- Już wcześniej o tym wspominałem, że na początku oczywiście chcieliśmy zachować skład z zeszłego sezonu. Kiedy stało się jasne, że to się nie uda, wówczas Frederik Jakobsen polecił nam Petera Kildemanda. Po krótkiej rozmowie i zaakceptowaniu warunków byliśmy praktycznie od razu dogadani - mówi nam Rafael Wojciechowski, menedżer Aforti Startu Gniezno.
Czerwono-czarni mieli różne koncepcje. Przedstawiciel klubu nie chce jednak zdradzać, jakie kandydatury rozważano.
- Nie zdradzę, z kim rozmawialiśmy. Niech to pozostanie naszą tajemnicą. Innych kandydatów nie było zbyt wielu i tak naprawdę Peter Kildemand był naszym wyborem spośród tych, którymi byliśmy zainteresowani - podsumowuje.
Już jakiś czas temu rąbka tajemnicy w tej sprawie uchylił były dyrektor i członek zarządu Startu, Piotr Mikołajczak. Z jego relacji wynika, że Start był bliski zakontraktowania Nicolaia Klindta.
- Prowadziłem bardzo zaawansowane rozmowy z Nicolaiem Klindtem. Z Rafałem dyskutowaliśmy na ten temat i była taka decyzja, by podjąć rozmowy z tym zawodnikiem. Tu było naprawdę bardzo blisko - podkreślał Mikołajczak.
Czytaj także:
> Żużel. Zaskakujący ruch Jasona Crumpa. 45-latek z nowym zespołem
> Żużel. Polska ciągnie całą dyscyplinę. "Skończy się jak z wyścigami psów w Anglii"
ZOBACZ WIDEO Żużel. Czy start ligi należy przełożyć, jeśli kibice nie będą mogli wejść na trybuny? Reprezentanci Polski komentują