Żużel. Wielki potencjał Eltrox Włókniarza zaprzepaszczony. Pora na spokój i chłodne głowy

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki (z lewej) i Jakub Miśkowiak
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki (z lewej) i Jakub Miśkowiak

Miał być finał, nie było nawet fazy play-off. Miniony sezon to spora nauka dla działaczy klubu Eltrox Włókniarza Częstochowa. Zapowiedzieli, że wyciągnęli wnioski i bardzo dobrze, jednak rok 2020 został po prostu przegrany.

KOMENTARZ. Transfer Jasona Doyle'a do Eltrox Włókniarza Częstochowa rozbudził wielkie nadzieje. Do tego powrót Rune Holty, który zawsze w barwach Lwów nie zawodził. Pompatyczna przedsezonowa prezentacja sprawiająca wrażenie podkręcania atmosfery. Przedstawiciele władz klubu mówili co prawda, że cel to pierwsza czwórka, ale brzmiało to dość kurtuazyjnie, bo w powietrzu unosił się zapach wiary w nawet zdetronizowanie leszczyńskiej Unii.

Początek sezonu był wręcz wymarzony. Trzy mecze, trzy wygrane, w tym ta bardzo wysoka w Zielonej Górze z Falubazem (59:31). Chyba każdy w tej sytuacji naprężyłby muskuły, choć w klubie starano się tonować nastroje. Nadszedł moment, że coś w tej dobrze naoliwionej machinie zaczęło szwankować. Porażkę u siebie z lubelskim Motorem można było rozpatrywać w kategorii wpadki. Później jednak doszły domowe przegrane z Unią Leszno i Falubazem. Stało się jasne, co stanowi problem Lwów: własny tor.

Można gdybać, jak rozgrywki w wykonaniu Włókniarza wyglądałyby gdyby nie pandemia COVID-19, jednak z tym samym problemem mierzyli się wszyscy inni zawodnicy i pozostałe kluby. Choć biało-zieloni przegrali tylko dwa (!) wyjazdowe spotkania, zakończyli sezon na 5. miejscu. Swoją drogą kapitalna postawa drużyny w roli gości tylko pokazuje, jak wielki potencjał w niej tkwił. I tym większy jest żal wśród kibiców, że nie został on w pełni wykorzystany.

ZOBACZ WIDEO W Fogo Unii zmienia się formacja młodzieżowa. Piotr Pawlicki mówi o nowych juniorach

BOHATER SEZONU. Jakub Miśkowiak to chyba największy wygrany w przegranym dla częstochowian sezonie. Potwierdził, że stale podnosi swoje umiejętności. To on trzymał Włókniarz w grze w Grudziądzu. Pokazał, że w przyszłym roku może być najlepszym młodzieżowcem w PGE Ekstralidze. Nie dziwi więc fakt, że pojawiły się kluby, które chciały go z Częstochowy wyciągnąć, jednak zawodnik wraz ze swoim wujkiem Robertem Miśkowiakiem mieli dać prezesowi Michałowi Świącikowi słowo, że zostają.

KLUCZOWY MOMENT. Wedle relacji prezesa Świącika, po trzech porażkach u siebie zawodnicy mieli mu skarżyć się na przygotowanie toru. Jego sposób miał odbiegać od ich upodobań. Rzeczywiście gołym okiem było widać, że coś nie gra. Ujmując to wprost, na mecze w Częstochowie nie dało się patrzeć. Głównie liczył się start, a przecież widowiskowość owalu przy Olsztyńskiej była niegdyś jego wizytówką.

Szef Włókniarza zarządził więc gruntowne prace. Sam zamysł był może i dobry, ale ich ogrom już nie. Przeszła ulewa, na dodatek po kilkunastu dniach okazało się, że doszło do awarii wodociągowej i tor przez długi czas nie nadawał się nawet do treningów. Na dodatek klub nie zgłosił dosypania nawierzchni do żużlowej centrali.

Meczu z Moje Bermudy Stalą Gorzów nie dało się rozegrać, a Komisja Orzekająca Ligi właściwie nie miała wyjścia i ukarała częstochowian walkowerem. To wtedy Włókniarz przegrał fazę play-off, choć zespół ambitnie walczył dopóki miał szansę na awans.

CYTAT. - Żadnego powolnego końca klubu, o którym opowiada trener Cieślak, nie będzie. Włókniarz był, jest i będzie - powiedział w rozmowie z naszym serwisem Roman Makowski, były prezes klubu z Częstochowy (przeczytaj całość ->>). To była jego odpowiedź na słowa Marka Cieślaka, który rozstając się z Włókniarzem zasugerował, że sytuacja związana z walkowerem może bardzo poważnie odbić się na przyszłości klubu. Na to się nie zanosi.

LICZBA: 1. Dokładnie tylko tyle punktów w tabeli zabrakło częstochowianom do fazy play-off. Pierwsza czwórka była więc na wyciągnięcie ręki. Niedosyt jest tym większy, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Włókniarz na wyjazdach przegrał tylko w Gorzowie i Lesznie. Zawalił za to kompletnie na własnych śmieciach ulegając czterokrotnie (w tym wspomniany walkower). Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że oba mecze z PGG ROW-em odbyły się w Rybniku.

CO DALEJ? Z Włókniarza odchodzą Jason Doyle, Rune Holta i Paweł Przedpełski. W ich miejsce pojawią się Bartosz Smektała, Kacper Woryna i Jonas Jeppesen. Drużyna przejdzie zatem dość sporą przebudowę, co poniekąd wymusił zapis o zawodniku do 24. roku życia. Z dotychczasowego składu zostają juniorzy oraz Leon Madsen i Fredrik Lindgren. Częstochowski zespół zostanie więc bardzo odmłodzony. Całość klamrą ma spiąć Piotr Świderski, który sprawdził się w roli trenera w końcówce sezonu.

Czy młodzieńcza fantazja powiezie Włókniarza do medali? Presja, która będzie nowej ekipie towarzyszyć, powinna być mniejsza, a to niesie za sobą większy spokój. Warto też, aby w newralgicznych momentach zachować chłodne głowy.

Czytaj również:
-> Pięciu kandydatów do mistrzostwa Polski

Źródło artykułu: