Kibice zgromadzeni na trybunach stadionu Marketa w Pradze zamarli, gdy zobaczyli wypadek Eduarda Krcmara w drugiej odsłonie wieczoru. Zaraz po starcie rodaka założył Vaclav Milik, który nie miał wielkiego pola manewru, po tym jak tor jazdy zajechał mu startujący z ostatniego pola Bartosz Zmarzlik.
Krcmar nie miał miejsca ani czasu na reakcję. Trafił w tylne koło Milika, po czym bardzo brzydko uderzył w bandę.
Wypadek Krcmara wyglądał podobnie do tego, jaki ostatnio podczas GP w Gorzowie zanotował Patryk Dudek. O ile zielonogórzanin nabawił się wtedy kontuzji nogi i musiał wycofać się z rywalizacji, o tyle w przypadku Krcmara skończyło się na strachu.
Wprawdzie na torze pojawiła się karetka, ale Czech po chwili był w stanie wziąć udział w powtórce drugiego wyścigu. Zajął w nim trzecią pozycję. Zwyciężył Zmarzlik.
Krcmar podczas GP Czech pełni funkcję pierwszego rezerwowego. Szansę występu w drugiej gonitwie otrzymał dzięki temu, że taśmy dotknął Tai Woffinden.
Czytaj także:
Najlepsi żużlowcy świata jadą do Pragi, a w Czechach szaleje koronawirus
Klątwa Zmarzlika w Pradze
ZOBACZ WIDEO Żużel. Brak złotego medalu w IMP nie uwiera Zmarzlika. Dopóki będzie jeździł, będzie walczył o tytuł