Tai Woffinden to wschodząca gwiazda czarnego sportu. Nadzieja brytyjskiego żużla. Jego rodzice Sue i Rob zrobili wszystko, aby Tai mógł się rozwijać. Pochodzący z Australii młodzieniec dzięki ich pomocy mógł skupić się tylko i wyłącznie na żużlu. Ma 19 lat, notuje już bardzo dobre występy, kariera przed nim.
W ostatnich dniach pojawiła się szokująca informacja, że ojciec Taia - Rob, jest ciężko chory i praktycznie odlicza dni do Bożego Narodzenia, którego według lekarzy nie dożyje. Mocne słowa. Woffinden musi poradzić sobie z tym wszystkim, co być może go przerasta.
Bez wątpienia ciężko jest mu stawać pod taśmą startową, gdy w głowie kotłują się emocje. Strata bliskiej osoby boli. Być może jeszcze trudniejsze jest oczekiwanie na najgorsze.
Na kogo w tych trudnych chwilach liczyć może Tai? Czy może liczyć na działaczy z którymi wiążą go kontrakty? Czy może liczyć na kibiców wymagających przy okazji każdych zawodów trójeczek przy nazwisku w programie? Odpowiedzi nie są łatwe. Działacze Włókniarza niejednokrotnie pokazywali, że na Taiu zależy im bardzo, nawet bardziej niż na krajowych juniorach. Słynny maluch z rocznika 1990 podarowany Woffindenowi w prezencie na osiemnaste urodziny, dziś stojący w parku maszyn częstochowskiego klubu to tylko jeden z przykładów nadziei jakie wiążą z Woffindenem sternicy częstochowskiego klubu.
Ale teraz nie to jest najważniejsze. Teraz najważniejsze jest zrozumienie i wniosek na przyszłość. Słabsze występy żużlowców są czymś naturalnym. Żaden z nich nie lubi przyjeżdżać na ostatniej pozycji, każdy chciałby zwyciężać. Czasem uniemożliwia to sprzęt, czasem gorszy dzień lub problemy rodzinne jak w przypadku młodego juniora częstochowskiego Włókniarza.
Musimy pamiętać, że żużlowcy to też ludzie. Borykają się z problemami życia codziennego, które przez częste podróże, ciągłe zawody niejednokrotnie ciężko rozwiązać.
I zanim następnym razem zagwiżdżemy na zawodnika (nie tylko Taia), któremu chwilę wcześniej świat kładliśmy do stóp zastanówmy się, czy gwizdy są uzasadnione, czy być może za 0 przywiezionym do mety nie kryje się coś więcej: problem, dylemat, strach...