Jolanta Twarużek, WP SportoweFakty: Co zaliczyłby pan do mocnych, a co do słabych stron składu eWinner Apatora Toruń , przygotowanego na starty w PGE Ekstralidze?
Tomasz Chrzanowski, zawodnik Apatora w latach 1997-2002: Do plusów zaliczyłbym tegoroczną formę młodszego z braci Holderów. Jeśli chodzi o słabe strony to nie wiem, jak poradzi sobie formacja młodzieżowa. Jednak rywalizacja odbędzie się już na ekstraligowych torach. To, że wielu dobrych juniorów przeszło w wiek seniora, może być dla nich szansą, którą muszą wykorzystać. Jest ich trzech i dobrze, bo będą rywalizowali o miejsce w składzie, a to jest juniorom potrzebne. Wielką niewiadomą będą też polscy seniorzy. Paweł Przedpełski miał udany sezon na ekstraligowych torach. Dzięki temu może być mu trochę łatwiej. Zresztą, on chyba lubi toruński tor. Ciężej będzie na pewno Adrianowi Miedzińskiemu i Tobiaszowi Musielakowi.
Jest ich trzech. Może dojść do wielu rotacji i pojawi się walka o miejsce w składzie, która raczej im nie pomoże, bo żaden doświadczony zawodnik o swoje miejsce walczyć nie lubi. Gdyby miał pan wybrać pomiędzy Przedpełskim, Miedzińskim a Musielakiem, to który z nich może okazać się tym najsłabszym?
Ciężko stwierdzić o tej porze roku. Przed nimi wiele treningów i sparingów. Z pewnością nastąpi naturalna selekcja. Ten pandemiczny okres też był innym sezonem, niż poprzednie. Zawodnicy wyciągną więcej wniosków i każdy z nich na pewno zrozumie, gdzie popełnił błąd i co może poprawić. Jest jeszcze za wcześnie na takie wybory. Każdy z nich może zaskoczyć na plus i na minus.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Wróćmy zatem do formacji juniorskiej. Karol Żupiński to chłopak z Gdańska, Kamil Marciniec zaczynał w szkółce Janusza Kołodzieja, a Krzysztof Lewandowski w Bydgoskim Towarzystwie Żużlowym. Gdzie podziali się toruńscy juniorzy? Czy klub ma problem z wyszkoleniem własnej młodzieży?
Nie wiem czy problem leży w samym szkoleniu. Kłopotów należy poszukać raczej gdzieś głębiej. Kiedy zapisywałem się do szkółki, to chętnych przyszło około 40. Zostało dwóch czy trzech i zdało licencję. Nie wiem, jak jest dziś. Czy chętnych wciąż jest tak wielu, czy są to tylko nieliczni. Też zdarzają się takie przypadki, gdy to rodzic pcha dziecko na ten motocykl, jako swoje niespełnione ambicje, a on później traktuje to jako karę. Ciężko pracowałem na swój wynik. Razem z Mariuszem Puszakowskim wyłoniliśmy się z szerokiego grona chętnych. Zaczęliśmy od sprzątania, wyrywania trawy między ławkami na sektorach i zbierania kamieni na torze. W ten sposób zbudowaliśmy swoje charaktery. Kiedyś byłem świadkiem sytuacji, gdy Mariusz poprosił chłopaka o pozamiatanie pod wiatą, a on stwierdził, że nie przyszedł tutaj zamiatać.
Może pan zdradzić o jakiego zawodnika chodzi?
To był szkółkowicz. Niestety, chłopak nie zrobił kariery.
Wróćmy do składu na sezon 2021. Co pan sądzi o Robercie Lambercie, nowym nabytku Apatora?
To przykład zagranicznego zawodnika, który zrezygnował ze startów w Anglii i priorytetem stała się dla niego liga polska, po czym odjechał wystrzałowy sezon. Na tym przykładzie inni zawodnicy mogą też wyciągnąć wnioski dla siebie. Może niektórzy powinni zrezygnować ze startów w innych ligach i skupić się na jeździe w jednym kraju. Po prostu postawić wszystko na jedną kartę.
Czyli uważa pan, że zawodnik, który rezygnuje ze ścigania się w innych ligach i docelowo obiera sobie jeden kierunek na rozwój kariery będzie tym lepiej przygotowanym do startów?
Tu zależy kto, co lubi. Jednemu to będzie odpowiadało, drugiemu nie. Lambertowi to pomogło. Może inni powinni wyciągnąć z tego wnioski.
Porozmawiajmy w takim razie o pozostałych zawodnikach zagranicznych. Czy uważa pan, że rezygnacja z Jasona Doyle'a na rzecz pozostawienia w składzie braci Holderów, to dobry ruch transferowy toruńskiego klubu?
Nie wiem czy do końca można to nazwać rezygnacją. Nie znam powodu tej decyzji. Być może w grę wchodziły kolosalne pieniądze, których klub nie mógł zapewnić zawodnikowi. Nie znam aż tak zakulisowych rozmów. Z drugiej strony toruński klub należy do tych stabilnych finansowo. Ostatnio zresztą czytałem wywiad z Wojciechem Żabiałowiczem, który mówił, że zawodnikom pieniądze były wypłacane regularnie. Chyba po prostu nie wszystkim jest po drodze, żeby do tego Torunia trafić. Może w latach wcześniejszych powodem mógł być brak atmosfery wewnątrz klubu i to, że od zawsze w klubie był wynik i każdy występ poniżej normy był klęską.
Apator na papierze ma skład, który może otrzeć się o play-offy, czy raczej skończy się na walce o utrzymanie?
Ciężko cokolwiek w tym momencie stwierdzić, bo żużel to bardzo kontuzjogenny sport. Dla przykładu, Jack Holder miał szczęśliwy sezon w tym roku. Odjechał kilka takich wyścigów, gdzie leciały iskry i to naprawdę szczęście, że ukończył je cały i zdrowy. Każdy upadek wyhamowuje zawodnika na krótszy bądź dłuższy czas. Mam nadzieje, że w nadchodzącym sezonie ominą ich kontuzje. Chciałbym żeby zaskoczył cały zespół i żeby pojechali na dobrym poziomie. Nie chodzi tutaj o indywidualne wyczyny poszczególnych zawodników, czy konkretne miejsce.
Gdyby miał pan jednak wybrać miejsce w tabeli, które eWinner Apator Toruń zajmie na koniec nadchodzącego sezonu, to które by to było?
Myślę, że na pewno zacięte będą lokalne derby z GKM-em Grudziądz. Przegrana z drużyną z Wrocławia, czy jakąkolwiek inną nie będzie bolała tak, jak z tą ekipą. Na podanie konkretnego miejsca w tabeli jest za wcześnie. Oby Toruń się utrzymał i osiągnął dobry wynik. To będzie też kolejny sezon, z którego drużyna będzie mogła wyciągnąć wnioski.
Czytaj także: Żużel. Transfery. Plusy i minusy Betard Sparty Wrocław. Łaguta brakującym ogniwem, słabsza formacja juniorska
Czytaj także: Żużel. Do wzięcia są jeszcze ciekawi zawodnicy. Stworzyliśmy z nich drużynę bezrobotnych