Pojedynek Moje Bermudy Stali Gorzów ze Betard Spartą Wrocław zapowiadał się bardzo emocjonująco. W pierwszym meczu wrocławianie pokonali rywali 46:44, więc awans do finału PGE Ekstraligi wydawał się sprawą otwartą.
Przed meczem pojawił się spory problem z torem, który po kilkudniowych opadach mocno nasiąknął wodą. W poniedziałek deszcz odpuścił, lecz nawierzchnia nadal wyglądała bardzo źle.
Więcej o pracach powiedział Stanisław Chomski - Ratujemy ten tor po trzydniowych opadach. Nawierzchnia była bardzo mocno nasączona. Od rana bronujemy go, talerzujemy i dosypujemy nowej nawierzchni - w wywiadzie dla nSport+ powiedział trener gospodarzy.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik dostał pytanie o klubową przyszłość. Wymowny komentarz Polaka
Podczas transmisji swoje zdanie wypowiedział także Mirosław Jabłoński. Jego zdaniem spotkania nie dało się rozegrać przez przesadną plastyczność nawierzchni. Mimo tego tuż przed 21:00 zawodnicy mieli wyjechać na próbę toru, by sprawdzić, czy ściganie jest w ogóle możliwe. Kontrowersje wywołał fakt, że wcześniej nie miało dojść do przejścia po nawierzchni.
- Woda z toru wcale nie spłynęła, tylko jest w nawierzchni. Między kołami widzimy ok. 1,5 cala zapadającego się materiału. Dla czwórki zawodników może być to spory problem. Chcieliśmy przed wyjazdem obejrzeć tor, ale nie mamy na to zgody. Wszystko musi być zrobione z protokołem, by było bezpiecznie. Ani gospodarze, ani my nie palimy się do jazdy. Czekamy na decyzję - powiedział Tai Woffinden.
Ostatecznie jury zawodów postanowiło odwołać zawody. - W tor został włożony ogrom pracy. Po konsultacji z kapitanami, zawodnikami i kierownikami drużyn stwierdziliśmy, że nie możemy rozegrać tego spotkania - powiedział przewodniczący jury, Marek Wojaczek. - Na tę chwilę nie mam wiedzy względem nowego terminu. Trzeba też patrzeć na prognozy pogody, gdyż tor będzie wymagał pracy - dodał Wojaczek.
Czytaj także:
Żużel. Szczakiele 2020 - nagrody PGE Ekstraligi (trwa głosowanie)
Żużel. Kto kończy wiek juniora w 2020? PGE Ekstraliga tylko dla nielicznych