3 listopada Tomasz Gollob trafił do szpitala z wysoką gorączką, a dzień później okazało się, że jest zakażony koronawirusem. Przez kilka dni przeżywał prawdziwy koszmar.
- Myślałem, że o bólu wiem wszystko, ale teraz był straszliwy, czegoś takiego nie przeżyłem, mimo że zmagam się z nim od 3,5 roku. To naprawdę trudno opisać, to był koszmar - mówił nam wychowanek bydgoskiej Polonii.
Mistrz świata z 2010 roku walczył z chorobą w domu. Nie chciał zostać w szpitalu, bo tam łatwiej złapać różne infekcje. Był jednak w stałym kontakcie z lekarzami, a w razie drastycznego pogorszenia stanu zdrowia czekało na niego miejsce w szpitalu.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Na szczęście po tygodniu zaczęła ustępować 40-stopniowa gorączka i bóle mięśni na całym ciele. Żużlowiec wreszcie był w stanie podnieść się z łóżka i poruszać trochę po domu. Po kolejnym tygodniu ogłosił, że wygrał kolejny ciężki bój w życiu i pokonał koronawirusa. A co u wychowanka bydgoskiej Polonii dziś słychać?
- Czuję się dobrze, z każdym dniem coraz lepiej. Na szczęście po chorobie nie ma żadnych powikłań i wracam do codziennego życia. Z drugiej strony, choć od zakażenia minęło pięć tygodni, wciąż nie jestem w pełni sił, gdyż koronawirus bardzo mocno dał mi się we znaki. Niebawem powinienem ćwiczyć i rehabilitować się na pełnych obrotach. Potrzebuję jeszcze jednak trochę spokoju - mówi nam Tomasz Gollob.
W tych trudnych dla wszystkich czasach niezwykle pozytywne wiadomości napłynęły ostatnio z koncernów farmaceutycznych. Naukowcy ogłosili bowiem, że opracowali szczepionkę na COVID-19, która w połowie stycznia ma trafić do Polski.
- Jeśli tylko będzie taka możliwość, na pewno zaszczepię się przeciwko koronawirusowi. Nie chcę nikomu robić reklamy, ale uważam, że to jest niezbędne, by pokonać tego strasznego wirusa i wrócić do normalności. A wiem, co mówię. Na własnej skórze boleśnie przekonałem się, co z człowiekiem może zrobić COVID-19. To coś potwornego - kończy mistrz świata z 2010 roku.
Zobacz również:
- Tobiasz Musielak: Spaliłem się psychicznie
- Oceniamy siłę drużyn. TŻ Ostrovia nie ma się czego wstydzić. Play-offy w zasięgu