Żużel. Koronawirus nie odpuszcza. Czy wiosną kluby znowu obetną zawodnikom kontrakty? Prezesi zabrali głos
Za chwilę rusza okres transferowy. Zawodnicy podpiszą kontrakty na sezon 2021, ale jak będzie z ich realizacją? Czy jeśli koronawirus nie odpuści, to na wiosnę grozi nam kolejna renegocjacja umów?
A to wszystko rodzi pytanie, czy kluby będą w stanie wywiązać się z kontraktów, które podpiszą z zawodnikami po 1 listopada. Do startu kolejnego sezonu realia finansowe w niektórych ośrodkach mogą się zmienić. - O żadnej pozycji w naszym budżecie nie mogę powiedzieć, że jest w stu procentach stabilna i że na pewno do niego wpłynie - zwraca uwagę szef klubu z Zielonej Góry.
W podobnym tonie wypowiadają się inni działacze. - Jest tyle niewiadomych, że trudno powiedzieć, co będzie. Nie wiemy, ile biletów i karnetów będzie mógł sprzedać klub. Nie znamy również wysokości dotacji sponsorskich ani tej z miasta. Trudno powiedzieć, jaka będzie sytuacja finansowa naszych sponsorów na wiosnę. Na razie jest optymizm, bo część z nich deklaruje, że po awansie nieco podniesie swoje wsparcie - komentuje prezes eWinner Apatora Ilona Termińska.
ZOBACZ WIDEO Prezes PZM tłumaczy, skąd wziął się przepis o zawodniku U24 i dokąd ma zaprowadzić polski żużelDziałacze mówią nam, że planowanie budżetów w czasach pandemii to trudne zadanie, a największe wyzwanie dotyczy oszacowania wpływów z kibiców. W tym przypadku kalkulacje prezesów są różne. - Przy planowaniu budżetu uwzględniliśmy nawet najbardziej pesymistyczne scenariusze, bo chcemy być na nie gotowi - tłumaczy prezes Falubazu. - Ten najbardziej krytyczny zakłada, że kibiców nie będzie w ogóle. Chcemy być również gotowi na taką ewentualność i nie ukrywam, że dobieramy zawodników, którzy będą u nas startować też pod taki scenariusz - dodaje Wojciech Domagała.
W Toruniu i Gorzowie kalkulacje dotyczące liczby widzów też są ostrożne. - Założyliśmy, że na trybunach od początku będzie 50 proc. widzów. To nie oznacza jednak, że Motoarenę uda się w tym stopniu zapełnić, bo w tym roku było tak tylko na jednym derbowym meczu. W pozostałych nawet się do tego nie zbliżyliśmy, a to pokazuje, że ludzie mają różne obawy - podkreśla Ilona Termińska. - Oszacowanie liczby widzów to największy problem, ale przyjęliśmy, że będzie ich 50 proc. - dodaje Marek Grzyb z Moje Bermudy Stali.
Czego powinni zatem spodziewać się zawodnicy? Czy istnieje ryzyko, że kontrakty podpisane w listopadzie będą renegocjowane na wiosnę? - Nie wiem, czy będzie renegocjacja kontraktów, bo kontekst jest znacznie szerszy. Od 12 miesięcy robimy wszystko, by Falubaz mógł być stabilny, wypłacany i mógł funkcjonować w różnych realiach, ale nikt nie wie, co wydarzy się w najbliższych miesiącach - tłumaczy prezes Domagała. - Na ten moment budżet jest zrównoważony, ale mądrzejsi będziemy w lutym czy marcu - przyznaje z kolei prezes Ilona Termińska.
Swoich zawodników stara się za to uspokoić prezes Marek Grzyb. - Oczywiście, nie wiem, co będzie za kilka miesięcy, ale coś trzeba planować. Rozmawialiśmy z zawodnikami i założenie jest takie, że zepniemy budżet tak, by wywiązać się z tego, co już zadeklarowaliśmy. Nie planujemy obniżek kontraktów, bo to też rodzi nieporozumienia. Różne kluby zresztą w tym roku różnie do tego podeszły. Jedni obcinali o 30, a drudzy 40 proc. To powodowało chaos - podsumowuje szef Moje Bermudy Stali Gorzów.
Zobacz także:
Dowhan o składzie Falubazu na sezon 2021
PGE Ekstraliga przedstawiła regulamin
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>