Koronawirus. Duński żużlowiec wstrząśnięty eksterminacją milionów norek. Decyzja rządu uziemia go z dala od rodziny

- Myślę, że to, co chciał zrobić duński rząd, było katastrofą. Eksterminacja milionów norek w mojej ojczyźnie to czyste szaleństwo - uważa Nicolai Klindt, żużlowiec z Danii, który w Polsce jest jednym z najlepszych zawodników eWinner 1. Ligi.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Nicolai Klindt WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Nicolai Klindt
Rząd Danii podjął niedawno decyzję, że dokona uboju całej populacji norek, gdy okazało się, że wirus SARS-CoV-2 zmutował u tych zwierząt, a następnie przeniósł się na ludzi. Eksterminacja milionów norek miała powstrzymać rozprzestrzenianie się nowej formy zmutowanego wirusa. W przypadku Danii mówimy o populacji norek liczącej od 15 do 17 milionów tych zwierząt futerkowych. - Moim zdaniem to, co chciał zrobić duński rząd, jest katastrofą, ponieważ nie ma takiej potrzeby, by mordować miliony norek - mówi wstrząśnięty wizją rzezi Nicolai Klindt.

Duńczyk na co dzień mieszka z rodziną w Anglii, a w lidze polskiej reprezentuje barwy Arged Malesa TŻ Ostrovia Ostrów Wielkopolski, której jest liderem i czołowym żużlowcem całej eWinner 1. Ligi. W tym sezonie pokazał się także jako gość w najlepszej żużlowej lidze świata w barwach klubu z Gorzowa Wielkopolskiego.

- Wiele osób w Danii było przeciwnych tej masakrze w zdecydowanej większości zdrowych zwierząt. Moi rodacy szczególnie się zdenerwowali, gdy się dowiedzieli, że ten ubój nie odbywa się zgodnie z prawem - grzmi Klindt, który w swoich mediach społecznościowych udostępnił nawet film, ukazujący okrucieństwo wobec tych zwierząt.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

Według obowiązujących w Danii przepisów sanitarnych uśmiercone mogą być tylko zwierzęta na fermach, na których wykryto ognisko choroby lub znajdujące się w promieniu około ośmiu kilometrów od takich miejsc. Protesty wywołał natomiast  komunikat duńskiego ministra ds. żywności, rolnictwa i rybołówstwa oraz premiera który mówił, że wszystkie norki powinny zostać ubite jak najszybciej.

Przeciwnicy tej eksterminacji zwracali uwagę, że decyzja nie ma podstawy prawnej.
Mimo tego, hodowcy zdążyli już i tak zlikwidować 2,5 miliona zwierząt, także w tych fermach, gdzie nie wykryto epidemii. Premier Danii Mette Frederiksen przepraszała później hodowców i wycofała się z wcześniejszej decyzji, która nie miała umocowania w prawie.

Dania to kraj liczący 5,8 miliona mieszkańców, w którym hodowane jest trzy razy tyle norek. - W październiku uznano, że jeśli na danej fermie jest chociaż jedna norka z pozytywnym wynikiem testu na obecność wirusa SARS-CoV-2, trzeba było zabić wszystkie norki na obszarze 8 kilometrów od tej fermy. To już było istnym szaleństwem - denerwuje się Klindt.

- Kilka dni temu rząd poszedł jeszcze dalej, bo nakazał zabić wszystkie 17 milionów norek w Danii, nawet te zdrowe - tłumaczy żużlowiec. - Na szczęście protesty i refleksja rządu, że działa bezprawnie, sprawiły, że wycofano się z tej absurdalnej decyzji. Tak czy inaczej uśmiercono miliony norek, ale na szczęście nie całą populację - dodaje sportowiec.

Nicolai Klindt zwraca uwagę nie tylko na kwestie zwierząt, ale także ich hodowców i gospodarczych aspektów decyzji rządu. - Hodowcy norek tracą wszystko, na co tak ciężko pracowali. Rząd pozbawia ich dorobku życia, a nie ma mowy o żadnym odszkodowaniu z tego tytułu - oburza się zawodnik.

Dodajmy, że liczba wykrytych przypadków zachorowań na COVID-19 u ludzi w Danii 6 listopada osiągnęła 1427 osób na dobę, co było rekordem od początku pandemii. W ostatnich dniach wskaźnik ten utrzymywał się na poziomie około tysiąca zakażeń w ciągu doby. Łącznie w Danii zachorowało prawie 58 tysięcy osób. Odnotowano ponad 750 zgonów.

Klindt, który na co dzień mieszka z rodziną w Wielkiej Brytanii, po sezonie w Polsce udał się do Danii pozałatwiać swoje sprawy. Stamtąd miał wrócić do najbliższych. Niestety, został uziemiony w ojczyźnie. - Anglia zamknęła granice dla osób przyjeżdżających właśnie z Danii z powodu problemu z norkami, które mają rzekomo przenosić tego zmutowanego wirusa - wyjaśnia żużlowiec.

- Początkowo obywatele Wielkiej Brytanii mogli wracać do kraju, ale musieli przechodzić obowiązkową kwarantannę. Ponieważ posiadam duński, a nie brytyjski paszport, nie mogę wrócić do moich najbliższych. Szukam możliwości, by móc dostać się do Anglii, aby zobaczyć moje ukochane dziewczyny, których nie widziałem od ponad trzech miesięcy. W sumie w domu nie byłem od połowy czerwca - tłumaczy Duńczyk.

Żużlowcy w trakcie sezonu, z uwagi na pandemię byli skoszarowani na miejscu w naszym kraju. Za każdym razem, gdy opuszczali Polskę i wracali na mecze, musieli się poddać obowiązkowemu badaniu na obecność koronawirusa. Liga w naszym kraju została rozegrana bez większych przeszkód, jako jedna z nielicznych w Europie.

W Polsce Minister Rolnictwa również zlecił badanie norek amerykańskich, których w naszym kraju hoduje się ponad 6 milionów.

Zobacz także: Pojechał dobry sezon, a nikt go nie chce
Zobacz także: Gollob przyciąga zawodników do Polonii Bydgoszcz

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×