Choć w drużynie eWinner Apatora Toruń nie brakuje zawodników, którzy w zeszłym roku udowadniali, że ścigać się na Stadionie Olimpijskim potrafią, to faworytem do zwycięstwa z Betard Spartą Wrocław na pewno nie są.
Jednak toruńskie Anioły napędzone po wygranej z Marwis.pl Falubazem Zieloną Górą nie wybierają się do Wrocławia bez żadnych argumentów. Aby sprawić niespodziankę na miarę sensacji na wrocławskim torze lub też odnieść jak najmniej dotkliwą porażkę cała drużyna, bez ani jednego wyjątku, musi pojechać równo, jak w zegarku. Przy tak silnym składzie gospodarzy, przyjezdni nie mogą sobie pozwolić na słabszą dyspozycję ani jednego zawodnika.
"Czary" nad torem jednym z kluczowych elementów spotkania
- Torunianie albo ten tor kochają, albo nienawidzą. Dwukrotnie byłem z toruńską drużyną we Wrocławiu. Nawierzchnia na tym torze zachowuje się różnie w zależności od warunków pogodowych i tych dyktowanych. Bywa tak, że wrocławianie latają po tym torze, ale zdarzały się też takie spotkania, gdzie przez cały mecz liderzy szukali odpowiednich ustawień. Warunki są tam różne. Ta inna nawierzchnia często zachowuje się w odmienny sposób. Dodanie nawet niewielkie ilości wody zmienia ten tor, szczególnie po zewnętrznej. Tam czasem dzieją się czary - mówi Jacek Frątczak, były trener toruńskiej drużyny.
ZOBACZ WIDEO Lambert opowiada o różnicach w poziomie lig. Mówi też o Motorze Lublin
Zeszłoroczne dokonania aniołów na stadionie Olimpijskim mogą uspokoić lub zdziwić co poniektórych. Chris Holder, który w ubiegłym sezonie reprezentował barwy Betard Sparty Wrocław w roli "gościa" swój ostatni występ na wrocławskim torze może zdecydowanie zaliczyć do udanych. W rewanżowym spotkaniu o 3. miejsce był liderem drużyny, dla której zdobył 14 punktów (3,3,3,2,3,0).
Przyzwoicie na wrocławskim owalu w roku ubiegłym prezentował się również młodszy z braci, Jack Holder. Zawodnik w spotkaniu półfinałowym przywiózł dla Moje Bermudy Stali Gorzów 10 punktów i bonus (2,1*,1,3,3). Większych problemów ze swoją ostatnią jazdą na Olimpijskim nie miał również Robert Lambert, który w barwach ROW'u Rybnik w 7. kolejce PGE Ekstraligi w sezonie 2020 wykręcił wynik na poziomie 12 punktów (2,1,3,1,3,2).
Wszystkie wyżej wymienione zdobycze punktowe zawodników nie zmieniają jednak faktu, że to Betard Sparta Wrocław w nadchodzącym spotkaniu ma atut domowego toru po swojej stronie. Wrocławianie bywają niezwykle silni u siebie, a na dodatek w tym roku mają w swoim składzie Artioma Łagutę, który w ubiegłym sezonie w meczu 5. kolejki fruwał po Olimpijskim, zdobywając dla GKM-u Grudziądz 16 punktów (3,3,2,3,2,3).
Krajowi seniorzy fundamentem sensacyjnego sukcesu lub jak najmniej dotkliwej porażki
Przy założeniu, że obcokrajowcom toruńskiej drużyny uda się powtórzyć swoje występy z roku ubiegłego na stadionie Olimpijskim i każdy z nich, łącznie z zawodnikiem U24, nie zawiedzie, kluczowa w równej walce z Spartanami będzie postawa krajowych seniorów.
Wiele w ostatecznym wyniku tego meczu będzie zależało od Pawła Przedpełskiego i Adrian Miedzińskigo. Punkty tych zawodników w tym spotkaniu będą torunianom niezbędne.
- Faworyt jest w tym meczu tylko jeden. Każde inne rozwiązanie niż wygrana Betard Sparty Wrocław będzie przyjęte jako niespodzianka, a nawet i sensacja. To nie zmienia jednak faktu, że torunianie jadą na ten mecz bez presji. Łatwiej się jedzie, kiedy nie jest się faworytem. Toruń miewał już dobre mecze we Wrocławiu, ale miał też słabe spotkania. Wszystko zależało od warunków torowych. Drużyna musi powtórzyć skuteczną jazdę z MotoAreny. Formacja krajowa musi pojechać równo i zrobić wynik w okolicach "dwucyfrówki". Do tego wszyscy muszą zaprezentować się na maksimum swojego potencjału sportowego, czyli zrobić to, co mniej więcej w Toruniu - dodał nasz rozmówca.
Równa jazda wszystkich zawodników toruńskiej drużyny i powtórzenie dyspozycji z meczu 1. kolejki tegorocznego sezonu może wciąż okazać się zbyt małym arsenałem do zatrzymania Betard Sparty Wrocław z Artiomem Łagutą na czele.
Nie zapominajmy jednak, że żużlowy sezon bez niespodzianek zdarza się niezwykle rzadko, a przecież najłatwiej o nie na samym jego początku. Choć wygrana Apatora to marzenia ściętej głowy, to cuda przecież czasem się zdarzają.
Początek spotkania został zaplanowany na piątek, na godzinę 20:30.
Czytaj także: Żużel. Betard Sparta - eWinner Apator. Wszystkie światła na Artioma Łagutę. Przyszedł do klubu w jednym celu [ZAPOWIEDŹ]
Czytaj także: Żużel. Śnieg nie przeszkadza Artiomowi Łagucie. Betard Sparta gotowa na inaugurację ligi