Zmarł Kamil Pulczyński. Za grzeczny na żużlowca. Był ofiarą systemu, a w połączeniu z bratem byłby zawodnikiem idealnym

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Kamil Pulczyński
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Kamil Pulczyński

Kamil Pulczyński był wielką nadzieją toruńskiego żużla. Kariery ostatecznie nie zrobił i zajął się pracą mechanika. Współpracował z Jasonem Doylem, a ostatnio pomagał Fredrikowi Lindgrenowi. W czwartek zmarł we śnie. Miał 28 lat.

- To dla mnie szok. Nie mogę w to uwierzyć - mówi nam Jacek Gajewski, były menedżer klubu z Torunia, który doskonale pamięta początki Kamila Pulczyńskiego. Zawodnik zdobył licencję w 2008 roku. Tak samo jak jego brat bliźniak Emil. Urodzili się 30 kwietnia 1992 roku, a pierwsze kroki stawiali pod okiem Stanisława Miedzińskiego.

Od początku bracia byli uważani za talenty. Wiązano z nimi duże nadzieje, a warto dodać, toruńskie środowisko było zniecierpliwione. Czekało na kogoś, kto wynikami nawiąże do takich żużlowców jak Wiesław Jaguś, Jacek Krzyżaniak, Adrian Miedziński czy Karol Ząbik.

- Wydawało się, że z tej mąki będzie chleb. Zaczynali, kiedy mieli 12 lat. Kariery jeden i drugi nie zrobił. Swoją drogą to o tyle ciekawe, że gdyby ich połączyć w jednego żużlowca, to mielibyśmy ideał i kogoś, kto nadal kontynuowałby karierę. Emil był błyskotliwy na starcie. To był jego największy atut. Kamil jechał bardzo dobrze na dystansie - podkreśla Gajewski. - Z tej dwójki to on jeździł ładniej dla oka. Był lepiej wyszkolony technicznie - dodaje Sławomir Kryjom, były menedżer Unibaksu.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Przedpełski nie ma gwarancji startów, ale jest pewny o swoje miejsce w składzie

Był ofiarą systemu

Bracia Pulczyńscy przez moment byli podstawową parą klubu z Torunia. Tak było w czasach, kiedy drużynę prowadził już Sławomir Kryjom. - Odgrywali ważną rolę w zespole. Byli najlepszą parą juniorów do momentu, kiedy w 2013 roku do zespołu zaczął przebijać się Paweł Przedpełski, który stał się ogromną konkurencją - mówi nam Kryjom.

Kamil Pulczyński od początku kariery miał mocno pod górkę. Musiał walczyć o swoje w trudnym czasie. - Kluczowy okazał się moment przejścia do grona seniorów. Wtedy coś nie zagrało. Nie udało mu się przebić. To historia, jakich wiele w polskim żużlu - przyznaje Kryjom.

Jacek Gajewski mówi, że Kamil Pulczyński i jego brat byli ofiarami systemu. - Teraz przy przepisie o zawodniku do 24. roku życia zapewne byłoby mu łatwiej. Poza tym bracia trafili na trudny okres. Ich początki to jeszcze czas, kiedy można było korzystać z juniora zagranicznego. A wtedy w klubie jeździł Darcy Ward. Rywalizacja z nim była wielkim wyzwaniem. Niewielu młodzieżowców byłoby w stanie nawiązać z nim walkę. A wiadomo, że w warunkach ekstraligowych liczy się wynik. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Poza tym na pewno nie pomagała im presja środowiska, które miało wielkie nadzieje - podkreśla Gajewski.

Za grzeczny na żużlowca. Pracował u gwiazd

Gajewski i Kryjom o Pulczyńskim mówią zgodnie, że poza torem był grzeczny, życzliwy, kontaktowy, pogodny i dobrze wychowany. - Zawsze pierwszy mówił dzień dobry, dziękuję i proszę - wspomina Gajewski. A Kryjom dodaje, że Kamil był wręcz zbyt grzeczny na żużlowca.

Pod koniec kariery Kamil miał sporego pecha. Kontuzje sprawiły, że musiał dać sobie spokój z żużlem. W 2017 roku, kiedy był zawodnikiem KSM-u Krosno, podczas jazd treningowych na lodzie zanotował upadek, w wyniku którego doznał poważnej kontuzji barku. Uraz leczył bardzo długo i do ścigania już nie wrócił.

Później współpracował z klasowymi zawodnikami jako mechanik. W tym gronie byli między innymi Jason Doyle, a ostatnio Fredrik Lindgren. - Spotkaliśmy się zresztą w hotelu przy okazji meczu Eltrox Włókniarz Częstochowa - Betard Sparta Wrocław. Kamil podążał śladami Dave'a Haynesa, z którym Doyle zdobywał tytuł mistrza świata - podsumowuje Gajewski.

Przyczyny śmierci Kamila Pulczyńskiego na razie nie są znane. Wiadomo, że były żużlowiec Unibaksu Toruń zmarł we śnie w wieku zaledwie 28 lat. Jego ciało znalazł brat Emil.

Zobacz także:
Wdowa po mistrzu Polski musi walczyć przez sąd o pieniądze, jakie zarobił mąż
W Polsce na torze łamał kręgosłup. Zmarł podczas niegroźnej operacji

Komentarze (23)
avatar
chlopak z miasta BDG
23.01.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Myslalem, ze w obliczu takiej wiadomosci nawet najwieksze trolle sobie odpuszcza, ale poczucie anonimowosci sprawia, ze wuchodza z ludzi najgorsze instynkty. Wyrazy wspolczucia od sasiada z Byd Czytaj całość
avatar
Penhall
23.01.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Smutna wiadomość. Liczne kontuzje sprawiły że się kariera nie rozwinęła. 
avatar
RECON_1
23.01.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jakoego znow systemu??u24 bym sie tak nke ekscytowal bo tu takze moga jechac stranieri wiec nie wiadomo czy cos by mu to dalo jednak. 
avatar
Henryk Okrasinski
23.01.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zawal serca w tak mlodym wieku nalezy do rzadkosci. jeslito byl przyczyna smierci to w takim przypadku brat jego blizniak powinien poddac sie badaniom kardiologicznym .Trzeba tu myslec o chor Czytaj całość
avatar
Twardzi jak STAL
22.01.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Panie Boże!!!!!!!!!!!!!!!!!! DLACZEGO<<<<<<<<<<<<<<<<<===============????????????????????????????????????????????????????????