Był legendą Unii i Wybrzeża. Henryk Żyto to nietuzinkowa postać w polskim żużlu

WP SportoweFakty / Tomasz Oktaba / Na zdjęciu: Henryk Żyto (drugi z prawej) z rodziną
WP SportoweFakty / Tomasz Oktaba / Na zdjęciu: Henryk Żyto (drugi z prawej) z rodziną

W niedzielę o godzinie 15:00 rozpocznie się III Memoriał Henryka Żyto, który zmarł 7 marca 2018 roku. Przez 27 sezonów stał się legendą Unii Leszno i Wybrzeża Gdańsk, dla których zostawił serce i mnóstwo zdrowia.

Czasy, w których Henryk Żyto zaczynał znacznie różniły się od obecnych. Urodzony jeszcze przed II wojną światową w podleszczyńskim Poniecu chłopak już w dzieciństwie musiał poznać smak wojny i wieloletniego rozstania z ojcem. Po niej uczył się początkowo fachu zegarmistrza. Na żużel namówił go jego kolega - Stanisław Kowalski.
 
Początkowo Henryk Żyto kręcił się przy warsztacie, w końcu sam zdecydował się na uprawianie sportu żużlowego. Na naborze organizowanym przez Unię Leszno pojawiło się około 80 chłopców - dziś sukcesem jest często dziesięciokrotnie mniejsza liczba chętnych. W takiej sytuacji naturalne mogło się stać odrzucenie kandydata i nie dostrzeżenie w nim talentu. Żyto się przebił. Zaczynał w zawodach dla maszyn przystosowanych, po roku zadebiutował w lidze.

1955 rok, to pierwsze punkty naszego bohatera w lidze, jednak oprócz radości, było w tym roku dużo smutku. Liderem drużyny prowadzonej przez słynnego Józefa Olejniczaka był właśnie Stanisław Kowalski, kolega Henryka. Niestety 26 września miał miejsce wypadek drogowy, po którym 21-letni Kowalski zmarł w szpitalu. Henryk Żyto wprowadzał później do żużla młodszego brata Stanisława - Jerzego. Ten po odjechaniu 202 meczów w barwach Unii zmarł w 1978 roku po wypadku podczas treningu żużlowego.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2021: jak Smektała połknął żużlowego bakcyla

Kariera Henryka Żyto rozwijała się początkowo powoli. W 1957 roku osiągnął pierwszy duży sukces, wygrywając Memoriał Alfreda Smoczyka - najbardziej prestiżowy turniej dla całego Leszna, który był świętem w całym mieście. Rok i dwa lata później powtórzył ten sukces.

Henryk Żyto w Unii Leszno jeździł do 1964 roku, zdobywając dla tego klubu 1 097,5 pkt. W lidze najlepsze były dla niego sezony 1962-63, w których osiągnął kosmiczne wręcz średnie biegowe - 2,712 i 2,792. W 1962 roku dało to Bykom srebrny medal DMP. Wcześniej, bo w 1960 roku ścigał się dla brytyjskiego Coventry Bees. Jako jeden z dwóch zawodników, obok Stefana Kwoczały otrzymał możliwość jazdy w Anglii. W klubie z Coventry spotkał m.in. dwukrotnego Indywidualnego Mistrza Świata, Australijczyka Jacka Younga oraz Nigela Boococka, który aż 9 razy jeździł w finale IMŚ.

Sam Żyto również osiągał sukcesy na arenie międzynarodowej. W finale IMŚ wystąpił raz - w 1960 roku zajął 13. miejsce na słynnym Wembley. Dwa lata później był rezerwowym, jednak nie wystartował. Największy sukces osiągnął w 1961 roku, gdy wraz z reprezentacją Polski zdobył Drużynowe Mistrzostwo Świata, zdobywając w finale we Wrocławiu 7 punktów - więcej przywiózł dla Polski wówczas tylko Marian Kaiser. Polacy o punkt pokonali Szwecję z 5-krotnym Indywidualnym Mistrzem Świata Ove Fundinem i mistrzem z 1965 roku, Bjornem Knutssonem. Brązowy medal zdobyła Wielka Brytania z Peterem Cravenem w składzie.

W 1964 roku Unia spadła z ligi, a Henryk Żyto przeniósł się do Wybrzeża Gdańsk, w którym spotkał m.in. patrona gdańskiego stadionu - Zbigniewa Podleckiego, Mariana Kaisera, Bogdana Berlińskiego czy Jana Tkocza. Wybrzeże z wychowankiem Unii w składzie zdobyło od razu brązowy medal DMP, który poprawiło dwa lata później. W 1967 roku gdańska drużyna zdobyła srebrny medal, przegrywając jedynie z wielkim w tych czasach ROW-em Rybnik.

Żyto był szanowany przez środowisko. - Miał talent, a na torze był zawsze nieugięty. Poza tym okazał się naprawdę dobrym wychowawcą młodzieży. Spod jego skrzydeł wyszło paru niezłych żużlowców. Próbować swoich sił chcieli też jego synowie. Jednemu z nich się to udało, a drugiemu nie. Heniek Żyto był po prostu dobrym człowiekiem. Mieszkał w Gdańsku w jednym bloku ze Zbyszkiem Podleckim. Pamiętam, że gdy ten drugi miał wypadek i musiał poruszać się na wózku, to Heniek zaproponował, że zamienią się mieszkaniami. I tak Podlecki wylądował na parterze, a Żyto przeniósł się na drugie piętro. Heniek był chętny do pomocy. Miał też talenty w innych dziedzinach niż żużel. Dobrze pamiętam, jak pewnego razu naprawił mi stary antyczny zegar - wspominał kilka lat temu śp. Zenon Plech.

Henryk Żyto w Wybrzeżu Gdańsk jeździł do 1980 roku - karierę skończył w wieku 44 lat, zdobywając dla tego klubu łącznie 1 688 punktów. W sezonie, w którym zakończył czynną jazdę na żużlu, w lidze zadebiutował jego syn Piotr, który nie nawiązał na torze do sukcesów ojca, ale obecnie jest trenerem. Henryk Żyto jest trzecim najskuteczniejszym zawodnikiem w historii Wybrzeża i w ostatnim plebiscycie "Karty historii", obok Zenona Plecha, Mirosława Berlińskiego i Zbigniewa Podleckiego został "asem". Jeszcze w trakcie kariery Żyto był trenerem, szkolił zawodników Unii Leszno, Wybrzeża Gdańsk, Kolejarza Opole, Sparty Wrocław, pracował też na Węgrzech.

Legendarny zawodnik zakończył karierę w wieku 44 lat w czasach, w których żużlowcy jego klasy najczęściej ścigali się do 33-37 roku życia - jedynie Paweł Waloszek rywalizował w lidze do 47. urodzin. Żyto zmarł w wieku 81 lat - 7 marca 2018 roku w Gdańsku, gdzie wraz z żoną Teresą osiedlił się na stałe. Niedzielne zawody będą trzecią edycją jego memoriału.

Źródło artykułu: