Żużel. Patryk Dolny: Prezesi powinni przejść szkolenie z psychologii sportu. Chcą być jednoosobową orkiestrą [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Patryk Dolny na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Patryk Dolny na prowadzeniu

Patryk Dolny to wychowanek Polonii Piła. Zakończył żużlową karierę w 2019 roku. Były żużlowiec m.in. Sparty Wrocław w szczerym wywiadzie zwraca uwagę na to, że pieniądze w żużlu nie tylko oddziałują na kieszeń zawodnika, ale także na psychikę.

[b]

Dawid Franek, WP SportoweFakty: Czym zajmuje się pan po zakończeniu kariery?[/b]

Patryk Dolny, były żużlowiec: Pracuję na maszynach leśnych typu harwester.

Co było głównym powodem zakończenia kariery przez pana?

Błędne koło. Brak jazdy, pieniędzy, motywacji, wyniku, na koniec już nawet chęci. Zaczynałem również czuć się coraz gorzej pod względem psychicznym. Niestety trzeba było powiedzieć pas.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Co robić podczas zawieszenia? Patryk Dudek: Rok mija szybko. Ja nadrobiłem szkołę i zdałem maturę

Czy po pewnym okresie czasu wie pan, co było przyczyną gorszych wyników w 2019 roku? Rok wcześniej w barwach Ostrovii miał pan solidne wyniki.

Ciężko jest mi to w dalszym ciągu ocenić. Od połowy sezonu 2016 zaczynałem czuć się naprawdę kiepsko. Psychicznie, fizycznie, a później nawet zdrowotnie. Po przejściu do Ostrowa można powiedzieć, że wyszedłem na prostą. Następnie pierwsze jazdy 2018 też były obiecujące, jednak później znowu przyszło pół sezonu na "ławce rezerwowych", co nie jest niczym dobrym dla żadnego sportowca. Od tamtego momentu ciężko było mi się już pozbierać. Wtedy zaczęły pojawiać się pierwsze poważne myśli o zakończeniu przygody. W wolnym czasie między treningami zaczynałem uczyć się obecnego fachu. Zimą musiałem zacząć zarabiać, żeby opłacić firmę. Nie było łatwo, ale jeszcze się nie poddawałem. Jednakże następny sezon w Pile to już gwóźdź do trumny. Coś we mnie pękło. Nie mogłem już tak dłużej - bez wyników i ciągle na kilkunasto-/kilkudziesięciotysięcznym długu.

Z czego wynikały te długi? Kluby nie wypłacały należnych zobowiązań?

Niestety. Nie mówię, że zawsze tak było, ale w ogromnej większości. Niektórzy nie rozumieją, jaki to ma wpływ nie tylko na kieszeń zawodnika. Myślę, że jak ktoś chce się zabierać za prowadzenie klubu, powinien przed objęciem stanowiska przejść szkolenie z psychologii sportu, chociażby najprostsze. Poza tym prezesi nagminnie chcą być klubową, jednoosobową orkiestrą, zamiast skupić się na swoim zadaniu, czyli na prowadzeniu stowarzyszenia/spółki i dbaniu o jego rozwój, płynność finansową itd.

Lata 2017-2018 to jazda w Ostrowie. Czy była możliwość, aby został pan w klubie na sezon 2019 i jeździł w 1. Lidze? Teoretycznie byłby to krok naprzód w pana karierze.

Nie wiem. Nikt się ze mną nie kontaktował z Ostrowa. Mimo tego, nie czułem się wtedy na siłach, by rywalizować w 1. lidze.

Kluczowe lata kariery juniorskiej spędził pan w Betard Sparcie Wrocław. Klub pomógł w wystarczający sposób, by mógł pan rozwijać swoje umiejętności?

Pod względem czysto sportowym - tak.

A jak było pod innymi względami? Patryk Malitowski mówił w niedawnym wywiadzie z naszym portalem, że Sparta nie do końca zachowywała się wobec niego fair, bo na przykład zablokowała jego transfer do Stali Rzeszów.

Tak jak powiedziałem, we Wrocławiu rozwinąłem się jako zawodnik. Podniosłem swoje umiejętności na tyle, by móc rywalizować z ekstraligowcami. To jednak nie jest wszystko, czego potrzeba do sukcesu.

Gdyby zatem miał pan jeszcze raz podjąć decyzję, to przed sezonem 2012 dołączyłby pan do Sparty Wrocław, czy został w Polonii Piła?

Chętnie dołączyłbym jeszcze raz do Sparty, ale na pewno na innych warunkach.

Na jakich warunkach?

Chodzi o kwestie kontraktowe. Z pewnością byłbym bardziej stanowczy. Brałem, co mi los dawał i myślałem, że jest super. Człowiek był młody i głupi. Ciężko jednak być mądrym przed faktem, jeśli doświadczenie sportowe i życiowe jest na niezbyt wysokim poziomie. Dziś mogę jedynie gdybać.

Jaki moment określi pan najbardziej pamiętnym, jeśli chodzi o jazdę na żużlu?

Jednoznacznie nie odpowiem. Poza tytułami i rankingiem zawsze marzyłem o tym, by wejść na podium po wygranej rundzie bądź cyklu GP i odsłuchać Mazurka Dąbrowskiego. Każdy wygrany wyścig był dla mnie na wagę złota. Jeśli udało się ugrać coś więcej, był to dla mnie wspaniały moment. Każdy jeden.

Po zakończeniu kariery śledzi pan to, co się dzieje w żużlu, czy też odciął się pan całkowicie od tego sportu?

Śledzę regularnie, choć już nie tak często jak jeszcze niedawno. Staram się oglądać jak najwięcej spotkań ze wszystkich polskich lig. Chociaż jak patrzę na to wszystko z boku, nie żałuję, że skończyłem. Mimo tego lubię sport, szczególnie motorsport. To w dalszym ciągu część mojego życia.

Korzystając z okazji chciałbym podziękować osobom, które wspierały mnie podczas mojej kariery. W szczególności dziękuję moim rodzicom.

Czytaj także:
Andrzej Rusko: PGE Ekstraliga powinna zarządzać także pierwszą ligą [WYWIAD]
Legenda Poole Pirates, wyrobił kosmiczną średnią w Wybrzeżu Gdańsk. Steve Schofield kończy 63 lata

Komentarze (1)
avatar
MarekGorzów
28.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Zgadzam się w zupełności z Patrykiem. Uważam, że takie szkolenia z zarządzania klubem powinni przeprowadzać zasłużeni działacze. Na myśl przychodzi mi oczywiście pan Władysław Komarnicki. Podni Czytaj całość