Chwile grozy na czeskim torze. Samochód znalazł się... pod wodą

Facebook / Andrej Divis / Problemy na torze
Facebook / Andrej Divis / Problemy na torze

Czescy zawodnicy planowali w ten weekend przeprowadzić pierwszy w tym roku trening na torze. Wszystko szło zgodnie z planem, ale do pewnego momentu. Na przeszkodzie stanęła groźnie wyglądająca sytuacja. Samochód przygotowujący obiekt... omal zatonął.

W tym artykule dowiesz się o:

Nadejście mrozów zostało entuzjastycznie przyjęte przez czeskich przedstawicieli ice speedwaya.

Pokrywa lodowa w Chocenicach, w powiecie pilzneńskim, robiła się coraz grubsza, a na niedzielę zaplanowano przeprowadzenie pierwszego treningu.

Dodajmy, że Czesi startują u siebie tylko na torach naturalnych, a więc na zamarzniętych zbiornikach. To sprawia, że w ostatnich latach nie mieli zbyt wiele okazji do jazdy.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Przedpełski nie ma gwarancji startów, ale jest pewny o swoje miejsce w składzie

Przygotowano już tor, pozostały do wykonania jeszcze ostatnie modyfikacje. W tym momencie coś poszło zdecydowanie nie po myśli Czechów.

Pod prowadzonym przez reprezentanta kraju Andreja Divisa autem, które wykorzystywano do przygotowania nawierzchni... pękł lód. Samochód natomiast zaczął tonąć.

- Musieliśmy wyciąć około 150 metrów kwadratowych lodu - tłumaczył Divis w rozmowie ze speedwaya-z.cz. - Tor był gotowy, ja przejeżdżałem ostatnie okrążenie - dodał.

- Wszędzie było ponad dwanaście centymetrów lodu. Szkoda, bo tor pięknie zamarzłby przez noc i moglibyśmy kolejnego dnia potrenować - tłumaczył.

Dobra wiadomość jest taka, że samochód udało się wyciągnąć z wody. Czesi muszą jednak mocno zweryfikować swoje treningowe plany.

Źródło artykułu: