Matija Duh nie był wyróżniającą się postacią w światowym żużlu. Dość powiedzieć, że w polskiej lidze odjechał zaledwie sześć spotkań. Dysponował jednak sporym talentem, co potwierdził zostając dwukrotnie mistrzem Słowenii juniorów. Dwa razy pełnił też funkcję rezerwowego podczas turnieju o Grand Prix Chorwacji.
Do Polski trafił w sezonie 2008. 19-letni wówczas Słoweniec związał się z KSM-em Krosno. Zadebiutował 1 czerwca, podczas wyjazdowego meczu z zespołem z Równego. Zaczął od dwóch upadków i zera. Na koniec zdobył "dwójkę". 10 sierpnia w Miszkolcu ponownie zgromadził dwa "oczka" w czterech startach.
W kolejnym roku zaliczył tylko jeden występ w barwach Orła Łódź. Następnie dostał szansę od ŻKS Ostrovii. Dla ostrowskiego klubu odjechał trzy mecze. Jego bilans w Polsce to 12 punktów z dwoma bonusami w 17 biegach.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Dlaczego rosyjscy żużlowcy zamieszkują Bydgoszcz? Emil Sajfutdinow tłumaczy
Przed sezonem 2013 ponownie podpisał kontrakt z KSM-em Krosno, choć podkreślić należy, że była to jedynie umowa "warszawska", czyli bez gwarancji startów. W ramach przygotowań Słoweniec wybrał się do Argentyny na mistrzostwa tego kraju.
To tam rozegrał się jego dramat. 30 stycznia, w trakcie czwartego biegu zawodów w Bahia Blanca, zaliczył fatalnie wyglądający upadek. Najechał na tylne koło Guglielmo Franchettiego, a następnie uderzył z impetem w bandę. Tor okalały... opony. Zmagania przerwano, a w szpitalu rozpoczęła się walka o życie Słoweńca.
- Odniósł skomplikowane, neurologiczne urazy m.in. doznał śródczaszkowego krwotoku, złamań czaszki i kości udowej. Funkcje krążeniowe są zachowane - mówił wtedy lekarz opiekujący się Duhem.
Z Argentyny zaczęły napływać sprzeczne informacje. 2 lutego portal lanueva.com przekazał, że u Duha stwierdzono całkowitą śmierć mózgu. Te doniesienia zdementowali Aleksander Conda i Guglielmo Franchetti.
W pośpiechu do Argentyny poleciała rodzina zawodnika i to ona miała zadecydować, czy Matija Duh zostanie poddany operacji. Kolejnego dnia wydarzyło się najgorsze. 3 lutego 2013 roku Matija Duh zmarł, lekarzom nie udało się go uratować. Miał wtedy zaledwie 23 lata.
- To był bardzo sympatyczny chłopak. Niemalże zawsze uśmiechnięty. Bardzo chciał u nas jeździć. Przyjeżdżał na sparingi zaprezentować swoje umiejętności. Choć nie miał zbyt częstych okazji do startów i więcej przebywał na ławce rezerwowych niż w podstawowym składzie, to nigdy nie narzekał. Zapamiętam go jako niezwykle radosnego i otwartego młodego człowieka - wspominał Duha Mirosław Wodniczak, prezes ŻKS Ostrovia.
W Argentynie wciąż pamiętają o Matiji Duhu. Podczas mistrzostw kraju rywalizowano w memoriale jego pamięci. Na wspaniały gest zdecydował się Mariusz Fierlej, który brał udział w feralnych zawodach.
Od 2013 roku na jego kevlarze można znaleźć wstawki poświęcone Słoweńcowi. Początkowo był to logotyp teamu Duha umieszczony na wysokości uda. Później na wysokości brzucha pojawił się napis "In memory of Matija Duh" (ang. "ku pamięci Matiji Duha"). "Mój Anioł Stróż..." - ten opis pod jednym ze zdjęć kombinezonu wyrażał więcej niż tysiąc słów (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Mariusz Fierlej mówi o Matiju Duhu, że to jego Anioł Stróż. 3 lutego mija osiem lat od śmierci słoweńskiego żużlowca. Po jego wypadku w Argentynie sporo poprawiono w kwestiach bezpieczeństwa. Duh wciąż wspominany jest jako bardzo sympatyczny i oddany żużlowi zawodnik...
Matija Duh (1989-2013)
Czytaj także:
- Gdy złamał rękę, na torze rozgorzała regularna bijatyka. Paweł Łęcki kończy 45 lat
- Drugoligowiec, który został mistrzem świata. Jack Young - to on wykreował Ivana Maugera