Żużel. W trójkę nie da się wygrać meczu. Były zawodnik Sparty Wrocław wskazuje kluczowych zawodników w drużynie

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Gleb Czugunow
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Gleb Czugunow

Sprowadzenie do Wrocławia Artioma Łaguty stawia Spartę jako jednego z faworytów do walki o medale. Przed hurraoptymizmem przestrzega jednak Krzysztof Jankowski, który trzy razy świętował z wrocławskim klubem zdobycie złotego medalu DMP.

Od wielu lat największą siłę wrocławskiego zespołu stanowią Tai Woffinden i Maciej Janowski. Oczywiście zdarzały im się wpadki i nie w każdym meczu ci zawodnicy prezentowali najwyższą formę, jednakże obaj stanowili kręgosłup drużyny, wokół którego budowano zespół. Wielokrotnie też pokazywali, że potrafią być prawdziwymi liderami zespołu, wówczas kiedy z powodu kontuzji nie mogli uczestniczyć w meczach ligowych, będąc w parku maszyn i udzielając wskazówek, lub pożyczając swój sprzęt.

Do tej dwójki dołączy w nadchodzącym sezonie dołączy Rosjanin Artiom Łaguta. Drugi najskuteczniejszy zawodnik minionego roku ma być z założenia trzecim liderem, którego bardzo brakowało w poprzednich latach na Dolnym Śląsku. Jednak to nie on według Krzysztofa Jankowskiego będzie zawodnikiem decydującym o końcowym sukcesie. Były zawodnik Sparty uważa, że kluczem do sukcesu będą zawodnicy drugiej linii i formacja młodzieżowa.

- Zespół na papierze nie wygląda źle, ale jestem zdania, że same nazwiska nie jadą, do Wrocławia został sprowadzony Łaguta, który ma być trzecim liderem, ale czy on się sprawdzi, wyjdzie w praniu. Sparta jest oparta na trzech asach, czyli Tai, Maciek i Artiom, ale oni w trójkę meczu nie wygrają. Jeśli nie będą mieli odpowiedniego wsparcia od innych zawodników, to nie widzę Sparty wysoko. Załóżmy, że Woffinden Janowski i Łaguta zrobią po 10-12 punktów, to mamy zespół, który ma około 30-36 oczek, a gdzie reszta? - pyta retorycznie Jankowski.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Z pewnością założenia włodarzy klubu i nadzieje kibiców są takie, aby wyżej wymieniona trójka zdobywała w każdym meczu ponad 10 punktów. Jednak żużlowcy to nie są maszyny i każdemu może zdarzyć się gorszy wyścig lub cały mecz. Zwraca uwagę na to również Jankowski. - Proszę zauważyć, że np. Woffinden też potrafi na wyjeździe pojechać poniżej swojego poziomu. Zdarzało się już, że przywoził 6-8 punktów w całym meczu. I co wtedy?

- Kluczowymi zawodnikami zatem powinni być pozostali zawodnicy zespołu, którzy według Jankowskiego jeżdżą nierówno. Nie mamy środka zespołu, czyli takich zawodników, którzy robią mecz w mecz 5-8 punktów. Gleb Czugunow jest zawodnikiem, który jest w stanie to zrobić, ale w zespole takich zawodników drugiej linii powinno być przynajmniej dwóch, którzy zmieszczą się w tym przedziale punktowym. Gleb jest utalentowanym zawodnikiem, jednak jemu też zdarza się jeździć w kratkę. Ta drużyna potrzebuje zawodników, którzy regularnie będą punktować na odpowiednim poziomie, a nie że w jednym meczu zawodnik zdobędzie 10 punktów, a w kolejnym przywiezie oczko w całym meczu. To samo tyczy się Daniela Bewleya. Duże oczekiwania były po nim, miał przebłyski w tym sezonie. Ogólnie rzecz biorąc może on sprawdza się w Anglii, ale niestety na naszych torach niekoniecznie. To jest wielki znak zapytania tej drużyny - twierdzi były zawodnik Sparty.

Istotnie, w wielu meczach punkty zawodników drugiej linii okazywały się kluczowe do końcowego sukcesu. W ostatnich latach wielu zawodników występowało w barwach Betard Sparty Wrocław i rzeczywiście gdy forma takich żużlowców jak Michael Jepsen Jensen, Szymon Woźniak, Max Fricke, Andrzej Lebiediew czy Vaclav Milik była na odpowiednim poziomie, drużyna wrocławska była w stanie wygrywać mecze zarówno u siebie, jak i na meczach wyjazdowych z trudnymi rywalami. Jednakże, gdy ich dyspozycja nie była optymalna, nawet najlepsze mecze w wykonaniu Woffindena i Janowskiego niewiele pomagały drużynie.

W porównaniu do ubiegłego roku, wydaje się, że formacja juniorska jest słabsza niż w poprzednich latach. Od 2015 przez kolejne sezony liderem młodzieżowców był Maksym Drabik. W ubiegłym roku punkty z tej pozycji zdobywał Gleb Czugunow. W nadchodzącym sezonie ten ciężar spadnie na Przemysława Liszkę i Michała Curzytka.

Krzysztof Jankowski pomimo potencjału obu tych zawodników widzi problemy na tych pozycjach. - Przemek Liszka ma papiery na jazdę, ale jego forma nie jest ustabilizowana. Ja jako były zawodnik tego klubu, któremu z całego serca kibicuję, obserwuję, to co się dzieje we Wrocławiu i niestety uważam, że w tej drużynie nie ma zaplecza młodzieżowego. Klub swego czasu zaniechał szkolenie młodzieży i to jest duży problem. Proszę zobaczyć, jakie Leszno ma zaplecze młodzieżowe od lat. To nie jest kwestia pieniędzy, bo one zawsze by się znalazły. Sparta czasami kogoś kupi z innego ośrodka i to mnie bardzo boli, że tak potężne miasto, z takimi finansami i z takimi wynikami nie kreuje młodzieży. Tak czy inaczej życzę im jak najlepiej i będę trzymał kciuki za jak najlepszy wynik - zakończył Jankowski.

Zobacz także:
Żużel. Brak sponsorów problemem polskich juniorów. Zagraniczna konkurencja jest bogatsza
Żużel. Nowe informacje w sprawie Maksyma Drabika. Znamy termin rozprawy!

Źródło artykułu: