Żużel. Jacek Frątczak: FIM popełniła szereg błędów w sprawie Anlasa. Zrobili krzywdę Janowskiemu i innym [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Jacek Frątczak
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Jacek Frątczak

- Sprawa Anlasa pokazuje, że w żużlu brakuje prewencji i kontroli. FIM popełniła szereg błędów i zrobiła krzywdę Maciejowi Janowskiemu oraz wielu innym zawodnikom - mówi w rozmowie z naszym portalem Jacek Frątczak.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: FIM potwierdziła, że opony Anlasa nie spełniały norm. Co teraz?[/b]

Jacek Frątczak, żużlowy menedżer i ekspert: Specyfika tej sytuacji polegała na tym, że od początku była pewna bezwładność pomiędzy potencjalnym wykryciem niezgodności opony z regulaminem, a czasem weryfikacji tego podejrzenia. Wyjścia mieliśmy dwa, z czego jedno absurdalne. Nie skorzystaliśmy z żadnego i skutki są, jakie są.

Jakie to były wyjścia?

Pierwsze zakładało wstrzymanie żużla na dwa tygodnie i poczekanie na wyniki testów. Na to nie mogliśmy sobie pozwolić i dobrze, że tego nie doszło.

A drugie?

Należało prewencyjnie zakazać stosowania opon Anlasa do czasu wyjaśnienia sprawy. To trzeba było zrobić już przed pierwszym turniejem Grand Prix, bo opublikowanie takiego komunikatu na stronie internetowej to kwestia 15 minut. Nie zrobiliśmy tego i konsekwencje są fatalne. Niektórzy chyba nawet nie zdają sobie jeszcze sprawy ze skali tego problemu.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Stal nie zachowuje się w porządku rozmawiając z Jackiem Holderem o kontrakcie

Dlaczego?

Doprowadzono do strasznej rzeczy, bo może być tak, że sukcesy niektórych zawodników będą niebawem mocno kwestionowane. A to nie jest ich wina! Zawiódł zarządca całego tego interesu, bo to on powinien chronić żużlowców przed takimi sytuacjami. Teraz wielu ludzi będzie poddawać pod wątpliwość fantastyczne wyniki Macieja Janowskiego czy innych żużlowców. A oni sobie na to nie zasłużyli! Dlaczego Maciej po zdobyciu tytułu ma słuchać, że to dzięki oponom?

To faktycznie brzmi słabo.

Tak i to pokazuje problem, na który zwracam uwagę od dawna. Kontrole są przede wszystkim w interesie tych, którzy wygrywają. To właśnie z tego powodu nawołuję do tego, żeby robić ich więcej. Mamy teraz dowód, czym kończy się bierność.

Uważa pan, że już przed pierwszym turniejem we Wrocławiu należało powiedzieć zawodnikom, żeby nie jechali na Anlasach?

Oczywiście, że tak. Nie było prewencji, a efekt jest taki, że mamy całe mnóstwo imprez, które odbyły się później i których wyniki ludzie będą kwestionować. Poza tym w tym wszystkim nie chodzi tylko o oponę Anlasa. Dziś wiemy, że jest ona nieregulaminowa, ale jaką mamy pewność, że z innymi jest wszystko w porządku, skoro ich nie sprawdzamy? Przecież istnieją sposoby zmiękczania opon. Trzeba to weryfikować. Michał Rynkowski z POLADA udzielił ostatnio wywiadu, w którym powiedział, jakie działania są prowadzone w sprawie dopingu. Agencja sprawdza dosłownie wszystko - wpisy w mediach społecznościowych, sygnały od trenerów czy zawodników i na tej podstawie podejmuje odpowiednie kroki.

I tego samego oczekiwał pan w przypadku sprawy z oponami Anlas?

Zdecydowanie. Przecież informacje o tym, że są bardzo dobre pojawiły się znacznie wcześniej. Nie rozumiem, dlaczego nikomu nie zapaliła się lampka. Poza tym jeszcze raz odwołam się do tego, co robi POLADA. Proszę sobie przypomnieć, co dzieje się w przypadku podejrzenia o doping farmakologiczny. Prewencyjnie zawodnika się zawiesza. Do czasu wyjaśnienia sprawy. Tutaj tego zabrakło i mamy bałagan.

A jakie kroki należy podjąć w przypadku firmy Anlas?

Z całą pewnością należy wyciągnąć jakąś odpowiedzialność, bo na rynek został wypuszczony produkt, który nie jest zgodny z regulaminem. To moim zdaniem oczywiste.

Czy ma pan jeszcze jakieś wnioski?

Więcej kontroli. Nie chodzi tylko o opony ani o to, kto jest ich producentem. To sprawa drugorzędna. Kluczem jest to, czy sprzęt spełnia normy, a nie kto go wypuścił na rynek. Sędziowie mają odpowiednie narzędzia, bo są wyposażeni w twardościomierze. Mogą zatem reagować i powinni to robić. Poza tym nie mam wątpliwości, że potrzebujemy lotnej policji technicznej z odpowiednim zapleczem. Takim jak laboratorium i kontakty. Trzeba śledzić, co się dzieje i wyciągać wnioski, które będą później łączone w fakty. Teraz mówimy o oponach, ale głośno powinno być także wokół limiterów.

Dlaczego?

Niech mi pan odpowie na jedno pytanie: czy ktoś od dwóch, trzech tygodni słyszał, że są z nimi problemy na starcie? Nikomu już nic nie przerywa? Wszyscy nauczyli się nagle dobrze startować? Nie twierdzę, że na pewno coś jest nie tak, ale pokazuje, że potrzeba procedur i sprawnego reagowania.

Zobacz także:
Kiedyś musiał uczyć się życia bez obu dłoni
Stal pewna pozostania Zmarzlika

Źródło artykułu: