Jan Krzystyniak przed laty sam stawiał na podium Kryterium Asów w Bydgoszczy. Impreza co roku otwierała sezon żużlowy w Polsce, ale z czasem dopadł ją kryzys. Działacze nie mieli pomysłu na te zawody, co prowadziło do coraz gorszej obsady i mniejszej liczby widzów na trybunach. To sprawiło, że Kryterium Asów na kilka lat wypadło z kalendarza żużlowego.
Od roku 2021 działaczom Abramczyk Polonii Bydgoszcz w organizacji imprezy pomagać ma firma One Sport, co daje nadzieję, że turniej odzyska dawny prestiż.
- W moich latach ściganie się w Kryterium Asów było czymś szczególnym. Nikt nie odmawiał startu w tych zawodach - mówi WP SportoweFakty Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Thomsen mówi, czego nauczył go tata. To ważna lekcja w kontekście ligi polskiej
Krzystyniak ma nadzieję, że organizatorzy zadbają o to, aby w Bydgoszczy stawiła się światowa czołówka speedwaya. - Zawodnicy nie powinni odmawiać, bo to będzie dla nich kolejny turniej, w którym będą mogli przed sezonem sprawdzić sprzęt i swoją formę na tle innych. Nazwa Kryterium Asów zobowiązuje. Tam powinni jeździć najlepsi żużlowcy świata - komentuje były zawodnik m.in. Unii Leszno.
- Szkoda, że turniej będzie bez kibiców, ale wiemy wszyscy w jakich czasach żyjemy. Nie spodziewajmy się cudów, że nagle rząd poluzuje obostrzenia. Zakładam jednak, że skoro podjęto decyzję o powrocie Kryterium Asów, to będzie transmisja telewizyjna. Wtedy sam z chęcią ją obejrzę - dodaje.
Były żużlowiec nie ukrywa, że cieszy go powrót do tradycji i przeszłości. - Super, że wracamy do dobrych rozwiązań z przeszłości, bo ostatnio panuje moda, by głównie tworzyć coś nowego i wymyślać, czasem zupełnie niepotrzebnie - stwierdza.
Krzystyniak zgadza się przy tym z opinią, że kibice ostatnimi laty coraz częściej wybierali mecze ligowe kosztem imprez memoriałowych. Kryterium Asów ma ten plus, że otwiera sezon żużlowy. Dlatego w przyszłości, już po pokonaniu koronawirusa, powinno się utrzymać w kalendarzu.
- Kryterium Asów w marcu ma sens, bo później kibice zajęci są głównie ligą. Sami zawodnicy w lipcu czy sierpniu też nie zawsze chcą sobie dokładać imprez i kalkulują, bo można się nabawić kontuzji. Trzeba to mieć na uwadze. Mamy kilka memoriałów, które upadły. Niektóre dalej się odbywają, ale jeśli mamy oddawać cześć wybitnym postaciom, to czasem patrząc na listę startową, lepiej byłoby je też zlikwidować - podsumowuje Krzystyniak.
Czytaj także:
Marcin Najman nie zwiększa popularności żużla
Twardy charakter i zadziorny zawodnik. Hlib mógł osiągnąć więcej w żużlu