[tag=6330]
Maciej Janowski[/tag] z całą pewnością zalicza się do grona najlepszych żużlowców świata już od dobrych kilku sezonów. Do upragnionego medalu zawsze brakowało mu jedynie kilku punktów i odrobiny szczęścia. Teraz wychowanek Betard Sparty Wrocław stoi przed życiową szansą, a patrząc na to, jak obecnie prezentuje się na żużlowych torach, jest głównym kandydatem do zdobycia tytułu. Po zawodach na domowym owalu, przyszedł czas na trudniejsze wyzwania, bowiem na pozostałych arenach SGP, w ostatnich latach Janowski spisywał się przeciętnie.
Gorzów zweryfikuje aspiracje
Już najbliższe dwie rundy cyklu mogą dać odpowiedź, o co w tym roku będzie bić się Janowski. Gorzów nie jest raczej miejscem, które polski żużlowiec wspomina z przyjemnością w kontekście Grand Prix. W latach 2015-2018, tylko raz udało mu się tam awansować do półfinału. Wtedy jednak i tak zawody zakończył na przeciętnym 8. miejscu.
W pozostałych turniejach było jeszcze gorzej, ponieważ zajmował miejsca 10-13, zdobywając raz 5 i dwukrotnie 6 punktów. Patrząc na ostatnie występy Polaka, wydaje się wręcz niemożliwe, aby i tym razem spisał się tak słabo. Jeśli na stadionie im. Edwarda Jancarza pojedzie na swoim poziomie, da wyraźny sygnał, że w tym roku jest na najwyższym możliwym poziomie, znajdując się na autostradzie do wielkiego, życiowego sukcesu.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Stal nie zachowuje się w porządku rozmawiając z Jackiem Holderem o kontrakcie
Miłe przywitanie z Pragą
Janowski zadebiutował jako stały uczestnik Grand Prix w 2015 roku i to właśnie w Pradze zapunktował najlepiej w całym sezonie. Zdobył wtedy aż 18 punktów, stając na najniższym stopniu podium. Później tak dobrze już nie było. Najpierw dwukrotnie zajmował odległe 13. miejsce, następnie zaliczył niezły występ z dwucyfrówką na koncie, co w rezultacie uplasowało go na 5. pozycji, natomiast w minionym roku do półfinału zabrakło niewiele, ale po zdobyciu 7 punktów musiał zadowolić się dopiero 10. miejscem.
W Toruniu poznał GP, ale miał też spore problemy
Maciej Janowski swój pierwszy występ w GP zaliczył właśnie na toruńskiej Motoarenie, gdzie dwukrotnie w karierze jechał z dziką kartą. Można powiedzieć, że w Toruniu poznał to, co później stało się jego oczkiem w głowie. Na początku października wróci tam już nie jako młody, uczący się zawodnik, a być może jako lider klasyfikacji generalnej, mający przed sobą dwa ostatnie wyzwania. Jednak i w "Grodzie Kopernika" nie radził sobie do tej pory najlepiej.
Pozytywnie należy ocenić jedynie dwa z siedmiu turniejów z jego udziałem, które odbyły się na tym torze. W 2012 roku wjechał do półfinału, zajmując ostatecznie 8. miejsce, natomiast w 2015 udało mu się stanąć na najniższym stopniu podium, zdobywając przy tym 11 punktów. Biorąc pod uwagę jego występy jako stałego uczestnika cyklu, po miejscu na "pudle", w Toruniu było już tylko bardzo przeciętnie. Trzykrotnie był dwunasty, a w minionym sezonie jedenasty.
Warto jednak zaznaczyć, że Janowski często gubił się w ostatnich rundach Grand Prix. Teraz, w opóźnionym przez pandemię sezonie, wiele wskazuje na to, że wrzesień i październik to wystrzał jego najwyższej możliwej formy. Fakty są jednak takie, że na wszystkich pozostałych torach tegorocznego cyklu, spisywał się jak na razie średnio i chcąc marzyć o medalu, musi nawiązać do swoich najlepszych występów na nich.
Zobacz także: Żużel. Trzy mecze do końca i... wciąż wszystko możliwe. Czego potrzebują kluby, by awansować do play-off? [ANALIZA]
Zobacz także: Żużel. Betard Sparta buduje dream-team, który za rok ma jechać o złoto. Do Łaguty może dołączyć jeszcze junior