Chris Holder, Jack Holder, Robert Lambert, Tobiasz Musielak, Paweł Przedpełski i Adrian Miedziński mają decydować o sile eWinner Apatora w rozgrywkach PGE Ekstraligi w sezonie 2021. Dwaj ostatni to wychowankowie klubu, a pierwszy jeździ w Toruniu od sezonu... 2008. Wielu fanów i ekspertów uważa, że działacze przy budowaniu zespołu kierowali się zbyt dużym sentymentem i zrezygnowali na przykład z usług Jasona Doyle'a, z którym mieli podpisany kontrakt na przyszły rok.
- Kontraktując zawodników nie należy opierać się wyłącznie na formie sportowej i osiągnięciach zawodników. Bardzo ważne jest dobranie takich ludzi, by tworzyli monolit i w zespole panował bardzo dobry klimat. Jaki to jest atut pokazał Gorzów. Wytrzymali ciśnienie, nie zwolnili trenera, toromistrza, itd., w trudnym momencie wszyscy byli razem i po sześciu porażkach z rzędu na początku rozgrywek wjechali do finału. Atmosfery zabrakło z kolei w Częstochowie i wiadomo, jak to się skończyło. Może właśnie na team spirit postawili w Toruniu - mówi Robert Sawina.
Nie jest jednak tajemnicą, że szefowie beniaminka Ekstraligi mocno namawiali do startów w ekipie przede wszystkim Polaków. Janusz Kołodziej, Przemysław Pawlicki, Piotr Pawlicki i Szymon Woźniak nie zdecydowali się na starty w Toruniu.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Dyskusja o Apatorze Toruń. Eksperci oceniają ruchy kadrowe
- Do podpisania kontraktów potrzebna jest dobra wola dwóch stron, możliwości finansowe klubu i sytuacja panująca na rynku. Solidnych żużlowców do wzięcia nie jest ostatnio zbyt wielu, a kilku odmówiło Apatorowi. Może to i dobrze, że jest taki, a nie inny skład. Historia pokazała, że Toruń to nie jest dobre miejsce dla dream teamów - uważa wychowanek klubu.
Na co zatem będzie stać "Anioły" w sezonie 2021? - Apator będzie walczył o utrzymanie i to w klubie powinni postawić sobie jako główny cel. Uważam, że zajęcie 5-6 miejsca będzie sporym sukcesem. Ale czy liga ruszy, a jeśli tak się stanie, to czy rozgrywki zostaną dokończone? Pandemia koronawirusa nie odpuszcza, co negatywnie przekłada się na gospodarkę. Finansowe kłopoty przeżywa wiele firm i samorządów, które wspierały naszą dyscyplinę i pozyskanie sponsora graniczy obecnie z cudem. W bieżącym roku żużel przetrwał przede wszystkim dzięki telewizji i rozgrywki ligowe pojechały. Przypuszczam jednak, że wiele klubów jest pod kreską, choć nikt o tym głośno nie mówi - kończy Robert Sawina.
Zobacz także: Artiom Łaguta zapewni powiew świeżości w Betard Sparcie. Kluczowa rola Maksyma Drabika
Zobacz także: Tadeusz Zdunek o zmianach w klubie, niespodziankach w składzie i wyższym budżecie [WYWIAD]