Andreas Lyager i Frederik Jakobsen mieli w czym wybierać. Obu Duńczyków w swoich szeregach widziały kluby MrGarden GKM-u Grudziądz i Moje Bermudy Stali Gorzów. Lyagerem interesował się też Eltrox Włókniarz Częstochowa oraz PGG ROW Rybnik, z kolei Jakobsen przymierzany był do eWinner Apatora Toruń.
Tymczasem obaj młodzi Duńczycy zaskoczyli środowisko i postanowili, że w dalszym ciągu ścigać będą się w swoich dotychczasowych klubach na ekstraligowym zapleczu. Lyager został więc w Abramczyk Polonii Bydgoszcz, a Jakobsen w Car Gwarant Kapi Meble Budex Starcie Gniezno.
- Moim zdaniem oni sami mogą nie czuć się na tyle przygotowani, aby wskoczyć o poziom wyżej. Zdają sobie sprawę, że przywożenie punktów w PGE Ekstralidze to duża różnica w porównaniu do jej zaplecza. Do Ekstraligi trzeba być dobrze przygotowanym, wiedzieć czego się oczekuje, zdawać sobie sprawę ze swoich umiejętności i bazy sprzętowej po to, by jeździć na tyle skutecznie, aby na siebie zarobić - powiedział dla nas Ryszard Dołomisiewicz, były żużlowiec, obecnie ekspert i telewizyjny komentator.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Madsen jako Polak? Włókniarz nie zaczął konkretnych rozmów, a problem sam się rozwiązał
- Mieliśmy w tym roku sytuację z Vaclavem Milikiem czy Andrzejem Lebiedewem, którzy już wcześniej zdobyli doświadczenie w Ekstralidze. Milik po rozbracie ze Spartą Wrocław nadal zdecydował się startować w elicie i nie wyszło mu to na zdrowie. Lebiediew natomiast odpoczął od Ekstraligi w pierwszoligowym Lokomotivie Daugavpils i spisywał się tam rewelacyjnie, a po przeskoku do najwyższej klasy rozgrywkowej nie dawał sobie rady i nie łączyłbym tego z kontuzją - dodał.
Inny pogląd na sprawę ma za to Jacek Frątczak. - Według mnie to nie jest tak, że oni nie są przygotowani do startów w PGE Ekstralidze - twierdzi były menedżer m.in. Falubazu i Apatora. - Uważam, że chodziło o szanse startów jako U-24 w klubach, które składały im propozycje. Priorytetem każdego zawodnika jest jazda. Nie jest on do końca zgodny z polityką klubów, które zazwyczaj chcą mieć jakąś poduszkę w postaci rezerwowego. Zawodnikom z kolei zależy na komforcie jazdy i nie chcą rywalizować o miejsce w składzie - uzupełnił.
Zwrócił on uwagę na to, że np. w Gorzowie są Rafał Karczmarz czy Marcus Birkemose, którzy spełniają warunki U-24. W Grudziądzu z kolei mamy Romana Lachbauma, a w Częstochowie utalentowaną młodzież. - Zawodnicy przy wyborze klubu kalkulują i kierują się wieloma czynnikami. Analizują konfigurację składu. Decyzje Lyagera i Jakobsena wydają się być całkowicie uzasadnione. W mojej ocenie to tylko kwestia chłodnej kalkulacji i rozstrzygnięcia tego, gdzie zawodnik będzie mógł jeździć najwięcej. Doszli do wniosku, że łatwiej im będzie jeździć po pięć biegów i zarabiać w pierwszej lidze - przekonuje Frątczak.
Zarówno on, jak i Ryszard Dołomisiewicz są zgodni co do tego, że czasami warto zaczekać przed przejściem do PGE Ekstraligi. - Jeśli nie znajdzie się czegoś, co pozwoli na rywalizację z najlepszymi, to lepiej troszkę czasu odczekać - uważa Dołomisiewicz. - Lepiej przejechać cały sezon w pierwszej lidze i robić po kilkanaście punktów, dalej budować swój warsztat. To są chłopcy po 20 parę lat, kariery przed nimi, więc jeden sezon nie zrobi różnicy - podsumował z kolei Jacek Frątczak.
Czytaj również:
-> Kanclerz dokonał niemożliwego. Lyager zostaje w Polonii!
-> Jakobsen dostał podwyżkę w Starcie