Nadejście mrozów zostało entuzjastycznie przyjęte przez czeskich przedstawicieli ice speedwaya.
Pokrywa lodowa w Chocenicach, w powiecie pilzneńskim, robiła się coraz grubsza, a na niedzielę zaplanowano przeprowadzenie pierwszego treningu.
Dodajmy, że Czesi startują u siebie tylko na torach naturalnych, a więc na zamarzniętych zbiornikach. To sprawia, że w ostatnich latach nie mieli zbyt wiele okazji do jazdy.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Przedpełski nie ma gwarancji startów, ale jest pewny o swoje miejsce w składzie
Przygotowano już tor, pozostały do wykonania jeszcze ostatnie modyfikacje. W tym momencie coś poszło zdecydowanie nie po myśli Czechów.
Pod prowadzonym przez reprezentanta kraju Andreja Divisa autem, które wykorzystywano do przygotowania nawierzchni... pękł lód. Samochód natomiast zaczął tonąć.
- Musieliśmy wyciąć około 150 metrów kwadratowych lodu - tłumaczył Divis w rozmowie ze speedwaya-z.cz. - Tor był gotowy, ja przejeżdżałem ostatnie okrążenie - dodał.
- Wszędzie było ponad dwanaście centymetrów lodu. Szkoda, bo tor pięknie zamarzłby przez noc i moglibyśmy kolejnego dnia potrenować - tłumaczył.
Dobra wiadomość jest taka, że samochód udało się wyciągnąć z wody. Czesi muszą jednak mocno zweryfikować swoje treningowe plany.
Czytaj także:
- Tomasz Piszcz chwali Motor za okres transferowy. Mówi o ważnej zmianie i braku Kubery
- Artur Pietrzyk o ukształtowaniu osobowości, życiu po karierze, Włókniarzu i mistrzowskich tytułach