Żużel. Maksym Drabik przed rozprawą. Niekończąca się historia

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maksym Drabik
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maksym Drabik

Maksym Drabik czeka na decyzję POLADY w sprawie kary za złamanie przepisów antydopingowych. Rozprawa żużlowca rozpocznie się w poniedziałek o godz. 17.30. Sprawa ciągnie się od ponad roku i jest coraz bliżej zakończenia.

W tym artykule dowiesz się o:

Czy Maksym Drabik w poniedziałek pozna werdykt w swojej sprawie? Czy tym samym zakończy się trwające ponad rok postępowanie dwukrotnego mistrza świata juniorów, który przyjął wlew witaminowy w nadmiernej ilości? Jasnej odpowiedzi na te pytania nie ma.

O ile sama rozprawa powinna zakończyć się w poniedziałek, o tyle werdykt POLADY możemy poznać dopiero za kilka dni. Niewykluczony jest też scenariusz, w którym mecenas reprezentujący Drabika złoży kolejne wnioski dowodowe. W tej sytuacji Polska Agencja Antydopingowa będzie musiała się nad nimi pochylić i dojdzie do kolejnego odroczenia wyroku.

Większość żużlowych kibiców najpewniej chciałaby, aby sprawa Drabika została zakończona w poniedziałek. Temat ciągnie się bowiem już od ponad roku. 22-latek przyjął nieregulaminową dawkę wlewu witaminowego przed pierwszym finałem PGE Ekstraligi we wrześniu 2019 roku, do czego sam się przyznał na późniejszej kontroli antydopingowej. Nie był bowiem świadom, że doszło do złamania przepisów.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Gollob i Hancock byli ikonami, w które wcielał się gdy grał na komputerze

Co warte podkreślenia, Drabik nie przyjął żadnej substancji niedozwolonej. Jednak przyjmowanie infuzji dożylnych jest ściśle regulowane przez przepisy antydopingowe, bo witaminy mogą pomóc w wypłukiwaniu z organizmu różnego rodzaju środków zabronionych.

Przyjęcie kroplówki z witaminami o większym rozmiarze niż 100 ml możliwe jest jedynie w warunkach szpitalnych i musi zostać odpowiednio zaraportowane. Tymczasem Drabik miał otrzymać ok. 500 ml leku.

Były zawodnik Betard Sparty Wrocław sięgnął po wlew witaminowy, bo na kilka dni przed finałem PGE Ekstraligi w roku 2019 miał problemy żołądkowe. Z tego powodu wycofał się m.in. z finału Srebrnego Kasku. Interwencja lekarza postawiła go na nogi.

Dlaczego sprawa Drabika prowadzona jest tak długo? Reprezentanci żużlowca, podobnie jak jego były klub, mają względem POLADY długą listę zarzutów. Polska antydopingówka początkowo kierowała pisma na adres zamieszkania żużlowca, nie poinformowała też o sprawie wrocławskich działaczy. Efekt był taki, że zawodnik przez kilka miesięcy unikał odpowiedzi na pisma POLADY.

Gdy problemy Drabika wyciekły do mediów, sprawa nabrała tempa. Reprezentujący żużlowca mecenas wykorzystał jednak każdą dostępną formę obrony. 22-latek starał się m.in. o wsteczne TUE. To tzw. wyłączenie dla celów terapeutycznych, czyli zgoda na zastosowanie leków z datą wsteczną. Komitet ds. TUE nie wyraził jednak na to zgody. Argumentował, że Drabik zbyt późno wystąpił o takie pozwolenie.

Drabik wniósł też skargę do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl. Tu jednak żużlowiec też niczego nie ugrał, więc sprawa wróciła do POLADY, gdzie znów byliśmy świadkami komedii. Jedna z końcowych rozpraw nie doszła do skutku w terminie ze względu na... ćwiczenia przeciwpożarowe.

To wszystko odbiło się na postawie Drabika na torze, który w sezonie 2020 w barwach Betard Sparty Wrocław nie błyszczał tak jak wcześniej. W ostatnich meczach ubiegłorocznej kampanii żużlowiec poprosił nawet o to, by nie wystawiać go do składu drużyny. Dwukrotny mistrz świata juniorów nie podpisał też kontraktu z jakimkolwiek klubem na rok 2021.

Żużlowcowi grożą maksymalnie dwa lata dyskwalifikacji. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) zmniejszyła bowiem karę, jaka grozi za stosowanie infuzji dożylnych. Do niedawna za przyjęcie nadmiernej liczby dawek leku w postaci kroplówek groziły nawet cztery lata karencji.

Czytaj także:
W poniedziałek rozprawa Maksyma Drabika
Karolina Jędrzejak wspomina męża

Źródło artykułu: