Żużel. Konstanty Pociejkowicz. Człowiek, dla którego nie było straconych pozycji

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: trybuny Stadionu Olimpijskiego
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: trybuny Stadionu Olimpijskiego

Konstanty Pociejkowicz jest jednym z najbardziej znanych i zasłużonych żużlowców w historii wrocławskiego klubu. Przez wiele lat zdobywał dla niego dużo punktów, a swoich kibiców porywał pięknymi szarżami i niesamowitą walecznością.

Konstanty Pociejkowicz urodził się 12 stycznia 1932 roku. Swoją przygodę z żużlem rozpoczął w 1955 roku w Sparcie Wrocław. Startował w barwach tego klubu nieprzerwanie przez 17 lat, aż do zakończenia swojej kariery. Po odejściu Mieczysława Połukarda i Edwarda Kupczyńskiego, to właśnie Pociejkowicz stał się liderem wrocławskiej Sparty. Jako zawodnik z drużyną zdobył 7 medali DMP (3 srebrne i 4 brązowe).

- Pociejkowicz pomimo tego, że był liderem i gwiazdą drużyny nigdy nie nosił głowy wysoko i nie wywyższał się, wszystkich traktował z należytym szacunkiem - wspomina Bolesław Gorczyca, były zawodnik Sparty Wrocław. - On zawsze chciał wszystko wygrywać. Był znakomitym zawodnikiem, który charakteryzował się walecznością i nieustępliwością. To był człowiek dla którego nie było straconych pozycji. Jeździł na każdym torze. Nie ważne było czy tor był twardy czy to była taka kopa, że część żużlowców wolała zjeżdżać na trawę, żeby się nie zabić. On w każdych warunkach miał odkręcony gaz do maksimum - dodaje.

Ofensywny styl jazdy filigranowego żużlowca, często kończył się dla niego samego tragicznie. Był to zawodnik, który miał bardzo dużo upadków i kontuzji. On wszędzie się wpychał, nawet tam gdzie rywale o tym nie pomyśleli. Wiele jego akcji było na pograniczu maksymalnego ryzyka. Mimo że jeździł ostro, nie robił krzywdy innym zawodnikom, bardziej on na tym cierpiał, ponieważ poprzez swój styl jazdy wiele razy leżał na torze i leczył kontuzje - opowiada Gorczyca.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Przedpełski: Jest to frustrujące, kiedy ktoś na starcie spisuje cię na stratę. Myślę, że Apator ma fajny skład

Kariera Pociejkowicza stanęła pod wielkim znakiem zapytania, kiedy to zawodnik w finale IMP w Rybniku w 1959 roku doznał poważnej kontuzji. Lekarze widząc stan żużlowca nie dawali mu cienia szansy na to, żeby jeszcze kiedykolwiek powrócił na tor. Jak pokazała historia nic bardziej mylnego. Kostek zawsze palił się do jazdy i zawsze chciał szybko wrócić na tor, nawet jak jeszcze nie był w pełni zdrowia. On był jak wańka-wstańka - mówi Gorczyca.

Rok po feralnym upadku, na tym samym torze Pociejkowicz zdobył jako pierwszy żużlowiec rodem z Wrocławia tytuł Indywidualnego Mistrza Polski w stylu nie podlegającym dyskusji. Zwyciężył z kompletem punktów, pokonując między innymi faworyzowanego wówczas Mariana Kaisera.

Pociejkowicz jest najskuteczniejszym zawodnikiem w historii wrocławskiego klubu. Przez 17 lat startów na Dolnym Śląsku zdobył 1643,5 punktu. Co prawda nigdy ze swoją drużyną nie triumfował w rozgrywkach drużynowych, ale w pamięci kibiców zapisał się jako niekwestionowany lider zespołu, który nie tylko był skuteczny na torze, ale potrafił rozpalić publiczność swoimi odważnymi szarżami. Zawsze otwarty, przyjaźnie nastawiony do ludzi, skory do rozmowy i głodny jazdy dla siebie i swoich kibiców, dla których był wielkim idolem.

Zobacz także:
Żużel. Włodzimierz Heliński. Cztery lata czekał na debiut w lidze, a później został cichą gwiazdą
Mirosław Wieczorkiewicz. Uwieczniał żużel na zdjęciach w Gorzowie i na całym świecie

Komentarze (6)
avatar
Lukim81Pomorskie-Śląskie
18.01.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
W sierpniu 68r we Wrocławiu odbył się Finał Europejski gdzie Pociejkowicz był w gronie zawodników .Dwa tyg wcześniej w Toruniu wystąpił w Złotym Kasku, niestety przytrafił się przykry upadek w Czytaj całość
avatar
Stercel
18.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Garbaty, tak nazywali go kibice, wjeżdżał w luki które zamrażały krew w żyłach kibiców, za to był kochany. 
avatar
lunch
18.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mój tata często wspomina mecz ze Spartą w Częstochowie, po którym Pociejkowicza znieśli na noszach, ale liczył na zaliczenie wyników (gdzie miałby trójkę). Gdy usłyszał, że bieg powtórzony, sia Czytaj całość
avatar
erik stelmacher
18.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
sezon ogórkowy-wspominacie stare czasy i co bardziej zasłużonych zawodników różnych klubów-może coś o lubelskich by się zdało?-klikalność pewna-bo nic tak nie cieszy kiboli innych klubów jak ja Czytaj całość
avatar
erik stelmacher
18.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
korekta... i żużlowiec i redaktor...