Sezon żużlowy 2020 dla wielu zawodników był rozczarowujący, jeśli chodzi o możliwość zarobku. W wielu miejscach zmagania w ogóle nie wystartowały lub zostały rozegrane w okrojonej formie, dlatego też niektórzy decydowali się przerwać swoje kariery.
W trudnym położeniu znalazł się także Chris Harris. Doświadczony brytyjski zawodnik nie miał wielu okazji do pokazania się na torze. Liga angielska wycofała ligowe mecze, a Grand Prix na długim torze składało się jedynie z 2 rund.
38-latek musiał zatem znaleźć na siebie nowy pomysł. 2020 rok pozwolił mu przebywać z rodziną, co w przypadku normalnego ścigania nie jest tak oczywiste. - Zamiast zwykłego napiętego harmonogramu, spędzałem cały czas na zmianie pieluch. Skupiłem się na tworzeniu wspomnień z rodziną i jak najlepszym wykorzystaniu tego czasu - powiedział dla peterboroughtoday.co.uk Harris.
O ile ta część była zdecydowanie milsza, tak pandemia wprowadziła zawodnika w pewne kłopoty. Z racji braku startów o finanse jego rodziny dbała wyłącznie małżonka. - To było trudne. Żyliśmy za wynagrodzenie żony. Mimo urlopu macierzyńskiego musiała ona wcześniej wrócić do pracy - stwierdził Brytyjczyk.
Trudy roku 2020 nie zniechęciły żużlowca do dalszego prowadzenia kariery. Były uczestnik SGP myśli o kolejnych celach. - Zamierzam zgubić trochę wagi i żyć zdrowiej w następnym roku. Oczywiście lockdown powoduje, że jest to większe wyzwanie. Na przyszły rok mam sporo rzeczy, które chcę osiągnąć, dlatego już teraz zaczynam treningi - powiedział zawodnik.
Czytaj także:
Żużel. Kulisy transferu Roberta Lamberta do Torunia. Inni dawali mu więcej niż Apator!
Żużel. SGP na PGE Narodowym w 2021 roku mocno zagrożone. Szpital będzie tam co najmniej do lata
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy