokojny o to, że to się w ogóle uda. Może nie wyjście z dołka, bo to za dużo powiedziane, ale z opresji, w jakich dawno pan nie był.
 
Ja zawsze jestem spokojny. Mam takie powiedzenie: wyżej trampka nie podskoczysz. Czasami pewne rzeczy trzeba przeczekać. Trzeba dążyć do poprawy, ale trzeba to robić z dobrym nastawieniem. Cierpliwie, bez nerwów.

To się chyba opłaciło, bo kibice i niektórzy eksperci mówią, że Stali, pańskiemu klubowi, trzeba zmienić nazwę na Zmarzlik Gorzów.
 
Naprawdę? Ja się nie interesuję takimi rzeczami. To akurat miłe, ale zostawiam to. Ludzie, w tym przywołani przez pana eksperci, lubią szybko oceniać, krytykować. Nie mogę się jednak w to angażować. Nauczyłem się już, że najlepiej robić swoje, dążyć do wytyczonego celu. W sporcie są lepsze i gorsze dni. Te drugie trzeba przeczekać. Ciężko pracować i liczyć na to, że poprawa w końcu musi przyjść. Najważniejsze, żeby człowiek wiedział, co i jak chce robić. Ze względu na różne okoliczności nie zawsze przekłada się to na wynik, ale zawsze trzeba dawać z siebie wszystko.

Rozumiem, że pana dołek nie miał związku z tym, jak mówili złośliwi, że zamiast trenować, zajmował się pan reklamowaniem Orlenu.
 
Każdy, kto mnie zna, wie, że ja nie uciekam od pracy, że żużel pochłania mnie bez reszty. Pewnie, że dbam o sponsorów, bo oni są bardzo ważni i trzeba ich szanować. Współczuję jednak tym, co opowiadają takie rzeczy. Nie wiem, może się nudzą, a może innych pomysłów na wytłumaczenie tych kilku moich zer nie mieli.

Maciej Polny, organizator PGE IMME, powiedział w Magazynie Bez Hamulców, że jest pan numerem jeden na liście Motoru Lublin, a jak prezes tego klubu Jakub Kępa coś sobie postawi za punkt honoru, to dopina swego.
 
Pierwsze słyszę. Do mnie to nie dotarło, bo skupiam się na pracy i startach. Przyzwyczaiłem się już jednak do tego, że ludzie spekulują. Zostawiam to jednak na boku i bez jakiegoś większego komentarza. Mamy ligę i robotę do wykonania.

A Stal to może powalczyć jeszcze o coś więcej niż utrzymanie?
 
Mieliśmy dużo nieudanych spotkań, a ostatnio wyszły dwa lepsze. Cała drużyna zaskoczyła, pojechała i wygraliśmy. Myślę, że złapaliśmy teraz większy luz, bo wynik buduje. Te dwie wygrane są zatem na plus, ale nie potrafię powiedzieć, czy damy radę przełożyć to na coś więcej. Nie chcę zresztą bawić się w jakieś wyliczanie. Mogę obiecać, że wyciśniemy ile się da, a za miesiąc się okaże, co nam z tego przyszło.

Policzyłem, że chcąc dać sobie szansę, musicie wygrać wszystko u siebie, najlepiej z bonusami i dołożyć jedno zwycięstwo na wyjeździe. Do zrobienia?
 
Ja jestem szczery człowiek i powiem, że zrobimy co możemy, a za miesiąc popatrzymy w tabelę. Jakiekolwiek dywagacje, musimy, nie musimy, nic to nie daje. Każdy z nas wie, co ma robić. Dodam, że każdy wie i chce, ale to jest tylko sport, gdzie nie zawsze wychodzi. Wiem, ludzie denerwowali się na nasze wcześniejsze porażki, źle o tym mówili, ale ja mogę powiedzieć tyle, że z takim podejściem nie nadają się, nie znają się na sporcie. Żaden z zawodników nie chce źle, ale w sporcie jest jak w życiu. Czasami jest gorzej i trzeba to przyjąć z pokorą. Trzeba to zrozumieć i dokonać starań, żeby to poprawić.

To akurat jest oczywiste. Każdy chce. Nawet jeśli nie ma sportowych ambicji, to musi z czegoś żyć, zarabiać.
 
I nikt nie chce dostawać piachem w twarz, bo to nie ma sensu. A ambicje sportowe, proszę mi wierzyć, ma każdy. Wszyscy z nas chcą wygrać bieg. Dla siebie, dla rodziny, dla klubu, sponsorów, powodów można znaleźć bardzo wiele.

Wrócił temat dopingu technologicznego i dolewania nitro do podstawowego paliwa. W PGE IMME będzie procedura tankowania taka jak w Grand Prix, czyli napełnianie zbiorników przed biegiem po wcześniejszym wypompowaniu tego, co w nich zostało.
 
To dobrze. Niech robią kontrole, bo wtedy przynajmniej będziemy mieli pewność, że wszyscy jadą fair. Ogólnie to mnie takie rzeczy nie interesują.

Nigdy nie było pokusy, żeby sprawdzić jak to nitro działa?
 
Na wsi siedzę, robię swoje, a te wszystkie spekulacje na temat zabronionych metod przechodzą obok mnie. Ani ich nie stosuję, ani też nikogo nie podejrzewam. Zwyczajnie nitro nie chodzi mi po głowie.

Jest jednak legalna metoda zastosowania nitro. Chodzi o spryskiwanie filtrów.

Powtórzę moją odpowiedź, nie interesuję mnie takie rzeczy i nawet nie chcę mówić na ten temat, bo to nie moja bajka.

A co pan powie na teorię Dariusza Sajdaka, że PGE Ekstraliga powinna kupować metanol z jednego źródła, bo teraz zdarzają się różni producenci, różne partie i często jest tak, że inny metanol jest w Gorzowie, a inny w Lublinie. I zdarza się, że zawodnik czasami jedzie na wyjazd i nagle jego motocykl głupieje, a on sam zastanawia się, dlaczego stracił formę.

Metanol z jednego źródła, to byłoby dobre. Bo w tym, co mówi Dariusz Sajdak, coś może być. Głębiej się nad nie zastanawiałem, nie zwracałem na to uwagi, ale to możliwe. Przy jednym producencie na pewno ryzyko słabego występu z powodu jazdy na innym metanolu stopniałoby do zera.

Czytaj także:
Czarnecki o typach prezesa Rusko, sprawie Drabika i plotkach o Łagucie w Sparcie
Dolewasz nitro? Na PGE IMME wypompują ci je z baku

Źródło artykułu: