[tag=35087]
Max Fricke[/tag] był jednym z najgorętszych nazwisk obecnego okienka transferowego. Wprowadzenie przepisu o obowiązkowym zawodniku U24 i nowe plany transferowego jego byłego już klubu, Betardu Sparty Wrocław, spowodowały, że Australijczyk otrzymał wolną rękę na szukanie nowego pracodawcy. Chętnych na jego angaż było kilku, ale ten wyścig wygrał RM Solar Falubaz Zielona Góra.
Zatrudnienie Maxa Fricke przez zielonogórzan to była jedna z niewielu sprawdzonych na poziomie PGE Ekstraligi możliwości. RM Solar Falubaz w ostatnim czasie stracił wielu zawodników i potrzebował żużlowca z potencjałem, na którym może oprzeć budowę składu. Ekipa z południa województwa lubuskiego postawiła na młodego Australijczyka. Ten liderem z prawdziwego zdarzenia nie był, ale też nie taka była jego rola.
W ostatnich trzech latach startów dla Betardu Sparty Wrocław nigdy nawet nie był blisko średniej biegopunktowej na poziomie 2,0. To jednak nie oznacza, że zawodnik z Antypodów nie jest materiałem na lidera. Jako junior uważany był za ścisłą czołówkę w swojej kategorii wiekowej. Przejście na pozycję seniora mimo wszystko przeszło też całkiem przyzwoicie. To właśnie na tym etapie wielu żużlowców się gubi. Natomiast Australijczyk ciągle był blisko światowej czołówki, a świadczy o tym chociażby jego uczestnictwo w cyklu SGP.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Właśnie cykl SGP daje nadzieje, że postawienie na Maxa Fricke nie musi być takim złym rozwiązaniem. 24-latek w minionym sezonie wygrał rundę w Toruniu oraz solidnie spisał się w kilku innych. Tym samym dał sygnał, że potrafi wygrywać z najlepszymi i choć po słabym początku sezonu zabrakło mu punktów do utrzymania w cyklu, to otrzymał od organizatorów "dziką kartę" i wśród najlepszych będziemy go również podziwiać w 2021 roku.
Wydaje się, że największym problemem Australijczyka jest chimeryczność. Do tej pory jego starty nie wiązały się z gwarancją punktów. W barwach Betardu Sparty potrafił równie dobrze pojechać bardzo słabe spotkanie, aby za tydzień zdobyć dwucyfrową liczbę punktów. W Zielonej Górze będzie musiał pokazać, że potrafi ustabilizować swoją formę i przede wszystkim spotka się z czymś nowym.
Będzie musiał na swoje barki wziąć odpowiedzialność za wynik. We wcześniejszych klubach zawsze był otoczony liderami, a sam stanowił uzupełnienie składu. Niezwykle wartościowe, ale tylko uzupełnienie. Teraz natomiast młody Australijczyk otrzyma szansę bycia liderem i tylko od niego zależy czy tę szansę wykorzysta.
Zobacz także: Motor pozamiatał rywali
Zobacz także: Ci zawodnicy ciągle nie mają klubu