Wolfe Wittstock odjechało pierwszy mecz na wyjeździe. W sobotę podopieczni trenera Marcina Sekuli rywalizowali na torze w Rawiczu.
Dla sporej grupy zawodników był to debiut na tym obiekcie. Warto podkreślić, że różnica pomiędzy ich domowym torem a tym na stadionie im. Floriana Kapały jest spora. Jedno okrążenie w Wittstocku mierzy aż 400 metrów, a w Rawiczu 333.
- Tutaj, wiadomo, jest o wiele krótszy tor i wolniejszy. Chłopacy byli trochę przerażeni, że tak wolno jadą. W Wittstocku można rozwinąć naprawdę dużą prędkość - powiedział Kościelski w rozmowie z TV Motowizja.
ZOBACZ WIDEO Lampart dalej nie je mięsa: Z motocykla przez to nie spadam
- Myślę, że możemy powiedzieć "pierwsze koty za płoty". Było widać, że w drugiej części zawodów o wiele lepiej wychodziliśmy spod taśmy. Oby w następnych spotkaniach było o wiele lepiej na polskiej ziemi - dodał.
22-latek zdobył osiem punktów, a jego zespół przegrał 34:56. Nieźle pojechali także Lukas Fienhage oraz Sandro Wassermann, a dwa biegowe zwycięstwa zapisał na swoim koncie Ben Ernst.
- Następnym razem myślę, że będzie lepiej. Wiadomo, chłopacy nie jeździli tak często w Polsce. Ja mam doświadczenie z zawodów młodzieżowych w poprzednich latach i mogę coś przekazać odnośnie ustawień. Oni sami też muszą wyciągać wnioski - skomentował Polak.
Marcin Kościelski zaznaczył, że celem jego zespołu jest przede wszystkim wygrywanie na swoim torze. Jak na razie ta sztuka Niemcom się udała - w 2. kolejce pokonali RzTŻ Rzeszów 46:44.
Czytaj także:
- Motor wrócił z zaświatów i pokonał Unię. Kosmiczny Zagar. Pawlicki zawalił mecz
- Bartosz Zmarzlik: Cierpliwie czekałem, aż wrócę, bo nikt nie lubi dostawać piachem w twarz