Żużel. Mistrz jest tylko jeden. Bartosz Zmarzlik ma jeszcze jeden cel [BOHATER KOLEJKI]

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

W sobotę, choć wcale nie bez problemów, Bartosz Zmarzlik obronił tytuł mistrza świata. W niedzielę nie miał już żadnych kłopotów. Zdobył komplet punktów i wprowadził Moje Bermudy Stal Gorzów do finału PGE Ekstraligi. Na tym nie koniec.

Pisząc zapowiedź niedzielnego starcia Moje Bermudy Stali Gorzów z Betard Spartą Wrocław, zaznaczałem, że może to być wielki tydzień Bartosza Zmarzlika. Gorzowianin w sobotę miał zostać po raz drugi w karierze mistrzem świata, a w niedzielę wprowadzić swoją ekipę do finału PGE Ekstraligi. I tak też się stało. Zmarzlik wykonał swoją misję w 100 proc.

Sobotni triumf przyszedł Zmarzlikowi w bólach. Nawet jeśli miał przewagę punktową nad Taiem Woffindenem i Fredrikiem Lindgrenem, to jednak nie imponował taką prędkością i pewnością siebie jak Brytyjczyk i Szwed. Ciułał punkty, ale spora część fanów drżała do samego końca. Zwłaszcza gdy okazało się, że w półfinale jego rywalami będą Woffinden i Lindgren.

Zmarzlik w półfinale pokazał klasę, udźwignął presję i wywalczył sobie miejsce w finale, co zagwarantowało mu obronę tytułu. To były obrazki, które zapamiętamy na lata. On sam pewnie też.

ZOBACZ WIDEO Prosty i złożony problem Krzysztofa Kasprzaka. Potrzebuje nowych wyzwań?

Podwójny mistrz świata może w tym roku przeżyć kolejne piękne chwile. O ile przed rokiem świętował tytuł ze świadomością, że lada moment czekają go spotkania barażowe o utrzymanie Stali w PGE Ekstralidze, o tyle teraz Zmarzlika motywuje perspektywa walki o złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski.

Oczywiście Zmarzlik zna już smak złotego medalu DMP, bo zdobywał go dwukrotnie - w sezonach 2014 i 2016. Jednak pod tym względem wciąż daleko mu do swojego mentora, Tomasza Golloba. Bydgoszczanin aż siedmiokrotnie zostawał mistrzem kraju ze swoimi drużynami. Zmarzlikowi zatem sporo ciągle brakuje do Golloba pod tym względem.

"Mieliśmy spaść z ligi a jesteśmy w finale. Brawo drużyna" - napisał krótko Zmarzlik na Instagramie po niedzielnym triumfie. Trudno się dziwić jego radości, bo pamiętamy jak sezon 2020 układał się dla Moje Bermudy Stali. Brak punktów w kilku meczach z rzędu, wstydliwa porażka w Rybniku ze słabym beniaminkiem. Gorzowska ekipa trafiła w tym roku z piekła do nieba. Podobnie zresztą jak Zmarzlik, który słabo wchodził w tegoroczną kampanię. Sam zresztą mówił w sobotę, ile wysiłku kosztowała go obrona tytułu mistrzowskiego.

Dołożenie do tego tytułu DMP byłoby swoistą "wisienką na torcie". Zadanie nie będzie jednak łatwe, bo w końcu Fogo Unia Leszno od trzech lat jest niepokonana w PGE Ekstralidze. Jeśli Zmarzlik i spółka jej nie pokonają, to już chyba nikt nie będzie w stanie tego dokonać.

Czytaj także:
Bartosz Zmarzlik - mistrz i najdroższy zawodnik świata
Bartosz Zmarzlik dedykuje tytuł rodzinie

Źródło artykułu: