Kibice Aforti Startu Gniezno patrzą w przyszłość z wielkim optymizmem. Wszystko dlatego, że - według opinii wielu osób - w kadrze klubu z pierwszej stolicy Polski znajdują się dwie młode perełki. Chodzi o Oskara Hurysza i Mateusza Jabłońskiego. Obaj robią systematyczne postępy i być może za jakiś czas będą silnymi punktami formacji juniorskiej Startu.
Na razie będą się objeżdżać podczas zawodów poza ligą. Oskar mógłby zadebiutować w eWinner 1. Lidze już w tym roku (we wrześniu kończy 16 lat), natomiast Mateusz na teoretyczną możliwość jazdy w tych rozgrywkach musi zaczekać co najmniej do sezonu 2022.
Obu zawodników łączy to, że mówi się o nich bardzo dobrze. Obaj mają też nazwiska, które nie są anonimowe w sporcie. Mateusz Jabłoński to przecież syn żużlowca Mirosława, a Oskar jest potomkiem kulturysty Andrzeja, który imponował już na arenie międzynarodowej - jest medalistą mistrzostw Europy czy mistrzem świata Masters w kulturystyce.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Robert Lambert musiał zrezygnować z jazdy w ojczyźnie. Teraz tłumaczy dlaczego
W żużlu też już trochę działa. Pomagał zawodnikom w różnych sprawach, więc miał okazję, by poznać tę dyscyplinę od środka. Kiedyś nie spodziewał się jednak, że jego syn też pójdzie w takim kierunku. Dlaczego Oskar postawił właśnie na żużel, a nie na kulturystykę, jak tata?
- Takie sporty zupełnie mnie nie interesują. Wcześniej - chyba przez sześć lat - grałem w piłkę nożną. Po czasie nie czułem już tego czegoś, co odczuwałem na początku grania. Sporty motorowe zawsze bardzo lubiłem. Tata też długo siedzi w tym żużlu. Nie chciał, żebym za szybko zaczął jeździć, bo wiadomo, że jakbym zaczął w młodszym wieku, to mógłbym popełniać jakieś głupie błędy. Niektórzy zaczynają wcześniej, ale ja rozpocząłem później. Każdy różnie to ocenia. Ja zacząłem w wieku 13 lat od motocrossu. Po roku jazdy na motocrossie spróbowaliśmy dwa lata temu jazdy na motocyklu żużlowym i tak jakoś teraz udało się zdać licencję - tłumaczy zawodnik.
Trening z mistrzem na 14. urodziny
Z okazji 14. urodzin Oskar otrzymał wyjątkowy prezent. Miał szansę trenowania niemal w tym samym momencie co Bartosz Zmarzlik.
- To był prezent od taty na moje 14. urodziny w formie niespodzianki, o której nic nie wiedziałem. Bartek wiedział, że będę na treningu, złożył życzenia, zamieniliśmy kilka zdań i zrobiliśmy parę okrążeń. Byłem mega zaskoczony - zaznacza Oskar Hurysz.
Czy wzoruje się na mistrzu świata? - Obaj jesteśmy niskimi zawodnikami. Mogę się zatem na nim wzorować pod kątem sylwetki. Kiedyś bardzo podobała mi się również jazda Darcy'ego Warda, ale to już wyższy zawodnik, więc na jego sylwetce nie bardzo mogę się wzorować - podkreśla.
Te cechy go wyróżniają
Oskar Hurysz wie, że przed nim jeszcze długa droga. Zdaje sobie sprawę z tego, jak trzeba postępować, by stawać się coraz lepszym zawodnikiem.
- Kocham ten sport, staram się i ciężko pracuję. Zbieram doświadczenie, mam do niego pokorę i myślę, że to wszystko małymi krokami przyniesie mi jeszcze dużo dobrego - mówi.
Jego ojciec Andrzej Hurysz zdradza natomiast, jakie cechy wyróżniają Oskara. - Wydaje mi się, że jest spokojny, wrażliwy, bardzo ambitny, mający dużo pokory, zdyscyplinowany do treningu i pracy, jaką musi wykonać. Jest świadomy tego sportu, chce się mu poświęcić i doskonale wie, jaką drogę obrał - przyznaje.
Słowa o tym, że jego syn jest uważany za perełkę, nie bardzo go ruszają. Czuć, że twardo stąpa po ziemi.
- Na razie nie wybiegajmy do przodu. Skupiamy się wraz z trenerem na kręceniu kolejnych kółek, zbieramy z zawodów na zawody doświadczenie i staramy się robić kolejny krok. Myślę, że można urodzić się z większymi lub mniejszymi zdolnościami, ale nikt nie zostaje sportowcem tylko dlatego, że urodził się wysoki, silny lub szybki. Tym, co czyni kogoś sportowcem, jest ciężka praca, praktyka i technika. A ją trzeba zdobywać latami... - podkreśla.
Andrzej Hurysz - jak każdy ojciec - ma pewne obawy o syna. - Oczywiście, że są obawy. Ja z żoną byliśmy ostatnimi osobami, które by pchały Oskara do żużla. Gdy zaczął treningi i widzieliśmy progres i ciężko pracę, jaką wykonywał na treningach czy w przygotowaniach do sezonu, to stwierdziliśmy, że on tego naprawdę sam chcę. Na każdych zawodach czy treningu zawsze z tylu głowy na mnie to ciąży, ale trzeba wierzyć, że jeśli jest mu dane ścigać się na żużlu, to czas pokaże, czy my - jako rodzice - podjęliśmy dobrą decyzję - wyznaje.
Oskar Hurysz egzamin na licencję "Ż" zdał w miniony wtorek, na torze w Lesznie. Wcześniej - z całkiem niezłym skutkiem - ścigał się na 250-tkach.
Czytaj także:
> Żużel. Mamy nowych zawodników. Licencję uzyskał m.in. syn Mirosława Jabłońskiego
> Jurica Pavlic ma pomysł na popularyzację żużla. Chciałby sprzedawać motocykle za 700 euro