Żużel. Grand Prix. Bartosz Zmarzlik żartuje ze swojego ataku. "Chyba sobie dłuższe siodełka zrobię"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Bartosz Zmarzlik po świetnym ataku wyprzedził Taia Woffindena i wygrał drugie z rzędu GP Czech na torze w Pradze. Po zakończeniu zawodów Zmarzlik sam żartował ze swojej szarży.

Bieg finałowy GP Czech trzeba było rozgrywać na raty ze względu na upadek w pierwszym podejściu i nierówny start w kolejnym. W każdej z trzech prób Bartosz Zmarzlik dobrze wychodził spod taśmy. Jednak w trzeciej odsłonie Polaka po szerokiej wyprzedził Tai Woffinden i to on objął prowadzenie w wielkim finale.

Zmarzlik podążał przez cztery okrążenia za Brytyjczykiem i wydawało się, że nie wydrze mu zwycięstwa z rąk. Jednak na ostatnim "kółku" aktualny mistrz świata przypuścił atak na przeciwległej prostej i przedarł się przed Woffindena.

- Panie Tomku, pierwszy raz usiadłem na błotniku! Mówię jak nie teraz, to kiedy. Usiadłem na błotniku, a motocykl mi zaczął tak ładnie gryźć. Mówię "szok". Chyba sobie dłuższe siodełka zrobię - mówił Zmarzlik do obecnego w studiu Canal+ Tomasza Golloba, z którym przed półfinałami konsultował wybór pól startowych.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Brak złotego medalu w IMP nie uwiera Zmarzlika. Dopóki będzie jeździł, będzie walczył o tytuł

Zmarzlik nie ukrywał też, że kolejne powtarzanie wyścigu finałowego nieco wytrąciło go z równowagi. - Między tymi kolejnymi podejściami było wszystko. Zacząłem sobie kręcić w lewo i w prawo - dodawał reprezentant Polski o regulacji sprzętu.

- Wszystko działało jak należy. Dziękuję rodzinie Kowalskich. Jesteśmy z nimi na łączach bez przerwy. Tak jak się z nimi współpracuje w sprawach sprzętowych, to jest coś świetnego - ocenił w Canal+ aktualny mistrz świata.

Zmarzlik podkreślił też, że jego atak na Woffindena w finale był dobrze zaplanowany. - Z okrążenia na okrążenie czułem, że jadę szybciej w tym odsypanym. Miałem to w planie, że pojadę wąsko na prostej, ale usiądę z tyłu, żeby maksymalnie wyprostować ten motocykl. Fajnie, że się udało - stwierdził.

Po zakończeniu dwóch imprez SGP w Pradze reprezentant Polski jest liderem mistrzostw. Ma na swoim koncie 99 punktów. Drugi Fredrik Lindgren traci do niego 7 "oczek". Zmarzlik zapewnia jednak, że jeszcze nie chłodzi szampanów i nie czuje się mistrzem świata sezonu 2020.

- Nie myślę o takich rzeczach. Pochodzę na luzie do kolejnych turniejów i myślę o tym, by robić takie biegi jak w finale, bo to mnie podwójnie cieszy - podsumował zawodnik z Gorzowa.

Czytaj także:
Grzegorz Zengota wraca do ścigania
Orzeł wygrywa w hicie eWinner 1. Ligi

Komentarze (1)
Piotr Zalaś
20.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawwwoooo..!Jak oglądałem atak Bartka na Wufiego to odrazu przypomniał mi się bieg Tomka Golloba z J.Nilsenem...uczeń przerasta mistrza...Tomka szkoła...to jest to!!!