Po pierwszym półfinale, rozegranym w Zielonej Górze, w środowisku było wiele dyskusji dotyczących postawy Piotra Pawlickiego, który wg części osób upada na tor, mimo że nie musi tego robić. Menadżer RM Solar Falubazu Zielona Góra stwierdził nawet, że kapitan Fogo Unii Leszno staje się "Pedersenem polskiego żużla".
Pawlicki na krytykę postanowił odpowiedzieć poniedziałkowym występem i jak sam przyznał, sprawiła ona, że w rewanżowym starciu był bardzo zdeterminowany.
- Po ostatnich sytuacjach, całej tej nagonce, przyjechałem na mecz bardzo zdeterminowany. Chciałem pokazać, że nie jestem żadnym żużlowym Neymarem, czy kimkolwiek innym. Czasami sytuacje torowe są takie, że lepiej położyć motor niż jechać z kimś na bandę. Nie robię niczego specjalnie - powiedział Pawlicki po zakończeniu meczu dla stacji Eleven Sports.
Fogo Unia rozgromiła rywala i pewnie awansowała do finału PGE Ekstraligi. Choć po pierwszym spotkaniu było prawie jasne, że Byki znów powalczą o złoto, to rozmiar tego zwycięstwa może zaskakiwać. - Taki był plan, żeby wygrać i awansować do finału, choć nie sądziłem, że przyjdzie to tak łatwo. Wielkie brawa za przygotowanie toru, który w zasadzie od kilku lat przygotowywany jest tak samo i mamy na niego patent. Deszcz nie przeszkodził, ani nie pomógł - mówił.
- Kiedyś pewnie przyjdzie gorszy moment, ale teraz jesteśmy bardzo zadowoleni, tym bardziej, że naszym przeciwnikiem był Falubaz, który mocno postawił się nam w zasadniczej fazie rozgrywek. Zacząłem się bać, kiedy padał deszcz, bo nie wiedzieliśmy czy uda się odjechać dwanaście biegów. Udało się, a teraz mam nadzieję, że zdobędziemy czwarte z rzędu złoto - zakończył kapitan Fogo Unii.
Zobacz także: Żużel. Kto kończy wiek juniora w 2020? PGE Ekstraliga tylko dla nielicznych
Zobacz także: Żużel. Polska - Rosja. Sborna jak u siebie. Najsilniejszy skład rywali Biało-Czerwonych [ZAPOWIEDŹ]
ZOBACZ WIDEO Żużel. Prezes GKM Grudziądz był zarażony koronawirusem. Marcin Murawski zabrał głos!