Żużel. Piotr Szymko czerpie z warsztatu innych trenerów. W Wybrzeżu będzie miał różne role [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Oktaba / Na zdjęciu: Piotr Szymko
WP SportoweFakty / Tomasz Oktaba / Na zdjęciu: Piotr Szymko

- Zawsze staram się czerpać z warsztatu innych trenerów, z którymi współpracuję - powiedział Piotr Szymko, nowy trener Zdunek Wybrzeża. W Gdańsku były wychowanek tego klubu będzie miał kilka istotnych ról.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy odchodząc z Wybrzeża sądził pan że wróci do gdańskiego klubu?

Piotr Szymko, trener Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Przedtem nie zastanawiałem się nad tym jednak wiedziałem, że do domu zawsze się wraca prędzej czy później i z tyłu głowy była myśl, że taka szansa może się trafić.

Trenerzy w różnych dyscyplinach odbywają staże. Czy pan po pracy w klubach z Gniezna i z Grudziądza wrócił do Wybrzeża jako inny trener?

Zawsze staram się czerpać z warsztatu innych trenerów, z którymi współpracuję. W największej mierze schemat swojej pracy opieram na tym, czego nauczyłem się od Stanisława Chomskiego. Jestem z nim w stałym kontakcie w kontekście pracy trenerskiej i przygotowania toru. Często kontaktowałem się z trenerem, bo ma on duże doświadczenie i wie jak poradzić sobie z różnymi kwestiami. To dobry wzór, dla mnie jest on jednym z najlepszych szkoleniowców na świecie. Opieram się na jego warsztacie i wzbogacam swoją wiedzę, by móc coś u siebie poprawić.

ZOBACZ WIDEO W Fogo Unii zmienia się formacja młodzieżowa. Piotr Pawlicki mówi o nowych juniorach

Będzie miał pan trochę inne obowiązki niż wcześniej. Jak ma to dokładnie wyglądać?

Na pewno obowiązków będzie trochę więcej, ale poradzimy sobie wspólnie z menedżerem Erykiem Jóźwiakiem. Plan, który stworzył będziemy realizować razem. Jest on na tyle ciekawy, że mnie zainteresował.

Będzie się pan zajmował szkoleniem młodzieży i przygotowaniem toru. Czy są to tematy, na których zna się pan najlepiej?

Tak, będę się zajmował zarówno torem, szkoleniem młodzieży, pracą z juniorami, a także wspólnie będziemy prowadzić zajęcia pierwszego zespołu. Oczywiście ostateczne decyzje będzie podejmował menedżer, jednak zawsze wszystko można wspólnie przedyskutować. Byłem w podobnej sytuacji pracując w Starcie Gniezno, gdzie pracowałem z wszystkimi grupami prowadząc treningi, a następnie analizowaliśmy wszystko z menedżerem Wojciechowskim, do którego należał ostateczny głos i to on firmował decyzje swoim nazwiskiem.

W czasie, w którym był pan poza Wybrzeżem nieco zmieniła się struktura szkolenia w Polsce. Czy jest pan orędownikiem zawodów w klasie 250 cc i jak najszybszego przechodzenia młodzieży do wyższych klas?

Oczywiście, że tak. Zmieniły się przepisy co do wieku na którym można jeździć na torze klasycznym, a to zawsze jest korzystne. Celem nie jest zdobywanie worka medali na małym torze i rozmywanie tego. Proces się skrócił i to bardzo dobre. Mogłem współpracować na podobnych zasadach w Grudziądzu i pod tym względem można się mocno wzorować na tym schemacie. Jest tam kilkunastu chłopców w szkółce i przejście na duży tor następowało szybko. Było to korzystne, bo nawet ci co jeździli słabiej na małym torze, mogli sprawdzić się na większym i często było o niebo lepiej. Mini tor jest potrzebny i nie będę tu zmieniał zdania, bo znam jego efekty. Teraz jednak szybciej można oswoić adeptów na dużym torze.

Kilka lat przed Polakami podobne rozwiązania wprowadzili Czesi i teraz mimo że żużel jest tam mniej popularny, mają kilku utalentowanych zawodników.

Czesi nie budowali wielu małych torów tylko pojedyncze, więc zaczęli wcześniej jeździć na dużym torze. To oni rozpoczęli produkować motocykle w klasie 250 cc. Te wyścigi to dobry pomysł.

Jest pan po pierwszym spotkaniu ze szkółką. Jak wygląda na ten moment jej stan?

Aktualnie jest kilku chłopaków, którzy jeżdżą w klasie 125 cc, m.in. mistrz Polski Antoni Kawczyński, który pierwsze treningi odbywał za mojej pierwszej kadencji w Wybrzeżu. Cieszę się, że ten czas nie został zmarnowany, a wręcz przeciwnie, już próbuje swoich sił na torze klasycznym i będzie szedł w tym kierunku. Poza tym licencję zdał znany mi Jakub Malina, Eryk Kamiński i paru młodych chłopców, z którymi spotkam się w sobotę podczas treningu z trenerem Marcelem. Widziałem też trening chłopaków na dużym torze i tam też odbywa się szkolenie.

Czy jest szansa by w Gdańsku szkolenie na dużym i małym torze było regularne i aby szkółka była liczna?

Na pewno będziemy się starali przeprowadzać jak najwięcej treningów, nie wiem jaki będzie stan sprzętu, choć są zapewnienia że będzie więcej silników w klasie 250 cc do szkolenia, bo tych w klasie 500 cc jest odpowiednia liczba. Swoje motory mają też rodzice, którzy inwestują w dzieci, po stronie klubu będzie tutaj pomoc w naprawach. Chcę, byśmy jeździli jak najwięcej. W sezonie jest dużo imprez dla młodzieży w każdej z klas, choć ten rok był specyficzny.

W kończącym się sezonie trenerem szkółki był pana syn, Marcel Szymko. Czy będzie on nadal w jakiś sposób pomagał w prowadzeniu zajęć?

Chciałbym żeby pomagał, jednak nie wiem jakie są jego zamiary, nie rozmawiałem z nim jeszcze na ten temat. Na razie spotkałem się z opiniami rodziców, którzy wyrazili zdanie na temat jego pracy i jeżeli będzie dysponował czasem, to niejednokrotnie będzie prowadził zajęcia na małym torze, niezależnie czy z ramienia klubu.

Czy jako przyszły toromistrz ma pan pomysł na gdański tor?

Wiemy, że zmiany związane ze sposobem przygotowania toru są konieczne. Wspólnie z władzami klubu o tym myślimy i chcemy doprowadzić do tego, by żużel w Gdańsku był jeszcze atrakcyjniejszy.

Władze klubu mają pomysł, aby we współpracy z właścicielem obiektu - Gdańskim Ośrodkiem Sportu dosypać nawierzchnię, dzięki czemu zmianie ulegnie nachylenie łuków. Zobaczymy, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nowy materiał musi być wymieszany z obecnym. Do czynienia z podobnymi pracami miałem w Grudziądzu, jednak wówczas robiliśmy to na wiosnę, teraz zabierzemy się za to już jesienią.

Czytaj także: 
PGE Ekstraliga różnych prędkości? 
Zasłużony spadek PGG ROW-u

Komentarze (0)