[b][tag=62126]
Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Sezon w PGE Ekstralidze ma wystartować 3 kwietnia. Kto sięgnie w tym roku po złoto?[/b]
Jacek Ziółkowski, menedżer Motoru Lublin: Nie mam pojęcia, choć na papierze bardzo silna jest nadal Fogo Unia Leszno. Chyba znowu są faworytem do tytułu. Niektórzy mówią, że doznali dużego osłabienia, ale ja nie do końca tak to widzę. Nie ma wprawdzie Bartosza Smektały i Dominika Kubery, ale Jason Doyle to przecież klasowy zawodnik. Na pozycjach seniorskich wydają się nawet nieco mocniejsi. A juniorzy? Nie są doświadczeni, ale pamiętajmy, że z tej kategorii wiekowej odeszła cała plejada żużlowców. Wcale nie musi być takiego deficytu, jak zapowiada część ekspertów.
Zacząłem od tego pytania, bo coraz więcej prezesów mówi, że wygra drużyna, która zostanie dotknięta najmniej przez koronawirusa lub taka, który pozyska najlepszych gości.
Z tym się akurat jestem w stanie zgodzić. Liga jeszcze nie ruszyła, a sporo mówimy o zakażeniach. Trzy przypadki w Toruniu, a do tego Patryk Dudek i wcześniej Artiom Łaguta. Koronawirus może rzeczywiście odegrać ważną rolę w tych rozgrywkach. Nie wykluczałbym, że spotkania zaczną się rozgrywać na 48 godzin przed ich startem, bo wtedy poznamy wyniki testów na COVID-19, które mogą decydować, kto wygra. Czasami ktoś może zostać na lodzie. Pamiętajmy, że w tym roku nie będzie takich gości jak w zeszłym. Mam na myśli między innymi braci Holderów z eWinner Apatora. W związku z tym strata ekstraligowego lidera może być bardzo bolesna. Zgadzam się zatem, że trzeba będzie mieć w tym roku trochę szczęścia. Kiedyś zawodnikom groziły tylko kontuzje. Teraz ryzyko jest podwójne, bo mamy pandemię.
ZOBACZ WIDEO Gortat mocno o Skrzydlewskim. "Jego komentarze były wręcz śmieszne"
Czy warto zatem zwiększać ryzyko? Pytam, bo Mikkel Michelsen i Krzysztof Buczkowski mają jechać w Kryterium Asów w Bydgoszczy.
Nie dajmy się zwariować. W ten sposób nie możemy myśleć. Zabranianie żużlowcom jazdy to zła metoda. Kontuzji można przecież doznać na każdym treningu, a zakażenie złapać dosłownie wszędzie.
A nie sądzi pan, że Motor powinien mieć gościa lub gości? Inne kluby już się na to zdecydowały, a u was cisza.
Na razie mamy ośmiu zawodników. Przez pierwsze trzy kolejki nie będzie Dominika Kubery. Zobaczymy, co się wydarzy. Motor może i nie ma gościa, ale niczego nie wyklucza. Tyle mogę powiedzieć.
A kiedy wyjedziecie na tor?
Pewnie widział pan zdjęcia, na których tor jest pokryty śniegiem. Kiedy wychodziłem w poniedziałek rano do pracy i zobaczyłem swój samochód, to ręce mi opadły. Musiałem zmiatać śnieg i skrobać szyby. Poza tym lubelski tor ma swoją specyfikę. Nie schnie zbyt szybko ze względu na bliskość rzeki. W tej chwili potrzebujemy kilku dni z temperaturą powyżej 10 stopni. Spojrzałem jednak w prognozy i ma być coraz cieplej, więc jestem optymistą.
Liga z marszu byłaby wielkim problemem?
To nie do końca tak, bo jesteśmy po czterech solidnych treningach torowych całego zespołu. Niektórzy jeździli jeszcze indywidualnie. Nie ma dramatu. Uważam, że jeszcze trochę powarczymy i wcale nie będzie źle.
Jedziecie pierwsze kolejki bez Dominika Kubery, którego ma zastąpić Mark Karion. Czy pan wierzy, że ten zawodnik jest w stanie punktować na ekstraligowym poziomie?
Wierzę. Nie chodzi nawet o to, co widziałem na treningach, ale obserwowałem tego chłopaka już wcześniej. Uważam, że potrafi jeździć. Poza tym nie można nikomu odbierać szansy. Co było dwa lata temu z Pawłem Miesiącem? Do jego występów w PGE Ekstralidze podchodziło się na początku z dużym uśmiechem, a później punktował. Nie twierdzę, że Karion pojedzie na takim poziomie, ale wierzę, że skutecznie powalczy.
Czyli będzie jeździć? Nie zamierzacie go od razu zastąpić juniorami?
Nie ma takiego planu. Uważam, że ten chłopak powinien otrzymać szansę. Jeśli mu nie pójdzie, to mamy dodatkowe biegi dla juniorów.
Czy w tym sezonie zobaczymy Wiktora Lamparta w wersji z 2019 czy 2020 roku?
Za wcześnie, żeby o tym mówić. Mamy za sobą treningi jeździeckie, ale to trochę mało, bym panu opowiadał o formie poszczególnych zawodników. Ta drużyna musiałaby odjechać sparing. Wtedy możemy sobie podyskutować. Do tej pory bardzo chcieliśmy to zrobić, ale warunki nie pozwoliły.
Ile punktów wziąłby pan dziś w ciemno w trzech pierwszych kolejkach bez Dominika Kubery?
Może pięć?
Optymistycznie.
Bo tak trzeba myśleć. Jeśli ja nie będę wierzyć, to jak mam motywować drużynę do walki o zwycięstwa? Takie podejście w sporcie jest potrzebne. Trzeba przystępować do rywalizacji z nadzieją, że uda się pokonać rywala. W przeciwnym razie na pewno będzie porażka. Zobaczymy, co ostatecznie przyniesie życie.
Zobacz także:
GKM Grudziądz ma gościa!
Koronawirus pokrzyżował mu plany