Żużel. Transfery. Mateusz Szczepaniak opowiada o wyborze klubu i rozstaniu z ROW-em Rybnik [WYWIAD]

- Jeszcze nigdy w karierze nie jeździłem w klubie tak daleko od domu, ale to żaden problem. Cieszę się, że trafiłem do Wilków. Widać, że w Krośnie jest boom na żużel. Sport ten przeżywa na Podkarpaciu prawdziwy renesans - mówi Mateusz Szczepaniak.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Mateusz Szczepaniak WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Mateusz Szczepaniak
Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Jakie względy zdecydowały o tym, że wybrał pan Wilki Krosno? Mateusz Szczepaniak (żużlowiec Celfast Wilków Krosno): Pierwsze moje pytania podczas rozmów kontraktowych dotyczyły wizji składu beniaminka z Krosna. Chciałem wiedzieć, jak to ma wyglądać, jak zarząd buduje drużynę na nowy sezon. Aspekty organizacyjne klubu z Krosna miały duże znaczenie przy wyborze nowego pracodawcy.

Kiedy decydował się pan na zespół z Krosna, wizja składu beniaminka była pewna, czy ona jeszcze ewoluowała?

Kiedy ja decydowałem się na Wilki Krosno, finalnie jeszcze nie było wiadomo, kto dołączy do drużyny. Wiedziałem jednak, że podstawowy skład ma być zbudowany z solidnych zawodników, którzy mają ze sobą współpracować, a nie rywalizować na treningach o miejsce w drużynie. O to głównie mi chodziło, żeby znana była wizja. Na końcu okazało się, że dołączy do nas Peter Ljung.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

W Krośnie jest wyraźny boom na żużel. To też było istotne?

Jak najbardziej. Krosno nie jest może wielkim miastem, ale żużel przeżywa tam renesans. Kibice są żywo zainteresowani tym, co dzieje się w klubie, który jest dobrze prowadzony. Zdążyłem zauważyć, że wszystko idzie tam ku lepszemu. Rozwija się i to cieszy. Zapotrzebowanie na żużel w Krośnie jest duże. Zainteresowanie sponsorów, mediów i kibiców pokazuje, że pod względem marketingowym i organizacyjnym jest to dobrze prowadzone. W tych czasach ma to duże znaczenie.

Liczba zakontraktowanych przez Wilki zawodników też miała znaczenie? Przerabiał pan już w Rybniku rywalizację o miejsce w składzie, co nie wychodziło drużynie na dobre…

Na pewno to też miało znaczenie. Po kilku latach moich doświadczeń, nie tylko z Rybnika wiem, że nie zawsze to działa na korzyść drużyny. Rywalizacja jest wskazana, ale musi to być robione z głową. Mam nadzieję, że w Krośnie będzie to tak właśnie wyglądało, jak zarząd mi to przedstawił. Mamy pięciu zawodników w składzie i wszyscy razem będziemy pracować na jak najlepszy wynik zespołu.

Jak panu podoba się skład beniaminka z Krosna? Są różne opinie o tej drużynie, zarówno te, że możecie być czarnym koniem eWInner 1. Ligi jak i te, że będziecie walczyć o utrzymanie. Co pan na to?

Jeżdżę tyle lat na żużlu i wiem, że to jest tylko sport. Staram się nie wróżyć przed sezonem, kto co może osiągnąć. Od tego są eksperci i typerzy, którzy przecież często też nie trafiają z prognozami. Na pewno skład jest ciekawy. Każdy z tych zawodników pokazał, że potrafi jeździć na żużlu. Jeśli chodzi o osobowości, znamy się z jednymi lepiej, z drugimi gorzej. Myślę, że pod względem charakterów jesteśmy dobrze dobrani i potrafimy się dogadać. Duch w drużynie powinien być dobry.

Z Andrzejem Lebiediewem miał pan okazję jeździć ostatnio w Rybniku…

Także w 2018 roku razem jeździliśmy. W minionym sezonie Andrzej miał kontuzję i nie było dużo okazji do wspólnych startów. Rozmawialiśmy jednak dużo i jestem przekonany, że w Krośnie dobrze się dogadamy. Z Danielem Jeleniewskim jeździłem kiedyś w Łodzi, więc też się znamy. Środowisko żużlowe jest tak hermetyczne, że wszyscy się znamy.

Można powiedzieć, że wraca pan do nieco innej pierwszej ligi, z której awansował pan przed dwoma laty?

Na pewno składy poszczególnych drużyn są wyrównane. Jak spojrzymy na kadry wszystkich zespołów eWinner 1.Ligi, to trudno wskazać zarówno zdecydowanego outsidera jak i głównego faworyta do awansu. Każdy się wzmocnił. Na papierze wygląda to naprawdę bardzo ciekawie. Wydaje się, że poziom będzie wyższy niż dotychczas. Kilku zawodników z ekstraligi zeszło do niższej klasy rozgrywkowej. Na pewno poziom się podniesie. Musimy od początku walczyć i pokazać, że nie jesteśmy słabą drużyną.

Przyzwyczaił się już pan do jeżdżenia z dala od domu, ale Krosno to chyba najbardziej odległy klub od Ostrowa, w którym pan startował?

Rzeczywiście. Na pewno jest to klub najdalej położony od mojego domu, ale po tylu latach jeżdżenia do pokonywania odległych tras jesteśmy przyzwyczajeni. Te kilka godzin w samochodzie nie robi już większej różnicy.

W jakiej atmosferze rozstał się pan z klubem z Rybnika?

Na temat przyszłego sezonu nie było żadnych rozmów ani z mojej strony, ani też ze strony klubu. Zgodnie chyba wiedzieliśmy, że nie ma w Rybniku miejsca w składzie dla mnie na przyszły rok.

Jeśli chodzi o bazę sprzętową, cały czas bazuje pan na silnikach przygotowywanych przez tatę, Andrzeja Szczepaniaka?

Owszem, mam silniki przygotowywane przez mojego tatę. Używam także silników od rodziny Kowalskich, o które dba pan Ryszard z synem. Nie zmieniam nic w porównaniu z poprzednimi sezonami. Mogę liczyć na pomoc taty, bo to jest istotne, że czasami można zmienić coś z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę.

W jakiejś lidze zagranicznej zamierza pan też startować w sezonie 2021, jeśli takie wystartują?

Na pewno chciałbym. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało na wiosnę. Zobaczymy, czy inne ligi ruszą. Mam nadzieję, że polska liga ruszy normalnie zgodnie z terminarzem. Na pewno przydałaby się jakaś liga szwedzka. Jak tylko nadarzy się okazja, chętnie pojadę. Na ten moment nie mam podpisanego innego kontraktu oprócz ligi polskiej.

Zobacz także: Mikołajczak o składzie i celach Kolejarza
Zobacz także: Janowski wejdzie z nim na szczyt?

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Mateusz Szczepaniak będzie jednym z czołowych zawodników eWinner 1.Ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×