- Nie można marzyć o sukcesie, ani nawet o wyrównanym meczu. Jedyne co, to można przegrać właśnie w tak dotkliwym stosunku, gdy w drużynie jedzie tylko dwóch zawodników - mówił po meczu zasmucony Leon Kujawski, trener Startu Gniezno.
Z kogo trener Kujawski mógł być w miarę zadowolony? Z pewnością z Krzysztofa Jabłońskiego i Mariusza Puszakowskiego. Ten pierwszy wywalczył 13 punktów, a drugi wskoczył do składu i zakończył mecz z 6 punktami i 2 bonusami. Gnieźnianie zupełnie nie radzili sobie na rybnickim torze, gdzie już na pierwszym łuku odstawali od gospodarzy. Żadnych zastrzeżeń do przygotowania toru nie miał za to szkoleniowiec gnieźnian, który był wręcz zachwycony nawierzchnią toru przy Gliwickiej w Rybniku.
- Tor był na pewno bardzo dobrze przygotowany. Rzadko gdzie na wyjazdach spotykamy się z tak dobrze przygotowanym torem. Trzeba było tylko wygrywać starty, trzymać gaz i jechać do przodu - mówił Kujawski. - W składzie Rybnika są zawodnicy do pokonania, co udowodnił Mariusz Puszakowski, który wygrał bieg. Pokazał, że idzie wygrywać z każdym tutaj na torze. Nie pomyliłem się wstawiając go dzisiaj do składu. Wykorzystał swoją szansę i poczuł w tej chwili, że stał się pełnowartościowym zawodnikiem. W kolejnych meczach będę z niego korzystał, a inni muszą poszukać czegoś w sprzęcie czy w swojej psychice. Będę rozmawiał na pewno z każdym z osobna.
W Rybniku zupełnie bezbarwnie pojechał Szwed Peter Ljung, który w trzech startach raz się wywrócił, a dwa razy dojeżdżał do mety na trzeciej pozycji. Szwed nie miał żadnej koncepcji na pokonywanie łuków w Rybniku. Trener Kujawski zaczął nawet zastanawiać się, czy jego zawodnicy nie podeszli na zbyt wielkim luzie do tego pojedynku.
- Moim zdaniem zawodnicy zbyt mocno uwierzyli, że po kilku poprzednich, bardzo dobrych spotkaniach w naszym wykonaniu, podobnie będzie w Rybniku. Wydaje się, że trochę pokpili sobie sprawę i nie do końca dobrze przygotowali sprzęt do tych zawodów. Gospodarze maksymalnie się sprężyli, wiedzieli o co jadą, byli zdeterminowani i wygrywali bieg za biegiem. Tor nie miał tu żadnego znaczenia, był przygotowany naprawdę bardzo dobrze. Wina leży w samych zawodnikach - zakończył opiekun gnieźnieńskiego beniaminka.
W zgoła odmiennym nastroju po meczu był szkoleniowiec rybnickich "Rekinów" Adam Pawliczek. Popularny "Paweł" nie brał pod uwagę możliwości, że to spotkanie będzie przebiegało w takim stylu.
- Myślałem, że będzie trochę walki na torze, ale po pierwszych biegach zobaczyłem, że Ljung nie radzi sobie kompletnie na tym torze, zresztą raz wciągnęło go pod bandę. Później widzieliśmy pozostałych zawodników i jasne stało się, że te zawody będą dla nas dosyć łatwe - powiedział Pawliczek.
Czy tor był tak dużym handicapem rybniczan? - Tor był do walki. Nie było na nim żadnych pułapek. Jeździliśmy na odmiennym torze w porównaniu z tym, na jakim jeździ Start. Dzisiaj było przyczepnie, oni mają bardzo twardo. Tor był jednak przygotowany do walki i cieszy to, że nikt nie ma na jego temat żadnych zastrzeżeń, a jest wprost przeciwnie, płyną tylko pochwały co do jego przygotowania - powiedział rybnicki szkoleniowiec.
Szczególnie zadowolony opiekun RKM ROW był z postawy Rafała Flegera. Młodzieżowiec rybnickiego zespołu zakończył rozgrywki z kompletem punktów. Na swoim koncie zapisał 13 punktów i 2 bonusy, a w 15. biegu zapewnił sobie wygraną fantastyczną szarżą na pierwszej prostej, kiedy to przy bandzie minął obu zawodników Startu.
- Mecz sezonu Rafała Flegera. Chwała mu za to. Dobrze, że ktoś z naszych rybnickich zawodników idzie tak do przodu. Na pewno Paweł Hlib załapał oddech. Przygotował sobie swój starszy silnik, dopasował go na sobotnim treningu do toru i widać, że zaczął jechać - powiedział Pawliczek.
Szkoleniowcowi rybnickich "Rekinów" uśmiech z twarzy zniknął, gdy zaczął mówić o jednym magicznym punkcie bonusowym, który odebrano Lazurowi Ostrów, a przyznano drużynie PSŻ Poznań. To bowiem oznaczało, że RKM ROW trafia od razu na tarnowską Unię w pierwszej rundzie play off.
- Teraz Tarnów, będziemy walczyć. Dla mnie niezrozumiałą i głupią decyzją jest odebranie punktu bonusowego w meczu Ostrowa w Poznaniu. Dla nas oznaczało to od razu skierowanie na Unię. Tak się stało, nie mnie to oceniać. My teraz musimy walczyć z Tarnowem i cóż nam innego pozostało, jak dobrze się zaprezentować w tym starciu - zakończył Pawliczek.
W najbliższą niedzielę odbędą się pierwsze mecze fazy play off. RKM ROW Rybnik zmierzy się na własnym stadionie z tarnowską Unią. Start Gniezno natomiast rywalizować będzie z Lokomotivem Daugavpils. Rewanże 16 sierpnia.