Jest kolejnym diamentem Romana Jankowskiego. "Moje serce bije dla Leszna" [WYWIAD]

Jeśli wszystko będzie dobrze, a trener stwierdzi, że mam potencjał, to chciałbym spróbować swoich sił w PGE Ekstralidze, zbierać cenne doświadczenie i robić małe kroczki do przodu - przyznał najmłodszy w drużynie mistrzów Polski, Damian Ratajczak.

JN
Damian Ratajczak WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Damian Ratajczak
Jakub Nowak (WP SportoweFakty.pl): - Jak to się stało, że trafiłeś do szkółki żużlowej? Z tego co wiem, żadnych żużlowych tradycji w Twojej rodzinie nie ma.

Damian Ratajczak (zawodnik Fogo Unii Leszno): Faktycznie. Ani tata, ani dziadek, ani nikt inny w mojej rodzinie nie jeździł na żużlu. Przed szkółką startowałem przez 5 lat na motocrossie, pod okiem Jakuba Majchrzaka w Lesznie. Od małego żużel mnie fascynował. Mieszkam 15 kilometrów od Leszna. Gdy byłem mały, tata zabrał mnie na stadion i jakoś mnie to zainteresowało. Namawiałem rodziców przez dwa lata, żeby się zgodzili, abym został żużlowcem. Gdy zobaczyli, że bardzo mi zależy, zapisali mnie na przygotowanie fizyczne do trenera Marcina Giernasa i tak to się zaczęło.

Komu jesteś najbardziej wdzięczny za dotychczasowy rozwój?

W pierwszej kolejności rodzicom, a zwłaszcza ojcu, bo otrzymałem ogromną pomoc z jego strony. Na pewno również trenerom: Romanowi Jankowskiemu i Piotrowi Baronowi. Mam nadzieję, że będę miał możliwość dalszego rozwoju pod ich skrzydłami.  Myślę, że to fantastyczni trenerzy, jedni z najlepszych w kraju. Nieocenione jest także wsparcie sponsorów. Na początku byli to przyjaciele ojca, a od jakiegoś czasu sponsorzy sami się do mnie zgłaszają, za co jestem im bardzo wdzięczny.

Jakie są Twoje plany na najbliższy sezon? To będzie pierwszy rok poważnego ścigania.

Na pewno będę jeździł w Rawiczu. Jeśli wszystko będzie dobrze, a trener stwierdzi, że mam potencjał, to chciałbym spróbować swoich sił w PGE Ekstralidze, zbierać cenne doświadczenie i robić małe kroczki do przodu. Chciałbym także cało i zdrowo przejechać sezon.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Pawlicki nigdy nie wyobrażał sobie, że może go spotkać taki sezon

Jaka droga jest rozsądniejsza: rzucić się na głęboką wodę i od samego początku startować w PGE Ekstralidze czy najpierw jednak powoli rozjeżdżać się w drugoligowych rezerwach, oswajać z presją i stopniować poziom?

Bardzo dużo juniorów odeszło po tym sezonie. Poziom nieco się obniżył. Na pewno mógłbym spróbować w PGE Ekstralidze. Dominik Kubera i Bartek Smektała też zostali rzuceni na głęboką wodę. Ja bym chciał pojechać w Rawiczu i w zawodach młodzieżowych, a jeśli się uda, to też w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najważniejsze, żeby sporo jeździć, bo jest to mi bardzo potrzebne.

Wspomniałeś, że juniorów na wysokim poziomie nie ma zbyt wielu. Czy inne kluby składały Ci jakieś oferty?

Nie było takich propozycji. Nawet gdyby jakieś padły, nie byłbym zainteresowany. Moje serce bije dla Leszna. Jestem już dogadany i nawet nie pomyślałbym o tym, żeby odejść.

Miałeś okazję poznać zawodników z pierwszego składu i nawiązać z nimi koleżeńskie relacje?

Tak, oczywiście. Miałem możliwość już przed tym sezonem trenować z pierwszą drużyną w Hiszpanii, a także w Lesznie. Umożliwił mi to trener Baron. Złapaliśmy normalny, koleżeński kontakt.

Z kim najlepiej się dogadujesz? Kto byłby Twoim zdaniem najlepszym kolegą do jazdy w parze? Może kapitan Piotr Pawlicki, który niejednokratnie pokazał znakomite umiejętności jazdy parowej?

Na pewno Piotrek jazdę parą ma opanowaną do perfekcji. Z każdym zawodnikiem z pierwszej drużyny jeździłoby się świetnie. Najlepszy kontakt miałem dotychczas z Bartkiem Smektałą, Dominikiem Kuberą, Jankiem Kołodziejem czy Szymkiem Szlauderbachem, jednak jazda z kimkolwiek z pierwszej drużyny byłaby dla mnie zaszczytem.

Zauważyłem, że Twój numer startowy to 523. Ma on jakieś szczególne znaczenie czy to zupełnie losowa liczba?

To moja data urodzenia, 23. maja.

Jak wygląda skład Twojego teamu w parku maszyn?

Dotychczas pomagali mi tata i brat. Być może za jakiś czas pojawi się jeszcze inny mechanik. To jest jednak już wyższy poziom. Ja mam jakieś pojęcie, ale nie takie jakiego wymaga się na etapie startów ligowych. Przydałaby się bardziej doświadczona osoba.

Jak w takim razie wyglądają kwestie dobrania silników i przełożeń? Kto jest za to odpowiedzialny? Czy Ty też czujesz się na siłach, żeby podejmować tego typu decyzje?

Czuję już różne zachowania motocykla podczas jazdy, czy np. go przekręca. Staram się przekazywać jakieś wskazówki po biegu. Myślę na spokojnie czy to ja nie popełniłem jakiegoś błędu. Potem podejmujemy wspólną decyzję, z teamem i trenerem. Jeśli wszystko jest ok, to zostawiamy, a jeśli nie, to dokonujemy zmian. Po kolejnym wyścigu widzimy czy nasza decyzja była poprawna. Często słyszymy w wywiadach, że zawodnicy obserwują jak zmienia się tor, co się z nim dzieje, jak przebiega równanie toru, która ścieżka jest najszybsza. Nie umiem jeszcze tak dobrze czytać toru jak doświadczeni zawodnicy, ale wszystko przede mną. Myślę, że wszystko przyjdzie z czasem. I tak nasz zespół w parku maszyn radzi sobie póki co całkiem nieźle.

Czytaj także: W Rawiczu będą stawiać na młodzież.

- Niedawno podczas zawodów zaplecza kadry juniorów stanąłeś na podium, rywalizując jak równy z równym z zawodnikami, którzy na co dzień regularnie startują w rozgrywkach ligowych.

- Nie zamierzam popadać w huraoptymizm. Na pewno się cieszę, że mogę rywalizować z takimi zawodnikami jak Mateusz Świdnicki, Mateusz Cierniak czy Karol Żupiński. Było tam wielu bardziej doświadczonych zawodników. Cieszę się, że mogę nawiązać z nimi kontakt, nie wspominając o wygraniu wyścigu. Jazda z nimi to dla mnie okazja do nauki.

Czy na kimś wzorujesz swoją sylwetkę? Przyznam szczerze, że po pierwszych obserwacjach przypominasz mi Leigh Adamsa czy Maxa Fricke. To jest zupełnie przypadkowy efekt czy podpatrujesz innych zawodników?

Na Australijczykach w zasadzie się nie wzorowałem. Odkąd pamiętam, moim idolem jest Piotr Pawlicki. W znacznym stopniu to motocross ukształtował moją sylwetkę. Myślę, że to troszeczkę wyszło samo z siebie. Od każdego zawodnika można jednak coś podpatrzeć.

Jak oceniasz szanse poszczególnych drużyn w przyszłym sezonie? Mamy za sobą pierwsze nieoficjalne przymiarki transferowe.

Każda drużyna będzie mocna. Nikogo nie można lekceważyć. Sam nie wiem jak to będzie wyglądać. Wszystko wyjdzie w praniu. Każda drużyna może powalczyć o mistrzostwo. Myślę, że nas również stać na obronę tytułu, choć nie mnie to oceniać. Ja tu też nie mam dużego pojęcia o tym jak inne drużyny pojadą. Po tym sezonie było widać, że to różnie bywa z tymi składami na papierze.

Miałeś już okazję poznać Jasona Doyle'a?

Nie miałem jeszcze przyjemności.

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę regularnych startów w barwach Fogo Unii Leszno. 

Dziękuję. Korzystając z okazji chciałbym podziękować rodzicom, bratu, trenerom i sponsorom oraz pozdrowić wszystkich kibiców.

Czy Damian Ratajczak powinien otrzymać szansę na debiut w pierwszej drużynie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×