Wygrana gorzowian w Lesznie to prawdziwa sensacja. Faworytem inauguracji była Fogo Unia. Niektórzy przewidywali, że "Byki" zafundują gościom na Smoczyku prawdziwe lanie. Nic takiego się jednak nie stało. To Moje Bermudy Stal od początku lepiej czuła się na torze i już przed biegami nominowanymi zapewniła sobie wygraną. - To spotkanie pokazało, że mamy prawdziwą drużynę - mówi nam prezes Marek Grzyb.
- Dla mnie to nie jest szok, bo wierzyłem w ten projekt. Nawet na moment nie zwątpiłem w naszą wartość. Najbardziej cieszę się jednak z tego, że utarliśmy nosa różnym komentatorom i pseudoekspertom, którzy cały czas rzucali nam kłody pod nogi. Nie ukrywam, że jestem z tego bardzo zadowolony - dodaje szef Moje Bermudy Stali.
Grzyb nie ma wątpliwości, że Stal będzie w tym roku mocna, ale o złocie mówić nie chce. - Nie będziemy mówić o konkretnym miejscu, ale chcemy jechać o jak najwyższe cele. Wynik w Lesznie to wymarzony prezent, bo dostaliśmy dowód, że podjęliśmy właściwe decyzje. Każda z nich była dobrze przemyślana. Ogromne podziękowania dla zawodników, sztabu szkoleniowego, sponsorów i kibiców. Nikogo nie chcę dziś wyróżniać, bo zasłużyli na to wszyscy - podkreśla Grzyb.
Gorzowianie nie tylko wygrali w Lesznie, ale także przerwali serię 30 zwycięstw z rzędu Fogo Unii na własnym torze. - To wielka satysfakcja, bo Unia Leszno jest mocnym zespołem. To wielka firma, ale nasza wygrana pokazuje, że obecna Stal jest naprawdę bardzo silna. Życzyłbym sobie, żebyśmy jechali tak do końca. Mamy dowód, że ciężka praca popłaca. Najważniejsze, że wyciągamy wnioski. Przegraliśmy w Lesznie w finale PGE Ekstraligi, ale lekcja została odrobiona - podsumowuje Grzyb.
Zobacz także:
Działacz Apatora broni Miedzińskiego
Wilki bez szans w Rybniku
ZOBACZ WIDEO Kolejne kluby kontraktują gości, ale nie Fogo Unia. Piotr Baron tłumaczy dlaczego