Piotr Pawlicki i Bartosz Zmarzlik swoje kariery zaczynali w podobnym czasie. Piotr, urodzony w listopadzie 1994 roku, jest tylko kilka miesięcy starszy od aktualnego mistrza świata. Jeszcze zanim uzyskali licencje uprawniające ich do ścigania na żużlu, dostrzeżono ich wielkie talenty. Byli jak diamenty, które należy oszlifować, a następnie podziwiać jak oślepiają swoim blaskiem. Z biegiem czasu zaczęli osiągać spodziewane sukcesy.
Choć różnią się zachowaniem, bo Piotr wydaje się być bardziej energiczny, a Bartosz analityczny, łączy ich wspólny mianownik. To nieprawdopodobna zadziorność na torze. Jednego i drugiego stać na niekonwencjonalne akcje, po których z wrażenia można złapać się za głowę. Dysponują świetnym opanowaniem motocykla, są znakomicie wyszkoleni technicznie i przede wszystkim potrafią ze swoich wysokich umiejętności zrobić pożytek.
Udowodnili to w zeszłym roku podczas pierwszego meczu sezonu. Wyścig, w którym przez cztery okrążenia szli łeb w łeb rozgrzał publikę przed telewizorami (z racji pandemii mecz odbywał się przy pustych trybunach). To była inauguracja rozgrywek, a oni toczyli niesamowicie widowiskową walkę, kompletnie nic nie robiąc sobie z tego, że za nimi dłuższa niż zwykle przerwa między sezonami. Słowa nie są w stanie opisać tego, co ta dwójka zaprezentowała na torze w Gorzowie. To trzeba zobaczyć.
ZOBACZ WIDEO. Kapitalna walka Zmarzlika i Pawlickiego ozdobą 1. kolejki! (Od 3:50)
Trzeba przyznać, że było gorąco i tak to w przypadku tej dwójki z reguły wygląda. Obserwuje się to z wypiekami na twarzy, ale nie brakuje też opinii wyrażających troskę o ich zdrowie.
- Zawodnicy ścigają się coraz szybciej, na granicy szaleństwa, ludzkich możliwości i bezpieczeństwa. Obaj muszą pamiętać przede wszystkim o wzajemnym szacunku - mówi nam Bogusław Nowak, legenda gorzowskiej Stali, dla której ściga się Zmarzlik. - Rywalizacja i piękne pojedynki między nimi niech będą, ale tam nie może być chamstwa - dodaje.
Wtóruje mu Rufin Sokołowski. - Feliks Dzierżyński mawiał, że czekista powinien mieć zimną głowę, czyste ręce i gorące serce. Obaj mają czyste ręce, czyli intencje sportowe, gorące serca, bo obydwaj mają duże ambicje, ale według mnie brakuje zimnej głowy - uważa były prezes leszczyńskiej Unii, klubu Piotra Pawlickiego.
I odwołuje się do historii: - Mieliśmy wiele par, w których zawodnicy zawzięcie walczyli ze sobą gdziekolwiek by się to nie działo. W latach 90. taki duet tworzyli Tomasz Gollob i Piotr Protasiewicz, którzy zresztą wtedy reprezentowali ten sam klub. Skończyło się to tym, że Tomek Gollob zdobył tytuł mistrza świata trochę później niż powinien.
Są jak Messi i Ronaldo
Pawlickiego i Zmarzlika nie bez kozery przyrównuje się do piłkarskich gwiazd. Tak samo jak Lionel Messi i Cristiano Ronaldo wzajemnie na siebie oddziałują by przekraczać kolejne granice, doskonalić się, śrubować rekordy. Mimowolnie pozytywnie się nakręcają. Dziękują sobie za walkę na torze, poza nim okazują szacunek. Zdaniem Bogusława Nowaka, szczególnie w ostatnim czasie zmieniło się to na plus.
- Cieszę się, że w zeszłym sezonie skończył się etap, w którym według mnie próbowano stworzyć grupę ludzi przeciwko Bartkowi - uważa. - Mam nadzieję, że Piotrek zrozumiał, że nie tędy droga. W tej chwili wypowiada się w sposób wyważony, chce się wykazać sportowo, chce wrócić do Grand Prix i takie podejście mi się podoba. Oczekuję od niego złości, ale sportowej. Piotrek pełni ważną rolę w tym sporcie - uzupełnia.
Sam Pawlicki powiedział, że nie chce być porównywany do Bartosza Zmarzlika, bo ten jest już dwukrotnym mistrzem świata. Tym bardziej więc może być z siebie dumny, że niemalże za każdym razem toczy z nim równorzędną walkę. W lidze pokonał go 18 razy, dziesięć razy więcej górą był Zmarzlik, ale to tylko liczby. Potencjał obu pozwala im mieć najwyższe sportowe aspiracje. Pozostaje mieć nadzieję, że i Pawlicki wkrótce wróci do Grand Prix, i dołączy do grona światowego topu.
Tymczasem na razie zacieramy ręce na czekający nas kolejny rozdział rywalizacji tych dwóch świetnych polskich żużlowców. W niedzielę Fogo Unia Leszno podejmie Moje Bermudy Stal Gorzów na początek rozgrywek PGE Ekstraligi (start o 19:15). Pawlicki ze Zmarzlikiem spotkają się w biegu numer 8. Parafrazując komentatora piłki nożnej Andrzeja Twarowskiego, rozsiądźcie się wygodnie w fotelach i zapnijcie pasy.
Czytaj również:
-> Piotr Pawlicki nie chce być porównywany do Bartosza Zmarzlika
-> Czy Włókniarz ma powody do niepokoju?