- Po odbyciu kary Drabik nie będzie mieć problemów ze znalezieniem klubu - mówi nasz ekspert Jacek Gajewski. - Rynek polskich zawodników jest słaby, a poza tym Maksym ma jeszcze dodatkowy atut. Po powrocie będzie mógł spełnić wymóg dotyczący przepisu U-24. Stanie się zatem łakomym kąskiem. O pracę za dobre pieniądze na pewno nie będzie musiał się martwić - twierdzi były menedżer klubu z Torunia.
Drabik już wcześniej był na celowniku wielu klubów, które chciały wyciągnąć go z Betard Sparty Wrocław. Zabiegali o niego drużyny z Częstochowy, Lublina, Zielonej Góry czy Gorzowa. Prezes Marek Grzyb z Moje Bermudy Stali mówił nawet niedawno na naszych łamach, że w przyszłości chętnie zobaczyłby go w swoim klubie.
Na ten moment trudno wyrokować, gdzie trafi zawodnik po odbyciu kary, choć wśród ekstraligowych prezesów panuje przekonanie, że Drabik zmieni otoczenie i nie będzie zainteresowany dalszymi występami we Wrocławiu. Niektórzy już teraz mówią nam, że z pewnością będą nim zainteresowani.
- Teraz najważniejsza będzie motywacja Drabika. Telefony z klubów i oferty mogą go umocnić. Wtedy poczuje się potrzebny i będzie wiedział, że nadal może dobrze zarabiać jako żużlowiec. A co do kwestii sportowych rok zawieszenia to nie wyrok, który przekreśla karierę. Najlepszym przykładem jest Darcy Ward, który po zawieszeniu był w niesamowitej formie fizycznej. A przecież wcześniej to był jego największy mankament. Trudno było go zmobilizować do wytężonej pracy. Kara wpłynęła na niego bardzo pozytywnie. Drabika czeka test, który odpowie na pytanie, czy jest sportowcem pełną gębą, który nie poddaje się w trudnych sytuacjach. To na pewno nie jest czas, by użalać się nad sobą - podsumowuje Jacek Gajewski.
Zobacz także:
Gollob komentuje wyrok w sprawie Drabika
ZOBACZ WIDEO Żużel. Polonia po awansie opcją dla Emila Sajfutdinowa? Rosjanin komentuje