Bartłomiej Skrzyński na wózku, wokół Radosław Majdan i grupka sportowców - to niewidomi piłkarze Śląska Wrocław. Ostatnie zdjęcie, jakie "Skrzynia" zdążył opublikować w social mediach, które wykorzystywał do prezentowania swojej walki na rzecz niepełnosprawnych. "Z nadziejami patrzymy na rewanż w Krakowie" - głosi podpis pod zdjęciem.
W rewanżu zabraknie już Skrzyńskiego, który zmarł we wtorek w wieku 41 lat. Od wielu lat zmagał się z dystrofią mięśniową Duschenne'a. To najcięższa z chorób postępujących zaników mięśni. Lekarze twierdzili, że maksymalnie dożyje 25 lat. Udało mu się jednak wyciągnąć z życia znacznie więcej.
Bartłomiej Skrzyński - cztery ściany nie dla niego
Bartłomiej Skrzyński, mimo uwięzienia na wózku inwalidzkim, kipiał pozytywną energią. Był stałym gościem na meczach Betard Sparty Wrocław, bo żużel okazał się być jedną z jego największych miłości. Zmieniali się zawodnicy, ale "Skrzynia" pozostawał w parku maszyn. Z większością z nich był na "ty".
ZOBACZ WIDEO Żużel. Sprawa Drabika to niebezpieczny precedens. Nie powinno to trwać tak długo
- Kiedy mogłem jeszcze jeździć na rowerze, kumple pomagali mi wsiąść na górala i jeździłem w kółko po osiedlu. Jak żużlowiec. Później szli do knajpy, a ja darłem się: wyjdźcie, wyjdźcie, musicie pomóc mi zejść! - opowiadał przed laty Skrzyński w "Gazecie Wyborczej".
Jego choroba rozpoczęła się banalnie. Jeszcze jako dziecko zaczął szybko się męczyć. Rodzice słyszeli - wyjdzie z tego. Byli też tacy, którzy oferowali pomoc. Różnego rodzaju bioenergoterapeuci, którzy twierdzili, że już za chwilę wszystko będzie w porządku. Nie było. Młody Bartłomiej, w wieku 12 lat, sam zrezygnował z jakichkolwiek metod niekonwencjonalnego leczenia. Zrozumiał, że nigdy nie wyzdrowieje.
We wtorkowy wieczór kondolencje po jego śmierci złożył m.in. Emil Sajfutdinow, drugi wicemistrz świata, który nigdy nie miał okazji punktować dla Betard Sparty. To pokazuje, że "Skrzynia" zapracował sobie na szacunek osób w całym środowisku, nie tylko na lokalnym podwórku. "Wielka strata, wielki człowiek, wielki fan speedwaya" - stwierdził Tomasz Suskiewicz, mechanik rosyjskiego żużlowca.
Skrzyński miał swoje stałe miejsce na wyremontowanym Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Sama przebudowa obiektu była z nim ściśle konsultowana - władze miasta chciały tak przeprojektować obiekt, by ten był przyjazny dla niepełnosprawnych. Kto, jak nie "Skrzynia", wiedział najlepiej, gdzie powinny znaleźć się rampy podjazdowe, gdzie umieścić windy.
- Prowadząc zawody przed pandemią mogłem chodzić po trybunach z mikrofonem i rozmawiać z ludźmi. Konkursy, typowanie wyników, rozmowy, takie sytuacje. Często i celowo chodziłem do sektora dla niepełnosprawnych. Czyli tego który powstał według sugestii Skrzyni. Tam zawsze rozmówcy podkreślali, że czują się jak VIP-y. Dzięki niemu - mówi Jacek Dreczka, spiker podczas meczów Betard Sparty.
Skrzyński nigdy nie robił problemu ze swojej choroby. Nie chciał, aby ktoś patrzył na niego z politowaniem. - Mam dobre argumenty, żeby zamknąć się w czterech ścianach i odciąć od świata. Owszem, mam coraz słabsze mięśnie. Ale nie będę chować się w domu, żeby nikt nie widział, jak odbieram telefon dwoma rękami. Nie zrezygnuję z piwa dlatego, że muszę je pić przez słomkę - opowiadał w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" w 2016 roku.
Przesadą nie będzie to, że żył aktywniej niż niejeden zdrowy człowiek. Liczne podróże, loty na paralotni, prowadzenie programu telewizyjnego dla niepełnosprawnych, współpraca z prezydentem Wrocławia, pisanie felietonów dotyczących żużla - aż trudno pojąć jak na to wszystko starczało mu doby.
- Człowiek w jakiś sposób dotknięty przez życie bardziej chłonie i szanuje chwile - mówił Skrzyński. Jeszcze na początku lipca cieszył się z ukończenia studiów MBA. Na nie również znalazł czas w swoim napiętym grafiku.
Tragedia, która dotknęła Skrzyńskiego
Był taki moment w życiu Bartłomieja Skrzyńskiego, który go załamał. Samobójcza śmierć Tomasza Jędrzejaka, wieloletniego zawodnika Betard Sparty Wrocław. Z Jędrzejakiem zdążył się dobrze poznać, byli rówieśnikami. Ich znajomość zaczęła się od tego, że żużlowiec podwiózł go do domu po prezentacji drużyny i wciągnął po schodach.
Na 40. urodziny otrzymał nawet prezent-symbol od rodziny zmarłego żużlowca - ostatni z trzech kasków byłego mistrza Polski. "Niebieski, a jakże, bo w takim i czerwonym startują gospodarze. a kapitan nieraz, jako gospodarz z dumą i poświeceniem bronił spartańskiego ogni" - pisał później Skrzyński na Instagramie.
Dlatego też nie mogło go zabraknąć, gdy pod wyremontowanym Stadionem Olimpijskim w sierpniu 2019 roku odsłaniano figurę ku pamięci Jędrzejaka. "Tuliłem, przy tej uroczystości z sercem, do serca kask, bo ta pamięć nie może z nas uciec... póki nie będę oglądał tych wyścigów, które obecnie wygrywasz, w innej galaktyce - w tej, na Ziemi - mieszkasz w moim sercu Zacny Człowieku" - dodawał Skrzyński przy okazji odsłaniania charakterystycznej figury żużlowca, którą można zobaczyć pod Olimpijskim.
Skrzyński - człowiek nie tylko od sportu
- Bartek to energia, z której trochę podkradałam przy każdym spotkaniu, przy każdej rozmowie - opowiada Agnieszka Chamioło, pracownica MOPS we Wrocławiu i fanka Betard Sparty Wrocław. Przy okazji pracy i spotkań żużlowych zdążyła poznać "Skrzynię" bardzo dobrze.
- Żartowaliśmy z naszego narcyzmu. Nie wierząc, że można być piękniejszym niż my. Bo przecież Bartek był piękny. W tym co robił dla innych, w tym jak wspierał nawet najmniejsze inicjatywy, które mogły poprawić czyjeś życie czy chociażby dobre samopoczucie - dodaje Chamioło.
Prosty przykład z życia wzięty. MOPS potrzebował pomocy dla niepełnosprawnego podopiecznego. Wystarczył telefon do Skrzyńskiego, by ten po kwadransie oddzwonił z gotowym planem wsparcia... i planem pracy na okres dwóch najbliższych lat. - Zrobiłam to. A Bartek przy każdej okazji pytał na jakim etapie jestem, bo po prostu pamiętał o każdym komu chciał pomóc - zdradza Chamioło.
Krótko przed śmiercią Skrzyński zrealizował kolejną misję w swoim życiu - prowadzone przez niego Biuro Wrocław Bez Barier doprowadziło do powstania we Wrocławskim Parku Technologicznym specjalnej przestrzeni, dedykowanej rozwojowi osobistemu osób z niepełnosprawnościami. Jej otwarcie planowane jest na I kwartał 2021 roku.
- Ciągle możemy zrobić więcej - mówił 9 września 2020 roku Skrzyński i twierdził, że jeszcze sporo pracy przed nim, aby zaktywizować osoby niepełnosprawne. Niestety, szkolenia i warsztaty w WPT będą odbywać się już bez niego
Sektor "niebo" ma nowego kibica
Wiadomość o śmierci Skrzyńskiego dotknęła nie tylko wrocławskie środowisko sportu czy też osób niepełnosprawnych. Również najważniejsze osoby w państwie postanowiły oddać hołd 41-latkowi, co pokazuje jak wiele osiągnął on w swoich staraniach na rzecz innych.
"Zmarł Bartłomiej Skrzyński "Skrzynia", jedna z najbardziej znanych postaci w środowisku osób z niepełnosprawnościami. Był dziennikarzem, społecznikiem i rzecznikiem niepełnosprawnych Miasta Wrocław. Miał 41 lat. Nie skupiał się na sobie, służył innym ludziom. Czynił dobro. RiP" - napisał prezydent Andrzej Duda na Twitterze.
"Odszedł od nas Bartłomiej Skrzyński - wybitny działacz na rzecz osób z niepełnosprawnościami, laureat Nagrody RPO im. Pawła Włodkowica. Jeszcze 2 tygodnie temu widzieliśmy się na spotkaniu Rady Społecznej... Żegnaj Bartku. Będziemy walczyli o wszystko, co było dla Ciebie ważne" - skomentował Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.
I wpis człowieka najbliższego Skrzyńskiemu. Razem bywali na meczach Betard Sparty Wrocław, wspólnie działali na terenie miasta, współpracowali przy okazji wyborów samorządowych i trwającej wtedy kampanii. Prezydent Jacek Sutryk znalazł w Bartłomieju Skrzyńskim przyjaciela, na którego mógł liczyć.
"Kochany Draniu czemu odszedłeś? A play-off i Sparta? Ej!! Tyle planów mieliśmy... tyle mi i nam dałeś...tak dużo. Bardzo dużo. Mógłbym wiele o Tobie napisać. Bardzo wiele. Kiedyś napiszę. Dziś płaczę i jestem w stanie tylko napisać: do zobaczenia Przyjacielu, dziękuję za wszystko! Kocham Cię" - napisał prezydent Wrocławia w emocjonalnym wpisie.
Play-offy PGE Ekstraligi ruszają w najbliższą niedzielę. Betard Sparta Wrocław walkę o złoto zaczyna od starcia z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Skrzyński, razem ze swoim druhem Jędrzejakiem, obejrzy te zawody już z sektora niebo. Niewykluczone, że spotkanie zostanie poprzedzone minutą ciszy ku pamięci Skrzyńskiego. W klubie przekazano nam, że oficjalna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Czytaj także:
Będzie nowy play-off w PGE Ekstralidze
Patryk Dudek. Bohater, który wyciągnął Falubaz z piekła