Żużel. Był podniebny sektor, a teraz transfery z helikoptera i gwiazdy kabaretu. Motor Lublin z hitem internetu

Materiały prasowe / Przemek Gąbka / Motor Lublin / Na zdjęciu: Marcin Wójcik i Waldemar Wilkołek
Materiały prasowe / Przemek Gąbka / Motor Lublin / Na zdjęciu: Marcin Wójcik i Waldemar Wilkołek

Kiedy kibice Motoru Lublin stworzyli podniebny sektor, byli na ustach całej Polski. Teraz z inicjatywy klubu gwiazdy polskiego kabaretu odegrały kultową scenę z filmu "Kiler-ów 2-óch" i zaprezentowały w ten sposób nowych zawodników. To hit internetu.

Co roku w polskim żużlu 1 listopada rozpoczyna się okres transferowy. Kluby prezentują wtedy nowych zawodników. Robią to w mniej lub bardziej pomysłowy sposób. Tym razem rywalizację wygrał dział marketingu Motoru Lublin, który wręcz zdeklasował konkurencję. Nie będzie przesadą, jeśli napiszemy, że jeszcze żaden polski klub żużlowy nie zrobił w internecie takiego zamieszania podczas transferowej giełdy.

A wszystko za sprawą transferów Krzysztofa Buczkowskiego i Mateusza Cierniaka. Od razu zaznaczmy, że pozyskanie obu żużlowców to żaden hit. Nie mówimy o nazwiskach z topu. W tym roku na żużlowej giełdzie mieliśmy zdecydowanie bardziej spektakularne ruchy. Motor potrafił jednak opakować nowych zawodników tak, że mówi o tym cała żużlowa Polska. Filmik z prezentacji Buczkowskiego i Cierniaka robi furorę w środowisku żużlowym.

Obaj żużlowcy wylądowali śmigłowcem na murawie lubelskiego stadionu, a gwiazdy kabaretu Ani Mru-Mru genialnie odegrały kultową scenę z przylotem Jose Arcadio Moralesa, znaną z filmu "Kiler-ów 2-óch". Dodajmy, że w 2018 roku podobny pomysł miała Legia Warszawa, która witała w ten sposób Carlitosa . W rolę "Siary" i "Wąskiego" wcielili się wtedy Dariusz Mioduski i Ivan Kepcija. Działacze Motoru zrobili to jednak ze zdecydowanie większym rozmachem.

- Na ten moment mamy 136 tysięcy wyświetleń, a zasięg posta z filmikiem to 380 tysięcy. Ta liczba ciągle rośnie - cieszą się w klubie.


Pomysł prezesa. Wykonanie gwiazd kabaretu

- Nie ukrywam, że pomysł był mój - mówi nam prezes Motoru Lublin Jakub Kępa. - Śmigłowiec użyczyła nam jedna z firm, a ja postanowiłem, że zażartuję sobie trochę ze środowiska żużlowego - dodaje działacz.

A cały żart to efekt plotek dotyczących niedoszłego transferu Bartosza Zmarzlika. Niektóre media sugerowały, że lublinianie byli tak mocno zainteresowani dwukrotnym mistrzem świata, że byli gotowi zaproponować, by ten na mecze do Lublina podróżował awionetką. Prezes Kępa oczywiście zaprzeczał, a teraz postanowił wrócić do całej sprawy i obrócić ją w żart. Do całej akcji zaangażował gwiazdy kabaretu Ani Mru-Mru, który pochodzi właśnie z Lublina. Marcin Wójcik, a więc jego pomysłodawca i założyciel, to prywatnie przyjaciel Kępy.

- Kuba zadzwonił do mnie dwa miesiące temu i już wtedy powiedział, że chce zrobić coś dużego. Wtedy jeszcze bez konkretów. O numerze z helikopterem, którym lecieli Mateusz Cierniak i Krzysztof Buczkowski dowiedziałem się tydzień przed nagraniem - mówi nam Marcin Wójcik.

- Kuba już tak ma, że lubi żartować. Do tego stopnia, że czasami przegina i muszę go temperować. Pomysł z filmem lotniczym bardzo mu pasował, bo niedoszły transfery Motoru obfitują w takie wydarzenia. Awionetka Zmarzlika to jedno, ale wcześniej była przecież słynna historia z Taiem Woffindenem. Kibice Motoru pojechali witać go na lotnisko, a Brytyjczyk nigdy nie wysiadł z samolotu - podkreśla Wójcik.

Kibice Motoru oglądali mecze 20 metrów nad ziemią

O Motorze było głośno już w trakcie sezonu żużlowego. Rozgrywki toczyły się w czasach pandemii, więc nie wszyscy kibice mogli wejść na stadion. Część fanów wpadła na pomysł stworzenia podniebnego sektora i oglądania spotkań z wysięgników. Najpierw były ich 3, a z czasem ta liczba wzrosła do 21.

Cała akcja zdobyła gigantyczną popularność. Huczało o niej na brytyjskich forach. Materiał o Motorze nakręciła wtedy niemiecka telewizja, a podobną produkcją była zainteresowana amerykańska stacja sportowa ESPN.

Żużlowe szaleństwo w Lublinie trwa od kilku sezonów. Wszystko zaczęło się, kiedy klub po ponad 20 latach awansował do PGE Ekstraligi, a więc najlepszej żużlowej ligi świata. Fani Motoru wtedy oszaleli. Za biletami na mecze swojej drużyny potrafili ustawiać się w kolejce od północy, a na mecz żużlowy do Torunia grupa śmiałków z Lublina popłynęła kajakami i pokonała w ten sposób łącznie około 500 kilometrów.

Zobacz także: Gollob zaczyna wygrywać kolejną walkę
Zobacz także: Mirosław Cierniak o transferze syna

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

Komentarze (98)
avatar
felek_bez_szelek
13.11.2020
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
cały motor, nic nie umie sam wymyslec to odgrzewa kotleta, w sumie...zawodnika niemłodego przyjmuja to i skecz niemłody.... 
avatar
w lewo
13.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A na koniec sezonu w motorynce obejrzą sobie jeszcze raz fragment: no i w pi..u wylądował :) 
avatar
RECON_1
13.11.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Filmik nienajgorszy,ale trzeba przyznac ze marketingowo Motor okres zinowy rozgrywa chyba najlepiej jak sie da. 
avatar
Kuba Kubek
13.11.2020
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
Kabarety. A na ostatni bieg wyjedzie Patryk i zasloni kurtyne.HAHA 
avatar
Kazimierz Klimek
13.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
6
Odpowiedz
jesli to ma byc wglad na nowych rycerzy Koziolkow, z jakimi pacanami beda miec do czynienia, to mysle, ze film zdal swoj egzamin Czytaj całość