Żużel. Ekspert nie ma wątpliwości: Madsen może zapomnieć o tytule. Złoto wewnętrzną sprawą Polaków [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski

- Nowy system punktacji był skrojony pod Madsena, ale po stratach we Wrocławiu on już nie ma szans na złoto. Finalnie wszystko może się rozstrzygnąć między Janowskim i Zmarzlikiem - komentuje Sławomir Kryjom, żużlowy menadżer.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Czy Maciej Janowski po zdobyciu 38 punktów we wrocławskich rundach Grand Prix jest kandydatem numer 1 do złota?

Sławomir Kryjom, żużlowy menedżer, ekspert nSport+: Maciej pojechał we Wrocławiu znakomicie, potwierdził wysoką dyspozycję z meczów ligowych, ale nie nazwałbym go kandydatem numer jeden do złota, lecz jednym z faworytów cyklu. Trzeba powiedzieć, że we Wrocławiu miał handicap własnego toru.

Czyli nic wielkiego się nie stało, bo tylko wykorzystał atut?

I tak, i nie. Jakby nie spojrzeć chwała mu za to pierwsze i drugie miejsce, bo jednak jazda przed własną publicznością wiąże się z presją.

To w następnych rundach będzie mu łatwiej?

Zależy. Na pewno we Wrocławiu miał na sobie balast oczekiwań. Nie wiem, jak bardzo mu to przeszkadzało. Z drugiej strony z pewnością pomagało mu to, że doskonale znał wszystkie kąty na torze i wykorzystał to. Biorąc pod uwagę, że w tym roku mamy osiem rund, a dwie za nami, możemy Macieja ustawić w gronie faworytów.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulcow. GKM oprze skład na Duńczykach? Prezesi największym złem Ekstraligi?

Niektórzy jednak uważają, że Janowski finalnie nic nie zdziała, bo nie ma genu zwycięzcy.

Tak bym tego nie rozpatrywał. Kiedyś Mark Loram wygrał całe Grand Prix, choć nie zwyciężył w żadnym turnieju. Czyli można powiedzieć, że Loram nie miał genu, a złoto zdobył. Zostawmy jednak gen, bo kluczowy dla rozdania medali mamy obowiązujący w tym roku system punktacji. Nie ma w nim miejsca na wielki margines błędu.

Można jednak skorzystać. W piątek Lindgren słabo pojechał w fazie zasadniczej, ale awansował do finału i zebrał wiele punktów. Na torze wywalczył 10 punktów, ale nowy system dał mu 16 do klasyfikacji.

Skorzystał, ale zasady były znane. Wszyscy wiedzieli, na co się piszą. Mnie bardziej podobał się poprzedni system.

Przed startem Grand Prix trener kadry Marek Cieślak mówił mi, że na nowym systemie skorzysta Leon Madsen.

Myślę, że ten system był tworzony pod Madsena, że on miał skorzystać. To się już jednak nie uda. Jestem na 200 procent przekonany, że przy obecnym systemie Madsen nie odrobi strat z Wrocławia i nie zdobędzie w tym roku złota. Ma 20 punktów straty do pierwszego zawodnika, a system punktacji dla pierwszych czterech miejsc nie jest rozstrzelony (20, 18, 16, 14 - dop. aut). Każde kolejne miejsce to też tylko punkt mniej. Janowski musiałby być chyba trzy razy ostatni, żeby Madsen zdobył złoto.

A Bartosz Zmarzlik ma szansę na obronę tytułu? Do Janowskiego traci 11 punktów.

Myślę, że z odpowiedzią na to pytanie trzeba poczekać do Gorzowa, gdzie odbędą się dwie następne rundy. Bartosz nie jest na straconej pozycji, ale już nie może się tak mylić, jak we Wrocławiu. Myślę, że on sam nie jest zadowolony z tego, jak rozpoczął ten cykl.

Mam jednak wrażenie, że wobec kłopotów z dopasowaniem sprzętu wycisnął, ile się da.

Też tak myślę. On jest tym zawodnikiem światowej czołówki, który najwięcej pomaga motocyklowi.

Nie zmienia to faktu, że z punktu widzenia Zmarzlika najlepszy scenariusz na Gorzów, to jego dwa finały, ale i też dwa finały bez Janowskiego.

Tak to wygląda. Stary system dawał większe możliwości odrobienia strat, bo najlepszy zawodnik mógł zdobyć i 21 punktów, a ten, co nie wchodził do półfinału miał przeważnie 7.

A to, że kolejne rundy są w Gorzowie, Pradze i Toruniu, to bardziej sprzyja Janowskiemu czy Zmarzlikowi?

Zmarzlik lepiej od Maćka jedzie w Toruniu, ale jak popatrzeć na wyniki, to Praga preferuje Janowskiego. Wychodzi na to, że każdy z nich ma po dwa turnieje w domu i po dwa na takich torach, które lubią. Czyli remis.

Podpisałby się pan pod stwierdzeniem, że złoto w tym roku będzie wewnętrzną sprawą Polaków.

Tak, to bardzo możliwe. Nie mam jednak nic przeciwko, a wręcz o to mi chodzi, żeby Polak wygrał cykl, żebyśmy na końcu usłyszeli Mazurka Dąbrowskiego.

Chciałbym jeszcze zapytać, co z Patrykiem Dudkiem. W piątek i w sobotę nie było go w gronie najlepszych.

Nie wiem co o tym myśleć. On z pewnością liczył na więcej, ale nie wyszło. Wyjechał z Wrocławia z niedosytem. Podobnie jak Emil Sajfutdinow.

Po sobotniej rundzie wzięto do analizy oponę Anlas, z której korzystał Janowski oraz oponę Mitas od Woffindena. Co się stanie, jeśli okaże się, że opony Anlas nie spełniają norm, że trzeba je wycofać, bo dają przewagę tym, którzy z nich korzystają. Czy Janowski i Łaguta stracą?

Myślę, że nie. Nie tylko oni korzystali z Anlasa. Ci inni sobie jednak nie poradzili, nie zrobili wyniku, opona nie dała im przewagi. Inna sprawa, że Krzysztof Cegielski już pokazał za pomocą prostego badania, że opona Anlas jest zbyt miękka. Jeśli badania laboratoryjne to potwierdzą, to trzeba będzie je wycofać. Nie ma jednak co skreślać zawodników, którzy z tych opon skorzystali. Nie wolno też deprecjonować ich wyniku. Oni już nie raz udowodnili, że mają formę. Nie ma też co mówić o anulowaniu wyników, bo to nie wina zawodników, że ktoś dopuścił możliwość startu na tych oponach.

Czytaj także:
Skandal w Grand Prix. Jak nie nitro, to opony
Cieślak otwiera drzwi do kadry przed Janowskim

Źródło artykułu: