[b][tag=62126]
Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Co przemawiało za przyjęciem pracy w MrGarden GKM-ie, a jakie były minusy?[/b]
Janusz Ślączka, trener MrGarden GKM-u Grudziądz: Za przyjęciem pracy w MrGarden GKM-ie przemawiała dobra i konkretna oferta. Rozmowy z działaczami przebiegły bardzo sprawnie. A minusy? Nie było żadnych.
Naprawdę? Niewielu trenerów chce prowadzić zespół, który przed startem ligi jest skazywany na pożarcie i spadek.
Każda drużyna może spaść z ligi. Gdybym kierował się takimi opiniami, to pewnie nie pracowałbym teraz nigdzie. Historia pokazuje, że zły los spotyka nawet zespoły, które miały bić się o wyższe cele. Trener nie powinien zaprzątać sobie głowy takimi rzeczami. Ja tego w ogóle nie słucham, bo uważam, że akurat PGE Ekstraliga będzie w przyszłym roku bardzo wyrównana. Możemy być świadkami wielu zaskakujących rozstrzygnięć. Oczywiście, na papierze nie jesteśmy najmocniejszym zespołem, ale od tego do spadku to naprawdę daleka droga.
Czy GKM będzie największym wyzwaniem w pana trenerskiej karierze?
Byłem już PGE Ekstralidze, więc nie do końca. Pracowałem przecież w Stali Rzeszów i tam lekko też nie było. Nie chcę mówić, że GKM to największe wyzwanie, ale wiem, że mam świadomość, że jest ono ogromne. Jestem świadomy, że czeka mnie tu mnóstwo pracy.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Czy GKM mógł zrobić więcej w okresie transferowym, żeby być zespołem bardziej konkurencyjnym?
Nie mam pojęcia. Proszę pytać zarząd, bo ja dostałem gotowy skład. Nie zamierzam na to narzekać, bo dobrze wiedziałem, na co się piszę. Uważam, że czeka nas ciekawy sezon. Zmiany regulaminowe doprowadziły do wielu ruchów kadrowych. Zobaczymy, jak niektórzy żużlowcy odnajdą się w nowym otoczeniu.
Zmiany regulaminowe, czyli przepis o zawodniku do 24. roku życia. To ruch w dobrym kierunku?
Trudno powiedzieć. Musimy dać sobie więcej czasu. Na ten moment widzę, że na pewno doszło do wzmocnienia pierwszej ligi. Mieliśmy zdecydowanie więcej ruchów z ligi wyższej do niższej, a tego w poprzednich latach nie było. Teraz pozostaje poczekać na efekty. Uważam, że musimy przejechać minimum jeden sezon, żeby to ocenić.
Co trzeba zrobić, żeby GKM w sezonie 2021 zaskoczył ekspertów?
Ciężko pracować. Przede wszystkim musimy skupić się na Przemysławie Pawlickim i Krzysztofie Kasprzaku. Obaj mają za sobą nieudany sezon, ale uważam, że stać ich jeszcze na bardzo dużo. Umiejętności w obu przypadkach są. Trzeba im tylko pomóc. Nie martwię się natomiast o Nickiego Pedersena i Kenneth Bjerre. Mają ogromne doświadczenie, a poza tym rozpracowali już grudziądzki tor. Reszta będzie potrzebować na to więcej czasu, ale uważam, że sobie poradzimy.
GKM to drużyna silnych charakterów. Ludzie już mówią, że w parku maszyn będzie gorąco.
Prawda jest taka, że jeśli będą wyniki, to będzie i atmosfera. Nie mam jednak większych obaw o relacje w drużynie, choć wiem, że charaktery w Grudziądzu są silne. Uważam, że ten zespół będzie w stanie ze sobą współpracować i osiągać dobre wyniki.
Nicki Pedersen mówi, że będzie liderem i zaopiekuje się Krzysztofem Kasprzakiem i Przemysławem Pawlickim. Wierzy mu pan?
Skoro tak mówi, to czemu mam mu nie wierzyć? Mam nadzieję, że dotrzyma słowa. Akurat on doświadczenie ma ogromne, sukcesy też, więc na pewno nie stracimy, jeśli podzieli się z kolegami swoją wiedzą. Liczę, że to zrobi.
Czy GKM powinien rozejrzeć się jeszcze za juniorem z zewnątrz?
Z juniorami na rynku jest problem. Nie liczę na cud. Nastawiam się na to, że musimy podnieść poziom zawodników, którymi już dysponujemy.
Dlaczego odszedł pan z Krosna po bardzo udanym sezonie? Przecież nie przegraliście ani jednego meczu i awansowaliście z przytupem do eWinner 1. Ligi.
Prezes powiedział, że główny sponsor, czyli firma Cellfast nie wyraziła na razie zgody na podpisanie ze mną umowy ze względu na pandemię i związaną z nią niepewność. Taka wersja została mi oficjalnie przedstawiona, ale mam poważne wątpliwości, czy tak naprawdę o to chodziło.
Dlaczego?
Niedawno udałem się do firmy Cellfast, żeby przekazać podziękowania za sezony 2019 i 2020. Spotkałem się z dyrektorem Rafałem Słabikiem. Wtedy padło pytanie, dlaczego nie będę trenerem w Krośnie. Powiedziałem o tym, co usłyszałem od prezesa, a w odpowiedzi usłyszałem, że nic takiego nie miało miejsca. Szkoda, że tak zostało rozegrane, bo odjechaliśmy razem świetny sezon. Wygrana we wszystkich meczach nie zdarza się w żużlu przecież często. Przeszliśmy do historii i na pewno zapamiętam to na długo.
Ponawiam zatem pytanie. Dlaczego właściwie odszedł pan z Krosna?
Sam nie wiem. Trzeba pytać prezesa. Ja chciałbym podziękować wszystkim kibicom w Krośnie. Gorąco ich pozdrawiam i mam nadzieję, że w przyszłym roku nadal będą mieć wiele powodów do radości.
Zobacz także:
Komarnicki: Falubaz nie spadnie
Janowski wejdzie z nim na szczyt?