Piotr Pawlicki i Emil Sajfutdinow pierwszymi zawodnikami, którzy przedłużyli kontrakty na sezon 2021 z . Czy to przypadek? Raczej nie. Raczej świadome działanie prezesa i początek pięknej bajki o tym, jak ci, którzy byli jeszcze niedawno ostatni, teraz są pierwszymi.
Już odrzucając na bok kulisy majowych cięć pod kontraktami i kręcenie nosem obu zawodników, tak szybkie dogadanie się i zatrzymanie lidera krajowego oraz zagranicznego mistrzów Polski, to olbrzymi sukces szefa Byków.
O prezesie Byków można by pisać wiele. Znany jest z tego, że lubi uciekać się do różnych sztuczek. A to postraszy psem na Twitterze, a to dla odmiany zapakuje dziennikarzy do worka. Co jak co, ale trzeba mu oddać, że tego co dzieje się w klubie skrywa niczym największej tajemnicy.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Nowy regulamin miał pomóc beniaminkowi. W Apatorze zburzył jednak koncepcję składu
Rusiecki nie sili się na buńczuczne zapowiedzi, przekomarzanki, nie bierze udziału w wirtualnej licytacji. Działa wedle zasady im ciszej jedziesz, tym dalej zajedziesz. No i faktycznie jest szalenie skuteczny w tym co robi.
On doskonale pamiętał jaka na Polaka i Rosjanina przelała się fala hejtu. Fora internetowe kipiały od niepochlebnych komentarzy, gdy panowie najpierw długo zwlekali z parafowaniem umów na nowych, mniej korzystnych, "covidowych" warunkach, a później nabrali wody w usta.
Dlatego nie trudno oprzeć się wrażeniu, że Rusiecki celowo wziął się za ogłaszanie nazwisk zawodników właśnie od kontrowersyjnego duetu. Z marketingowego punktu widzenia genialny ruch. W świat poszedł przekaz, że w Lesznie po małym zgrzycie między trzecim z rzędu tytułem a początkiem walki o czwarty nie ma śladu. W Lesznie znów jest sielanka, a cwany, zatwardziały lis Rusiecki chodzi z otwartą przyłbicą.
Ktoś powie, że Sajfutdinow miał jeszcze przez rok ważny "papier" z Unią i właściwie to zamykało mu drogę do pertraktacji z długą kolejką chętnych, która ustawiła się po 31-latka z Saławatu. Sęk w tym, że do podpisania pozostawał aneks.
Chociaż o Emila, najskuteczniejszego zawodnika PGE Ekstraligi, wręcz się zabijano i żużlowiec mógł sobie pozwolić na umowne otwieranie kopert z ofertami, a później wybrać tę najbardziej intratną, tym razem szybko wykreślił się z list życzeń prezesów i postawił na stabilizację oraz spokój.
Lider Sbornej będzie miał przed sobą siódmy rok startów z Bykiem na piersi. Poprzednie sześć było tłuściutkie.
Szmat czasu, jak na obcokrajowca. Ale właściwie po co silić się na zmiany skoro występuje w najlepszym polskim klubie. Co roku zawiesza na szyi złote medale DMP i wyżej poprzeczki już zawiesić się nie da.
Jeszcze piękniejszy jubileusz będzie świętował Piotr Pawlicki. W 2020 roku kapitan leszczynian, który na każdym kroku podkreśla, że nie wyobraża sobie jazdy poza macierzystym zespołem, odfajkuje dziesiąty sezon z rzędu na Smoku.
Zobacz też:
Żużel. Transferowa okazja dla RM Solar Falubazu. Tylko on jest w stanie załatać dziurę po Vaculiku
Żużel. MrGarden GKM Grudziądz z pierwszym polskim seniorem na sezon 2021!