[b]
Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Wybiera się pan do Torunia na ostatnie rundy cyklu Grand Prix 2020?[/b]
Zbigniew Boniek (prezes PZPN, kibic żużla): Jeżeli mi się uda wszystko zorganizować tak, abym mógł się pojawić na Motoarenie, to jak najbardziej. Uważam, że możemy być świadkami wspaniałego sukcesu polskiego żużlowca. Zawsze powtarzam, że w sporcie raz można wygrać, co czasami jest kwestią szczęścia. Powtórzyć sukces to wielki wyczyn i tu nie ma mowy o przypadku.
Bartosz Zmarzlik ma szansę zostać pierwszym Polakiem, który wywalczy drugi tytuł IMŚ. Uda mu się obronić przewagę w Toruniu?
Ten zawodnik zrobił nieprawdopodobny progres. Widać, że nabrał pewności siebie i wiary w swoje umiejętności. Jest niesamowicie szybki i fenomenalnie się rozwinął jako żużlowiec. Jeździ bardzo odważnie, ale przy tym - mam takie wrażenie - te wszystkie jego ataki są przemyślane. To nie jest jakieś szaleńcze ryzyko. Dla mnie to w tej chwili najlepszy zawodnik na świecie, który poprawił się w każdym elemencie. Wierzę, że będziemy cieszyć się z jego drugiego tytułu mistrza świata.
ZOBACZ WIDEO Zmarzlik radził się Golloba w trakcie zawodów Grand Prix. "W telewizji lepiej widać, które pole startowe pomaga"
Swego czasu klęknął pan przed Tomaszem Gollobem po jego zwycięstwie w Grand Prix we Wrocławiu w 1999 roku. Na ile pana zdaniem Bartosz Zmarzlik zawdzięcza Tomaszowi Gollobowi miejsce w światowym żużlu, w którym obecnie się znajduje?
Na pewno Tomasz Gollob przetarł szlak Bartoszowi Zmarzlikowi. To jest nieprawdopodobnie cenna lekcja, którą przekazał swojemu młodszemu rodakowi. Myślę, że Bartosz Zmarzlik oczywiście mógł podpatrywać i wzorować się na Tomaszu Gollobie, ale wszystko to, co zrobił, dokonał dzięki swojej klasie, umiejętnościom, całemu teamowi, a także rodzinie. Rola najbliższych jest tutaj również nieoceniona. Cały ten rodzinny team Zmarzlików funkcjonuje znakomicie w najdrobniejszych detalach, a to jest podstawa do sukcesu w takiej dyscyplinie sportu, jaką jest żużel.
Tomasz Gollob kilka dni temu został wprowadzony do Galerii Sław Reprezentacji Polski. Jak pan zareagował na ten gest?
Dlaczego dopiero teraz? Powinien w taki poczet sław zostać wprowadzony dziesięć lat temu, kiedy zdobywał tytuł indywidualnego mistrza świata.
Wówczas nie było jeszcze takiej Galerii Sław i pewnie dlatego dopiero teraz Tomasz Gollob dostąpił tego zaszczytu…
Takie wyróżnienie dla tej klasy żużlowca, co Tomasz Gollob to wręcz nasz obowiązek. Tutaj kandydatura nie podlega żadnej dyskusji.
Pana serce bije również za drużyną Abramczyk Polonią Bydgoszcz, która w piątek i niedzielę kończy sezon, walcząc o utrzymanie w eWinner 1. Lidze. Klub z pana rodzinnego miasta utrzyma się?
Wierzę, że tak. Powinno wystarczyć jej zwycięstwo w niedzielę nad Ostrovią, chyba że Lokomotiv wygra z bonusem z Orłem Łódź. W tej dyscyplinie sportu nie można być jednak niczego pewnym. Wystarczy jeden upadek, kontuzja w trakcie meczu i wszystkie plany mogą lec w gruzach. Myślę, że utrzymanie klubu z Bydgoszczy w pierwszej lidze będzie sukcesem.
Jeszcze kilkanaście dni temu nie było to takie pewne…
Polonia Bydgoszcz prowadzona jest w sposób absolutnie przemyślany, bez jakiś niepotrzebnych inwestycji. Najważniejsze, że wszyscy mają płacone od A do Z. Przykłady klubów, które się napinają, mają jeden piękny rok, a później upadają, jest wiele. Polonia odbudowywała się w prawidłowy sposób. Jeśli się utrzyma, trzeba wyciągnąć wnioski z tego sezonu i za rok zaatakować.
PGE Ekstraligę?
W żużlu wszystko związane jest z pieniędzmi. Jak ma się siedem, osiem czy dziesięć milionów można zbudować drużynę, która wygra wszystko jak leci. Problemem tej dyscypliny jest brak na rynku zawodników. Czasami nawet jak się ma pieniądze, to ciężko kogoś kupić. Stąd też mamy od kilku lat hegemonię drużyny z Leszna.
Co zatem pan proponuje?
Moim zdaniem najciekawsze rozgrywki były, gdy obowiązywał KSM. Uważam, że to jest sprawiedliwe rozwiązanie. Żużel generuje ogromne emocje, które chcą oglądać i przeżywać kibice. One będą, jeśli drużyny są wyrównane, a mecze na styku. Kogo interesują spotkania do jednej bramki? Jeśli jest liga, gdzie zespół na 14 meczów wygrywa 13 i to na dodatek wysoką różnicą punktową, to oznacza, że nie spotkali się równorzędni przeciwnicy. Jazda gęsiego i różnice pomiędzy zawodnikami rzędu 30 metrów nikogo nie interesują.
Fogo Unia Leszno, którą pan wcześniej wspomniał awansowała ponownie do finału i czeka teraz na rywala w batalii o złoto. Myśli pan, że mistrz kolejny raz obroni tytuł?
Zobaczymy, z kim się spotka w tym finale. Dwa punkty do odrobienia dla zespołu z Gorzowa to dużo i mało. Bez względu na to, z kim rywalizować będzie w finale, faworytem jest Unia Leszno. Czy wygra? Trudno powiedzieć. Będę na to patrzył z perspektywy kibica, który chce obejrzeć dobry spektakl. Niech wygra po prostu lepszy.
Zobacz także: Kasprzak najlepszą opcją dla GKM-u
Zobacz także: The last dance Dudka w Grand Prix